Strony

poniedziałek, 30 września 2019

"Kształt gruszki" Magdalena Kołosowska



Tytuł: Kształt gruszki
Autor: Magdalena Kołosowska
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria
Data wydania: 16 czerwca 2017
Ilość stron: 328
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 3/10

Iga jest w rozsypce. Właśnie straciła pracę, a narzeczony ulotnił się wraz z zawartością jej konta. Zostały po nim tylko długi do spłacenia i ogromny żal i lęk przed przyszłością. Dlatego odsunęła się od bliskich i w samotności stara się dojść do siebie. Ktoś się jednak o nią martwi. Gdy pewnego dnia wraca do domu, pod drzwiami swego mieszkania spotyka dawnego przyjaciela (i nie tylko), który, zmartwiony brakiem wieści od niej, postanowił osobiście sprawdzić, co u niej słychać. Wieczór kończy się dla nich zupełnie inaczej, niż oboje planowali... Rano ich drogi się rozchodzą. Nie spotkają się przez kolejne kilka lat. Paweł nie wie – i ma nigdy się nie dowiedzieć! – że po ostatniej wspólnej nocy połączyło ich zdecydowanie więcej niż tylko wspomnienie. Po latach spotkają się ponownie, ale czy dzieląca ich tajemnica nie będzie zbyt wielka, by ich znajomość mogła przetrwać?
~lubimyczytac.pl

Sięgając po ten tytuł spodziewałam się szybkiej lektury, na góra dwa dni. Duża czcionka i spory margines- to dawało mi wręcz pewność, że książkę pochłonę w chwilę. Niestety styl autorki tak bardzo nie przypadł mi do gustu, że wyszło zupełnie inaczej. Tydzień męczyłam Kształt gruszki i nie mogłam się za nic zmusić pośpieszenia tego.

Fabuła, muszę przyznać, była nawet ciekawa. Spotykają się po latach (a może miesiącach?), spędzają razem noc, po której zostaje dziecko. Rozstają się na kolejne cztery lata, on nie wie nic o dziecku. Znowu na siebie wpadają. I to byłoby nawet ciekawe, gdyby nie pani Kołosowska i jej chęć do ciągnięcia na siłę wątku. Chociaż tu był praktycznie tylko jeden wątek, ale to za moment. Chodzi o to, że jedyne co pamiętam po lekturze tej książki to dwa zdania: "powiedz mu!" i "nie powiem!". I tak w kółko. Cała radość z czytania znikała mi przy tych scenach. A potem kolejny dramat i kolejny... Jakby dojście do happy end'u musiało być aż tak nieznośnie wyboiste. Tak więc fabuła skupia się głównie na nie powiedzeniu Pawłowi, że ma dziecko i próbą uratowania Igi. Nie chcę wspominać o dialogach, ale muszę. Ciągłe powtarzanie imion bohaterów nie mogło być poytywne. Czytając, miałam ochotę rzucić książką w ścianę.


Bohaterowie tej historii wcale nie byli lepsi od fabuły. Irytujący, zmienni. Ona, która za wszelką cenę chciała utrzymać istnienie córki dla siebie, jednocześnie marzyła i na różne sposoby chciała przekazać wiadomość o dziecku Pawłowi. On, który mówi że kocha ją od zawsze, ale w najważniejszym momencie ucieka i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Zostawię to bez komentarza. Właściwie to nie mam już nic do powiedzenia jeżeli chodzi o ten tytuł. Jedno wielkie rozczarowanie. Nie potrafię znaleźć w tym tytule niczego pozytywnego, mimo że bardzo się starałam. Przespałam się z tą recenzją, ale nadal nie potrafię skleić zupełnie niczego. Ani sensownego, ani długiego. Nie ma co na siłę pisać, w tej chwili to wszystko. Nie polecam.

niedziela, 22 września 2019

"First last look" Bianca Iosivoni


Tytuł: First last look
Autor: Bianca Iosivoni
Seria/tom: First (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Data wydania: 20 marca 2019 
Ilość stron: 376
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 7/10

Kiedy Emery Lance zaczyna swoje studia w Wirginii Zachodniej, jedynym czego sobie życzy jest nowy początek. Chce po prostu studiować: bez plotek na jej temat i potępiających spojrzeń nieprzyjaznych jej ludzi. Za to jest gotowa znieść naprawdę dużo, choćby wytrzymać w jednym pokoju z najbardziej denerwującym gościem wszech czasów. Ale sytuacja się komplikuje: najlepszy przyjaciel jej współlokatora, Dylan Westbrook, jednym spojrzeniem przyprawia ją o szybsze bicie serca. Przy czym jest to rodzaj faceta, od jakich Emery zawsze starała się trzymać z daleka: za przystojny, za miły i zdecydowanie zbyt zabawny. Jej serce jest znowu w niebezpieczeństwie…
~lubimyczytac.pl


Fabuła książki skupia się na losach Emery, dziewczyny, która rozpoczyna swoją przygodę z collegem. Chce ona uciec jak najdalej od dawnej szkoły i znajomych po przykrej sytuacji, która ją spotkała. Zaczyna się dosyć banalnie, ale na tym koniec. Trzeba przyznać, że książka ta jest dosyć niezwykła. Chociaż obfituje w wiele schematycznych wątków, to bardzo duża z nich ilość kończy się w zupełnie inny sposób niż czytelnik by się tego spodziewał. Był to ogromny plus tej historii i mocno mnie przy niej trzymał do końca. Dodatkowym atutem był humor, który już od pierwszych stron przypadł mi do gustu. Było to bowiem niewymuszone w żaden sposób i lekkie. Dodając do tego postaci z charakterkiem musiało wyjść z tego coś dobrego. I tak właśnie było. Autorka postawiła na zabawną historię dwojga młodych ludzi, z trudną przeszłością, która nie daje o sobie zapomnieć, nie ważne gdzie się udasz. Mogliśmy śledzić ich losy z dwóch perspektyw- jej i jego. Muszę przyznać, że czytało mi się bardzo przyjemnie, chociaż nie mogłam się za nic wkręcić. Szło mi opornie, mimo tego że w fabule wszystko grało. Trochę to sprzeczne, ale tak właśnie było.

Emery jako główna bohaterka przypadła mi do gustu. Była to postać z charyzmą, pewna siebie, pomimo tego wszystkiego co już w życiu przeszła. Odważna, zadziorna, z charakterem. Zabawna, mimo że sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Lubiła sarkazm i dogryzanie innym, kiedy było to potrzebne. I za to właśnie ją polubiłam. Za bycie sobą w każdej scenie, za to że nigdy nie udawała nikogo innego. Postawienie na jej drodze Dylana mogło oznaczać tylko jedno- dobrą zabawę dla czytelnika. I tak też było. Ich przekomarzanie się i wzajemne wyzwania śledziło się z wielką przyjemnością, dawno już nie polubiłam tak żadnej książkowej pary. Do tego Dylan był chłopakiem pewnym siebie, ale i słodkim kiedy było trzeba. Takie postacie uwielbiam.



First last look w gruncie rzeczy była dobrą książką. Z ciekawą i nie do końca schematyczną fabułą. Z dobrze wykreowanymi postaciami. Czy widzę w niej jakieś wady? Kilka ich z pewnością było ale te mankamenty nie były na tyle duże, żeby się nimi przejmować. Zabrakło mi natomiast tego czegoś. Tego czegoś, co sprawiło by, że nie byłabym w stanie oderwać się od jej lektury. Na razie mam tylko nadzieję, że kolejne części będą lepsze.

piątek, 20 września 2019

"Teraz zaśniesz" C. L. Taylor


Tytuł: Teraz zaśniesz
Autor: C. L. Taylor
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 3 lipca 2019
Ilość stron: 400
Gatunek: kryminał/thriller
Ocena: 8/10



Anna marzy o tym, by zasnąć. Ale wyniszczająca bezsenność, lęki i prześladujące ją wspomnienia tamtej straszliwej nocy sprawiają, że to niemożliwe.

Gdyby tylko nie czuła się tak winna...
Aby uciec od dręczącej ją przeszłości, Anna przyjmuje posadę w hotelu na odległej szkockiej wyspie Rum. Kiedy jednak dołącza do niej siedmioro gości, to, co zdawało się ratunkiem przed światem, zamienia się w śmiertelnie przerażający koszmar.
Każdy z gości, którzy zatrzymali się w hotelu Bay View, skrywa jakąś tajemnicę. Nikt nie mówi prawdy o tym, kim jest i dlaczego znalazł się w tym miejscu. Wśród siedmiorga nieznajomych jest morderca

~lubimyczytac.pl

Książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Kryminał na chłodną noc, od którego nie można się oderwać, zanim nie dojdzie się do końca. A jednocześnie tytuł, po którym czuję wielki niedosyt.

Teraz zaśniesz trochę czasu już się na mojej półce kurzyło, ale nie znaczy to, że nie miałam na niego ochoty. Musicie przyznać, że okładkę ma niesamowitą i ciężko oderwać od niej wzrok. Miałam nadzieję, że wnętrze będzie równie ciekawe, jednak się rozczarowałam. Fabułą tytuł ten przypomina mi lekko książki pani Agathy Christie: siedem osób zostaje "uwięzione" w hotelu z powodu szalejącej na zewnątrz burzy. Są oni całkowicie odcięci od świata, gdyż żadna sieć nie łapie tam sygnału. Z każdym kolejnym dniem między bohaterami rośnie napięcie, a akcja nabiera tempa. Dziwnym sytuacjom nie ma końca, a winnych brak. Każdy wydaje się jednocześnie winny i przeciwnie. Próbowałam odgadnąć kto może stać za tym wszystkim, jednak nie dałam rady. Każdy wzbudzał we mnie i zaufanie i niepewność za jednym zamachem. Był to zdecydowanie ogromny plus tej historii i czytało się ze względu na to z lekkim napięciem. Z drugiej jednak strony zupełnie nie mogłam się wciągnąć w losy bohaterów. Może i pochłonęłam tą historię za jednym zamachem, ale to nie było to. Nie wiem o co chodzi, po prostu tak wyszło. Pod względem fabuły było naprawdę dobrze: od pierwszych stron coś się działo, ale bez przesady. Akcja utrzymywała tempo, czytelnik nie miał chwili odpoczynku. Postaci także w porządku... Ktoś wytłumaczy mi zatem dlaczego czuję taki niedosyt?

Jeżeli chodzi o bohaterów, to jak już wspomniałam wyżej, tutaj również nie mam zbyt wielu zastrzeżeń. Każdy z nich został wykreowany w sposób dokładny i ciekawy. Pomieszanie tylu różnych charakterów miało swój urok, jednocześnie wprowadzenie tylu bohaterów nie było męczące. Zdarzały się momenty dezorientacji kto jest kim, ale szybko naprowadzano mnie na właściwe tory. Z główna postacią polubiłam się od początku, i chociaż zdarzały się momenty, kiedy mnie irytowała, to biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła, "zagrała" ona swoją rolę wyśmienicie. Po raz kolejny plusy, plusy.


Wychodzi na to, że nie mam do czego się przyczepić i tak właśnie jest. Nie dałam najwyższej oceny bo nie czułabym się z tym dobrze. Książka nie wbiła mnie w fotel, nie sprawiła, że przyspieszył mi oddech. Była to po prostu szybka lektura, o której niestety raz dwa zapomnę. Żałuję, ale Wam nie odradzam sięgnięcia- wręcz przeciwnie! Warto poznać historię Anny i chwilowych mieszkańców hotelu. Wielbiciele pióra Agathy Christie na pewno będą zadowoleni.

niedziela, 15 września 2019

"Gałęziste" Artur Urbanowicz (nowe wydanie)


Tytuł: Gałęziste
Autor: Artur Urbanowicz
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper
Data wydania: 23 listopada 2019
Ilość stron: 475
Gatunek: horror
Ocena: 10/10


Nie wierz w nic, co widzisz, słyszysz… i w co do tej pory wierzyłeś.

Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej.
Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza.
Jest taki demon, o którym wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec.
Jest takie miejsce, w którym znajdziesz ten dom. Miejsce, które skrywa też to jezioro, miejsce, w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Kiedy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść.
Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Powieść grozy na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny, z zaskakującym zakończeniem godnym mistrzów gatunku. 
Odważysz się?
~lubimyczytac.pl


Nie jest tajemnicą, że swego czasu zakochałam się w twórczości pana Urbanowicza. Moja przygoda z Jego książkami rozpoczęła się właśnie od Gałęziste, zatem informacja o wznowieniu i ulepszeniu tego tytułu była dla mnie przemiłą niespodzianką. Sięgnęłam w ciemno i się nie zawiodłam. Po raz kolejny jestem bardzo mile zaskoczona.

Tomek i Karolina wyjeżdżają na święta i zatrzymują się po kilku niedogodnosciach w domu Prusów. Już pierwsze chwile tam naznaczone są dziwnymi sytuacjami i zjawiskami, które ciężko wytłumaczyć. Po raz kolejny autor stworzył niepowtarzalny świat i atmosferę, przy której przechodziły mnie ciarki, a jednocześnie nie chciałam odłożyć książki. Fabuła była dosyć rozbudowana i ciągle coś się działo, jednak nie odczuwałam przesady, wręcz momentami niedosyt. Budowanie napięcia pan Artur opanował do perfekcji. Chwila moment i czytelnik jest już na ostatniej stronie, nie wiedząc nawet kiedy się to stało. Pokochałam historię Karoliny i Tomka, pokochałam Gałęziste za chwile grozy, nieustanne napięcie i oczekiwanie na wyjaśnienie. Po prostu to kocham.



Waham się nadal nad postacią Karoliny. Nie jestem sama pewna, czy to boahterka ta posiada lubiane przeze mnie cechy. Wiecie, że za osobami mało pewnymi siebie i takimi, którym nic nie pasuje, na wiele rzeczy narzeka, nie przepadam. A ona po części taka była. Za wszystko przepraszała, każdemu chciała dogodzić. Nie jest to zła cecha, po prostu w połączeniu z tą historią, jej osoba wyszła na lekko denerwującą. Tomek natomiast był przeciwieństwem Karoliny, pewny siebie i stanowczy. Dlatego mieliśmy okazję obserwować wiele sytuacji, gdzie ich skrajne charaktery się łączyły i między nimi dochodziło do sprzeczek. Ich rozwój był dosyć ciekawy więc nie narzekam. Ponadto autor nie skupił się na tym wątku, więc był to tylko taki dodatek.

Koniecznie muszę wspomnieć o zakończeniu tej historii. To był sztos! Coś niesamowitego, zaskakującego i po prostu wow! Brak mi słów. Kiedy czytelnik w końcu odpoczywa po tylu emocjach danych przez autora, ten nagle serwuje coś takiego! Koniecznie, bezdyskusyjnie musicie poznać ten tytuł! Z całego serca Wam go polecam, obie wersje i inne książki autora także. Wszystkie są genialne i na długo zostają w pamięci.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.

poniedziałek, 9 września 2019

"Roziskrzone noce" Beatrix Gurian


Tytuł: Roziskrzone noce
Autor: Beatrix Gurian
Seria/tom: Roziskrzone noce (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Data wydania: 3 października 2018
Ilość stron: 368
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 5/10


Matka Philii wychodzi za mąż za hrabiego Frederika, bogatego i wpływowego właściciela wspaniałego pałacu w Danii, nad samym brzegiem morza. Dziewczyna początkowo zachwyca się wspaniałymi strojami i olśniewającą biżuterią, która każdego dnia i nocy dodaje je blasku. Po pewnym jednak czasie okazuje się, że to cudowne miejsce kryje wśród niezliczonych sal balowych i wypełnionych starymi portretami komnat mroczne tajemnice. Odbijające się w lustrach świece przywodzą na myśl dawne czasy, działają na wyobraźnię.
Podczas balu Philia poznaje przystojnego Nielsa, syna hrabiego Fredericka. Wirują w tańcu, czując z minuty na minutę coraz silniejszy magnetyzm. Czy młodzieńcze uczucie będzie w stanie pokonać mroczne tajemnice z przeszłości?
~lubimyczytac.pl

Okładka tej książki przyciągnęła mój wzrok już od pierwszej chwili. Chociaż fanką świecących rzeczy nie jestem, to Roziskrzone noce spodobały mi się od razu. Sięgając po ten tytuł spodziewałam się raczej lekkiego romansu, podobnego do serii Rywalki, otrzymałam tymczasem książkę z wątkiem kryminalnym w głównej mierze.

Autorka przedstawiła nam świat osób bogatych i wpływowych. Jej matka za chwilę wyjdzie za mąż za hrabiego, a ona sama nagle zamieszka w jego ogromnym pałacu. Niespodziewanie jednak z Philią zaczyna dziać się coś dziwnego- jest ona świadkiem przedziwnych sytuacji, o których potem każdy, z wyjątkiem jej samej, zapomina. Kiedy sprawy posuwają się za daleko, dziewczyna postanawia sprawdzić na własne oczy co dzieje się w pałacu. Tutaj akcja się rozwija, w dosyć szybkim tempie, jednak razem z tym czytelnik otrzymuje masę rozpoczętych wątków i teorii,  a które przez bardzo długi czas nie dostaje zupełnie żadnych wyjaśnień. Mnie to męczyło, momentami irytowało. Bohaterka mogła robić co chciała, zachowywać się jak chciała (irracjonalne, jak osoba niezrównoważona psychicznie), a jednak nie miała z tego powodu zupełnie żadnych konsekwencji. Mało tego, i tutaj najlepsze i zarazem najgorsze przez co cała książka była dla mnie nie do zniesienia, Philia zakochała się w Nielsie już po... pierwszym spotkaniu! Tak! Ona go kocha i zrobi dla niego wszystko. Boże, jakie to było żenujące. To wyznawanie sobie miłości i ukradkowe spotkania. Po prostu zostawię to już bez dalszego komentarza.

Jak można się spodziewać główna bohaterka nie przypadła mi do gustu. Głównie z powodu wielkiej miłości po pierwszym spotkaniu, ale i dlatego, że musiała być wszędzie i wszystko wiedzieć. Okej, rozumiem, że szukała odpowiedzi, ale niektóre momenty były zwyczajnie przesadzone. Jej plusami na pewno były determinacja i dobre serce, ale to po prostu za mało do reszty jej charakteru. Niels ani trochę lepszy nie był, mimo tego, że kontaktu z nim za dużo nie mieliśmy. Był zmienny w nastroju, zachowywał się irracjonalnie, nie tak jak wymagała tego sytuacja. Kolejna rzecz, która mi się nie spodobała. Co do reszty postaci nie mam zastrzeżeń. Co prawda autorka mogłaby bardziej skupić się na ich emocjach i ich samych w ogóle, a nie na sprawie miłości Philii i próbuje rozwiązania zagadek. Może wtedy książkę czytałoby się przyjemniej.


Tak więc śmiało można stwierdzić, że Roziskrzone noce nie przypadły mi do gustu. Książka sama w sobie zła nie była, fabuła też nie najgorsza, jednak styl pisania autorki nie jest moim ulubionym. Za dużo wprowadzania nowego, a za mało skupienia się na tym co już jest. Mam nadzieję, że kolejna część będzie pod tym względem dużo lepsza.

wtorek, 3 września 2019

"Od urodzenia" Elisa Albert


Tytuł: Od urodzenia
Autor: Elisa Albert
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 15 marca 2016
Ilość stron: 272
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 2/10

Minął już rok, odkąd Ari – doktorantka, feministka i żona o piętnaście lat starszego od niej profesora – urodziła Walkera. Kobieta przeżywa ogromne trudności w odnalezieniu się w nowej dla siebie rzeczywistości. Nie mogąc przyzwyczaić się do specyficznego rytmu opieki nad małym dzieckiem oraz do zmian, które zaszły zarówno w jej ciele, jak i w psychice, Ari zaczyna przypominać samotne, chyboczące się na zimowym wietrze drzewo, któremu ni stąd, ni zowąd wyrwano korzenie.
Kiedy w sąsiedztwie pojawia się Mina – niegdyś kultowa piosenkarka rockowa, a teraz przyszła matka w dziewiątym miesiącu ciąży – Ari, mimo że zwykle nie ufa kobietom, widzi w niej potencjalną bratnią duszę. Wkrótce kobiety się zaprzyjaźniają i łączą siły we wspólnej macierzyńskiej walce, jaką obie na co dzień staczają.
~lubimyczytac.pl

Muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowana i nie mam zielonego pojęcia co mogłabym dzisiaj tu napisać. Krótko i na temat, tak będzie chyba najlepiej. Autorka opowiedziała nam historię (nie pamiętam już po dniu imienia głównej bohaterki) Ari, młodej mamy, która w tej roli nie czuje się najlepiej. I myślałam, że na tym się skupimy, tymczasem pani Elisa urozmaiciła książkę w mnóstwo nic nieznaczących (według mnie) wątków. Owe wątki były króciutkie i przeskakiwano z nich z prędkością światła. Po pół strony już inna historyjka. No dla mnie był to istny koszmar, tym bardziej, że zdania były krótkie i często bezosobowe. Jako takiej fabuły tam nie uświadczyłam, nie wiem nawet jakie relacje panowały pomiędzy bohaterami ze względu na przeskoki czasowe. Tak, oprócz przeskokach w scenach mieliśmy również przeskoki w czasie. Życzę powodzenia, żeby się wkręcić w historię.


Prawda jest taka, że najchętniej już zamknęłabym temat tej książki i skończyła o niej pisać. Nie mam tutaj nic pozytywnego do napisania o powyższym tytule. Czytałam to co prawda dwa dni, ale były to dwa tak długie dni, że marzę, aby o nich zapomnieć. Wynudziłam się za wszystkie czasy, ciężki styl pisania autorki zupełnie nie przypadł mi do gustu. Bohaterowie byli dziwni ze względu na nagłe zmiany nastroju (typu jest kulturalna rozmowa i nagle jedna osoba do drugiej rzuca obelgi i bluznierstwa, po czym wracają do dalszej części rozmowy jak gdyby nigdy nic). 

Zatem książki Od urodzenia nie polecam nikomu. Jest równie chaotyczna co moja opinia o niej.