Strony

środa, 31 sierpnia 2016

#11 "Dziewczyna z pociągu" Paula Hawkins

Hej!
Dzisiaj mam dla Was recenzje książki, którą pragnęłam przeczytać za każdym razem jadąc do szkoły i patrząc na jej reklamę na przystanku autobusowym. Bardzo długo szukałam tej pozycji jednak w końcu się udało szkoda tylko, że się zawiodłam.

Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie przeciwko szeregu domów.
Zaczyna jej się nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni.
I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwile po pociąg rusza, ale to wystarcza.
Wszystko się zmienia. Rachel ma okazję stać się częścią życia ludzi, których widywała jedynie z daleka. 
Teraz się przekonają, że nie jest jedynie dziewczyną z pociągu.

Historia rozwiedzionej kobiety, mającej problemy z alkoholem i emocjami. Rachel codziennie jeździ pociągiem i zawsze w tym samym miejscu obserwuję swoją ulubioną parę. Gdy jedno z nich znika w tajemniczych okolicznościach postanawia pomóc w śledztwie.

Mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Od samego początku postawiłam jej wysoko poprzeczkę ale myślę, że nie dlatego tak się zawiodłam. Od pierwszych stron czułam, że ta historia nie przypadnie mi do gustu mimo że to po części kryminał. Według mnie książka ma wiele wad. Długie opisy, mnóstwo nazw ulic, miejsc co chwila nowe imiona i nie wiedziałam już kto jest kim. Poza tym były także nieprzyjemne opis poobgryzanych paznokci czy potu na ubraniach. No dobrze niech będą opisy ale bez przesady czasami to jest niesmaczne.

Główna bohaterka- Rachel denerwowała mnie od początku. Była pijaczką może nie jakąś wielką ale ciągle sięgała po kieliszek i potem robiła glupie rzeczy, których się wstydziła a mimo to robiła to ciągle od nowa... Poza tym jej myślenie o tak naprawdę nie znanej parze, którą obserwowała jeżdżąc pociągiem było lekko mówiąc chore. No bo kto widząc szczęśliwe małżeństwo wyobraża sobie jak ten mężczyzna masuje jej stopy albo bardziej intymne rzeczy?

Historia opowiadana z trzech perspektyw i tutaj niby się przyzwyczajam i podoba mi się to coraz bardziej a jednak tutaj było okropne. Na początku nie miałam pojęcia kim jest jedna z mówiących osób i na dodatek opowiadała rok wcześniej i wszystko mi się myliło bo za często były przeskoki. Na dodatek wszystko opowiadane było 'rano' i wieczorem' i zazwyczaj były to krótkie epizody. Bardzo dezorientujące.

Jak już wspomniałam główna bohaterka bardzo mnie irytowała, ale właściwie to wszystkie postacie bardzo mnie zawiodły. Czytało mi się w miarę ciekawie wypowiedzi zaginionej i właściwie to jedyny według mnie- poza wątkiem zaginięcia - plus książki.

Nie wiem czy wolicie takie długie recenzje książek, ja uważam, że lepiej napisać krótszą, mniej spojlerować i bardziej zachęcić bądź zniechęcić (jak w tym przypadku). Jak Wy uważacie?

PS. Film na podstawie książki wyszedł w tym roku :)

niedziela, 28 sierpnia 2016

#10 "Ugly love" Colleen Hoover

Książkę "Ugly love" także znalazłam przeglądając inne blogi. Dotychczas wszystkie książki tej autorki bardzo mi się podobały więc uznałam, że i tą historię koniecznie muszę przeczytać.


Serca zaczynają szybciej bić, obietnice zostają złamane, reguły przestają obowiązywać..

Kiedy Tate, początkująca pielęgniarka, wprowadza się do mieszkania swojego brata, nie spodziewa się tak gwałtownych zmian w życiu. Wszystko przez przystojnego pilota Milesa Archera. 
Miles ustanawia tylko jedą regułę ich związku: nie pytaj o przeszłość i nie oczekuj przyszłości. Gdy sytuacja staje się nie do wytrzymania i prowokuje do pytań, ożywiają jego dramatyczne wspomnienia.
Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa- całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie same.


Tate to zwykła dziewczyna, która zaczyna pracować jako pielęgniarka. Gdy przeprowadza się do brata nie spodziewa się, że pijany chłopak, który uniemożliwia jej wejście do mieszkania na zawsze zmieni jej życie.
Miles to mężczyzna z tajemniczą przeszłością. Nie chce nikogo pokochać, zmaga się z własnym bólem. Gdy spotyka Tate, nie chce dopuścić do siebie myśli, że się w niej zakochuje.

Przyznam szczerze, że jestem rozczarowana. Nawet bardzo, chociaż sama nie wiem dlaczego. "Maybe someday" poprzednia książka autorki, którą czytałam była niesamowita, nie mogłam się od niej oderwać. Tutaj przez klika dni w ogóle nie miałam ochoty na kontynuowanie tej historii. Gdy Miles proponuje Tate aby zostali "seks partnerami" (nie mogę nazwać tego inaczej bo nie chciał żeby była jego przyjaciółką) to myślałam, że to jakiś żart. Nie czytałam opisu książki więc było to dla mnie zaskoczenie, nie przepadam za tego typu wątkami i być może dlatego zraziłam się do książki. Bałam się jakie sceny mogą znaleźć się w takiej historii i właściwie sporo momentów to były właśnie sceny erotyczne. Nie były one jakieś bardzo szczegółowe ale na pewno w większości autorka ich nie omijała. Według mnie bardziej powinna skupić się na ich "związku" niż na opisywaniu takich scen.

Od samego początku nie podobała mi się postać Milesa. Był oschły i niezdecydowany. Rozumiem, że miał trudną przeszłość i umówił się z Tate na sam seks a ona się na to zgodziła jednak w niektórych momentach traktował ją jak prostytutkę. Nie zawsze bo czasami był dla niej czuły a już w drugiej chwili był zupełnie inny. Mimo że ona czuła coś do niego ale wiedziała, że nie ma na co liczyć (to nie spojler chyba można się tego domyślić w końcu to historia miłosna) to pozwalała się tak traktować i nie umiała powiedzieć dość co bardzo mnie irytowało.

Historia opowiadana z dwóch perspektyw. Wypowiedzi Milesa to jego historia sprzed lat i tutaj było bardzo interesująco jednak styl jaki był w tej wypowiedzi był męczący. Nie umiem tego określić ale miałam wrażenie, że muszę czytać to szybko. Macie nieraz takie momenty, że czytacie szybko bo akcja dzieje się szybko? Tutaj akcja nie działa się w tym tempie a jednak...

Nie daje ocen książkom bo uważam, że to bez sensu jednak gdybym miała dać punkty tej historii było by to słabe 6 na 10.

czwartek, 25 sierpnia 2016

#9 "Maybe someday" Colleen Hoover

"Maybe someday" znalazłam czytając posty na innych blogach. Nie wiedziałam, że autorka napisała więcej historii, ale po wrażeniach z poprzednimi jej książkami byłam pewna, że i ta mnie nie zawiedzie. Oczywiście miałam rację. 


On, Ridge, gra na gitarze, tak, że porusza każdego. Ale jego utworom brakuje jednego: tekstów. Gdy zauważa dziewczynę z sąsiedztwa śpiewającą do jego muzyki, postanawia ją bliżej poznać.
Ona, Sydney, ma poukładane życie: studiuje, pracuje, jest w stabilnym związku. Wszystko to rozpada się na kawałki w ciągu kilku godzin. Wkrótce tych dwoje odkryje, że razem mogą stworzyć coś wyjątkowego. Dowiedzą się także, jak łatwo złamać czyjeś serce.. 
"Maybe someday" to opowieść o ludziach rozdartych między "może kiedyś" a "właśnie teraz", o emocjach ukrytych pomiędzy słowami i muzyce, którą czuje się całym ciałem. 


"Maybe someday" to piękna historia o życiu. Pokazuje jak wszystko można odczuwać na inny sposób, sposób, który dla nas "normalnych" ludzi jest przerażający bo nigdy się z nim nie spotkaliśmy. Ridge od urodzenia nie słyszy mimo to jego pasją jest tworzenie piosenek i głuchota nie przeszkadza mu w graniu na gitarze. Gdy w końcu odważa się napisać do dziewczyny codziennie siedzącej na balkonie przeciwko niego, nie wie jeszcze, że to na zawsze odmieni jego życie. Sydney wiedzie normalne życie. Ma chłopaka, pracę i współlokatorkę, która jest jej najlepszą przyjaciółką. Wszystko jednak rozpada się z chwilą gdy dowiaduje się, że dwie najbliższe jej osoby zdradziły ją a ona sama nie ma teraz gdzie się podziać. Pomoc ofiaruje jej chłopak, którego piosenek codziennie słucha przesiadując na balkonie.

Jak zawsze sięgając po książkę, którą inni wychwalają z góry mam co do niej wielkie oczekiwania. Nie przeczytałam ani jednej negatywnej opinii na jej temat i sama też takiej nie napiszę bo jestem zachwycona tą historią. Wydaje się banalna, ale nigdy jeszcze nie czytałam niczego o takim wątku. Oczywiście od razu wiedziałam, że Sydney i Ridge coś do siebie poczują bo to było do przewidzenia. Nie spodziewałam się jednak, że będzie tutaj trójkąt miłosny w centrum którego stoi mężczyzna. To dla mnie nowość, że to chłopak nie może zdecydować się z kim ma być. Czy wybrać Maggie, dziewczynę, z którą jest od pięciu lat i kocha ją bezgranicznie czy Sydney, nową dziewczynę, która bez wątpienia od razu zawróciła mu w głowie?

"Słyszysz serduszko? Od dzisiaj toczymy ze sobą wojnę. "

Ridge to świetna postać, pełna ciepła i miłości. Jest uczciwy do samego końca gdy tylko zauważa swoje uczucia do Sydney stara się ograniczać bliższe kontakty z nią. Bardzo mi się to podobało, ta jego uczciwość jednak cały czas czekałam aż zostawi Maggie i będzie z nią chociaż to trochę chamskie z mojej strony bo później dowiadujemy się ważnej rzeczy w związku z Maggie, która zupełnie odmienia mój punkt widzenia na nią, a mimo to nadal wolę parę Ridge i Sydney.

Książka pisana jest z dwóch perspektyw i przyznam szczerze, że jak cały czas piszę, że nie podoba mi się to, to ostatnio chyba zmieniam zdanie. Jedyny minus, który znalazłam to nie wytłumaczenie kwestii czy Maggie także nie słyszy. Być może ja coś źle zrozumiałam, ale w jednej scenie napisane jest "i po głosie wiem już, że jest głucha tak jak Ridge" a w kolejnej, że ze sobą rozmawiają. Rozmawiają, możecie pomyśleć że na migi jak to się mówi, ale po pierwsze Sydney nie zna języka migowego a po drugie gdy Ridge coś "mówił" to albo przez smsy albo było jasno napisane 'pokazuje'. W tej kwestii do tej pory nie wiem o co chodziło.

Oczywiście były też inne ciekawe i śmieszne postacie takie jak ich współlokatorowie, którzy wprowadzili mnóstwo humoru do akcji dlatego tym bardziej polecam książkę. Nie odkładajcie jej na później naprawdę warto przeczytać ją od razu.

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

#8 "Art & Soul" Brittainy C. Cherry

Hej,
dzisiaj mam dla Was recenzje młodzieżowej książki, romansu jednak nie typowego. Zapraszam do czytania.

piątek, 19 sierpnia 2016

#7 "Dziewięć dni" Gilly Macmillan

Tą książkę zobaczyłam przypadkowo, przeglądając swój telefon. Byłam w trakcie czytania "Potem" ale gdy tylko zobaczyłam okładkę mogłam już myśleć tylko o niej. Z niecierpliwością czekałam aż będę mogła zacząć ją czytać, kryminały to przecież ostatnio moje ulubione historie.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

#6 "Potem" Rosamund Lupton

Hej, 
zacznę od tego, że usunęłam wszystkie posty nie związane z książkami, przerzucam się na typowy recenzencki blog. Z 23 postów zrobiło się 6. Mam nadzieję, że wszystko mi się uda, że moje opisy będą coraz lepsze a Wy będziecie zadowoleni i zostaniecie ze mną na dłużej :) 




środa, 10 sierpnia 2016

#5 "Barwa ciszy" Rosamund Lupton

Hej hej!
Cieszę się bardzo bo pod ostatnim postem mimo że było mało komentarzy to były w większości szczerze i trochę bardziej rozbudowane niż 'podoba mi się książka/nie podoba mi się'.  Mam nadzieję, że tym razem będzie podobnie a nawet lepiej! :)


sobota, 6 sierpnia 2016

#4 Seria Mara Dyer

Napisanie posta o książce zeszło mi teraz trochę dłużej gdyż czytałam trylogię i uznałam, że napiszę o wszystkich częściach a nie tylko o jednej bo to przecież bez sensu. Zanim zacznę dziękuję za propozycje książek pod ostatnim postem związanym z czytaniem, postaram się większość przeczytać także wpadajcie i sprawdzajcie. Nie wiem kiedy się wyrobię bo moja lista jest dość długa a niedługo już szkoła a wtedy zdecydowanie mniej czasu na to będzie o ile znajdzie się w ogóle.

Trochę się tu u mnie pozmieniało, jak Wam się podoba?