Tytuł: Stany małżeńskie i pośrednie
Autor: Dorota Kassjanowicz
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 4 lipca 2018
Ilość stron: 476
Kategoria: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 6/10
Weronika po urodzeniu synów nie ma już dawnego ciała, za to stała się wcieleniem wielofunkcyjności. W ferworze codziennych obowiązków i wobec wiecznej nieobecności męża w domu już zapomniała, że jest kobietą. Przyjaciółki Weroniki również nie mają łatwo. Dla Agaty, nauczycielki matematyki, praca w szkole jest zdecydowanie poniżej ambicji. Chciałaby coś w swoim życiu zmienić, ale zawsze kończy się tylko na chęciach... Jowita na co dzień jest stylistką-wizażystka, lecz tak naprawdę marzy o wystawach swoich grafik w galeriach całego świata. Ale najbardziej o poprawieniu relacji z nastoletnią, zbuntowaną córką. Na szczęście może liczyć na zakochanego w niej Szweda, Erlinga. Jeżeli tylko uda mu się wreszcie wrócić z obserwacji żubrów w Białowieży... Izka, wiolonczelistka, gra w orkiestrze w filharmonii, natomiast na jej nerwach gra – oczywiście pragnąca wyłącznie jej dobra – matka, która czeka na zięcia. Ale nie tak łatwo go znaleźć, gdy ciągle dopada cię synestezja, więc widzisz słowa i ludzi w różnych kolorach.
~lubimyczytac.pl
Nie ukrywam, że od początku nie liczyłam na coś naprawdę dobrego, a tylko na lekką dla nastolatki historię o trudach dorosłego życia. I pod tym względem się nie zawiodłam. Spędziłam przygodę z przyjaciółkami, z których każda miała inne, własne problemy i próbowała na swój sposób je rozwiązać. Mniej rozsądnie lub bardziej. Od niektórych wątków ciężko było się oderwać, ale w gruncie rzeczy książka minęła bez większego echa. Nie pozostanie na pewno długo w mojej pamięci.
Zacznijmy od wcale nie prostej fabuły. Przeplatające się losy przyjaciółek, tak naprawdę na początku ciężko było się zorientować o kim mowa i jak plasuje się sytuacja bohaterki. Tutaj pomógł mi tylny opis, na który co i rusz zerkałam. Potem, kiedy już wczułam się w historię i mniej więcej orientowałam się co się dzieję, było łatwiej i przyjemniej. Chociaż niekoniecznie od razu zakochałam się w bohaterach, a właściwie to prawie żadnej nie polubiłam, to ich wątki na swój sposób nawet mnie zaciekawiły. Dorosłe kobiety: mężatka z dziećmi, rozwódka, samotna "stara panna", a w tle ich rodzina, która bardzo chętnie wtrąca się w ich życie i wyraża swoje opinie. Było to momentami zarówno zabawne, jak i zmuszające do refleksji. Nie ukrywam, że najbardziej poruszyła mnie historia Weroniki- mężatki z dwojgiem dzieci, której mąż nie szanował. Dostawałam ataku wściekłości za każdym razem, kiedy miała miejsce scena z nim związana. Oczekiwał i oczekiwał, obrażał, a w zamian nie dawał nic. Dziwię się tej kobiecie, że mimo to nadal chciała z nim zostać i nie rozumiem, ale co najzabawniejsze to właśnie ją polubiłam najbardziej. Chociaż była to postać nijaka bez własnego zdania i opinii, wiecznie chcąca dogodzić mężowi, to właśnie ona zyskała moją największą aprobatę. Być może dlatego, że nie wypowiadała się w taki sposób jak reszta, ale o tym za chwilę. Inne wątki również były ciekawe, ale na pewno nie aż tak, jak ten Weroniki. Reszta nie przyprawiała mnie o tak silne uczucia i jakoś nie mogłam się wczuć. Wiedziałam co się dzieje i nawet jednej lekko kibicowałam, ale to za mało. Romanse, praca, trudne macierzyństwo- to wszystko było fajne, połączone w ciekawy sposób, chwilami zabawne i wzruszające, ale patrząc na to po przeczytaniu, czuję, że szybko wyleci mi z głowy.
Tak jak wspomniałam wyżej, najbardziej polubiłam Weronikę i o niej lekko już się rozpisałam. Co tak bardzo przeszkadzało mi w innych postaciach? Myślę, że był to ich język. Bluźnienie, chociaż nie agresywne, raczej takie początkowe litery tych wyrazów, jednak liczne, mocno mnie odrzucały. Od blisko czterdziestoletnich kobiet z dziećmi lub nie, oczekiwałam raczej bardziej... wyniosłego języka? W każdym bądź razie nie tylko ich styl wypowiadania się tak mocno mnie zranił, ale ich postawa do życia. No bo jak matka z córką nastolatką może pozwolić sobie na lekką i praktycznie dorywczą pracę, o której utrzymanie nawet się nie stara? Nie mówiąc już o jej podejściu do wychowywania dziecka. I jak samotna panna (tak nazywana przez matkę), kiedy już ma szansę na prawdziwy i szczęśliwy związek stara się zrobić wszystko, żeby to się nie udało? Wybaczcie, ale dla mnie coś takiego nie przejdzie. A żałuję bo gdyby nie język bohaterek i to całe lekkie podejście do życia bohaterek byłaby to naprawdę dobra książka.
Co do stylu autorki... Przeszkadzało mi tylko takie wykreowanie postaci i słownictwo użyte w książce. Przeżyłabym nawet to podejście bohaterów do życia bo tak mieli zostać ukazanie, ale jeżeli mam być szczera to wolałabym, żeby to wszystko wyglądało inaczej. Inaczej potoczyły się losy każdej z bohaterek I żałuję, że nie doczekała się kontynuacji losów mojej ulubionej bohaterki, czego byłam tak bardzo ciekawa.
Stany małżeńskie i pośrednie okazała się książką dosyć przeciętna, z przecietnymi bohaterami i problemami. Dla mnie, nastolatki, okazała się nie dość dobrą historią, ale jestem pewna, że osoby starsze, bardziej doświadczone życiem, mogą się całkiem dobrze bawić przy tej lekturze. Książka mogłaby okazać się miłą odskocznią od codzienności, zabawić, ale i zmusić do refleksji.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.