Tytuł: Chata na krańcu świata
Autor: Paul Tremblay
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 15 kwietnia 2020
Ilość stron: 308
Gatunek: horror
Ocena: 7/10
Siedmioletnia Wen i jej rodzice, Eric i Andrew, spędzają wakacje w samotnej chatce nad jeziorem niedaleko granicy kanadyjskiej, z dala od miejskiego zgiełku, odcięci od natrętnego Internetu i telefonów komórkowych. Od najbliższych sąsiadów dzieli ich pięć kilometrów piaszczystej drogi używanej dawniej przez drwali.
Pewnego popołudnia zajęta zabawą w ogrodzie Wen spostrzega nieznajomego mężczyznę. Leonard – tak ma bowiem na imię – szybko przekonuje do siebie Wen, angażując się w jej zabawy. Zaniepokojenie dziewczynki wzbudzają jednak wypowiedziane przez niego słowa, który przepraszając, oznajmia: „Nie ponosisz winy za nic, co się wydarzy. Nie zrobiłaś nic złego, ale wasza trójka będzie musiała podjąć trudne decyzje. Obawiam się, że będą to decyzje straszliwe. Z całego pękniętego serca pragnę, żebyś nie musiała ich podejmować”. Jednocześnie Wen dostrzega kolejnych nieznajomych zbliżających się do chaty. Wystraszona rzuca się do ucieczki. Chce ostrzec rodziców przed grupą obcych, kiedy słyszy za sobą wołanie Leonarda: „Twoi tatusiowie nie zechcą nas wpuścić, Wen. Ale muszą to zrobić. Powiedz im, że muszą. Nie przyszliśmy, żeby cię skrzywdzić. Musisz nam pomóc ocalić świat. Proszę”.
~lubimyczytac.pl
Książki Wydawnictwa Vesper zawsze zapewniają mi porządną dawkę emocji i lęku, tym razem nie mogło być inaczej. Od pierwszych stron budowane jest napięcie, w powietrzu czuć zapowiedź katastrofy. Samo to, że bohaterowie znajdują się w chacie zupełnie odciętej od reszty świata, bez Internetu i sąsiadów, zwiastuje już coś złego. A kiedy siedmioletnia Wen bawi się przed domem i podchodzi do niej nieznajomy, który chciałby się z nią zaprzyjaźnić... Moje serce przyśpiesza, a wraz z jego słowami: "Nie ponosisz winy za nic, co się wydarzy" po prostu zamiera. Już wtedy wiedziałam, że książka nieźle mną wstrząśnie i nie pomyliłam się.
Andrew, Eric i Wen spędzają wakacje odcięci od świata, z dala od zgiełku miast. Na ich drodze pojawia się czworo ludzi, którzy pragną od nich jednej rzeczy, okrutnej i niewykonalnej. Muszę przyznać, że nie spotkałam się jeszcze z czymś podobnym w żadnej innej książce i całość czytałam z zapartym tchem. Fabuła była pełna napiętego oczekiwania na ciąg dalszy, jak zachowają się nowo przybyli do chaty. I mimo że głównie był tu tylko jeden wątek przez cały czas trwania akcji, to urywki wspomnień nadrabiały tą sytuację, przez co czytelnik nie czuł monotonii. Jest tutaj mnóstwo rzeczy, które mogłabym i chciałabym opisać, ale wszystko to wiazałoby się że zarządzeniem fabuły i zepsuciem Wam całej zabawy. Chciałabym tylko, żebyście wiedzieli, że jeżeli chodzi o ową fabułę to naprawdę jest na poziomie. Budowanie napięcia od pierwszych stron i emocje, które u mnie sięgały zenitu niejednokrotnie. Groza podczas czytania jest tutaj nieunikniona, bohaterowie zachowają się zupełnie inaczej niż wskazują na to ich czyny, a to sprawia, że w jednej chwili wszystko może nabrać zastraszającego tempa, a świat bohaterów obrócić się o sto osiemdziesiąt stopni.
Nie ukrywam, że mimo dobrze wymyślonej fabuły, znalazłam też kilka niedociągnięć. Dla mnie niezwykle istotnych i takich, które zdecydowanie zawarzyły na mojej końcowej ocenie. Otóż w książce poznajemy wiele scenariuszy i możliwych teorii, każdy bohater wtrąca swoje co nieco, przez co czytelnik sam już nie wie w co ma wierzyć. I z jednej strony jest to dobry zabieg bo mam okazję zwątpić w dotychczasową fabułę, ale i oczekuję na końcu wyjaśnienia. Owszem, pojawia się pod koniec obszerny rozdział, wyjaśniający wiele, ale jednak to, co intrygowało mnie najmocniej zostało zupełnie pominięte. To samo dotyczy wielu innych sfer, gdzie mam wrażenie, że po prostu z chwilą zakończenia tego tematu w rozmowie, nie możemy spodziewać się potem niczego więcej. A uwierzcie mi, są tutaj sprawy, które wymagają dalszych opisów i przez ich brak czuję się rozstrojona i jakaś taka nie swoja. Pod każdym innym względem było w porządku, jednak takie urywanie w połowie (a takie niestety odniosłam wrażenie) w tym przypadku nie skłoniło mnie do refleksji, a tylko zirytowało.
Jeżeli chodzi o samych bohaterów, to tutaj można by wiele napisać. Ciężko kogokolwiek ocenić gdyz, tak jak wspominałam wyżej, mówili oni jedno, robili drugie. To z pewnością dostarczyło wielu emocji i dodawało dreszczyku. Chciałabym tylko wspomnieć o małej Wen, która od początku z lekka mnie irytowała swoim obyciem i próbą udawania dorosłej. Jej rodzice wychowali ją bardzo mądrze, co jest tutaj ładnie opisane i zasługuje na pochwałę, jednak jej zachowanie w czasie pojawienia się obcych daje wiele do myślenia. Ciężko to opisać, musielibyście znać treść książki, ale uwierzcie mi na słowo, że niektóre z jej zachowań były bardzo dziwne i odbiegały od normy. Poza tym nie mam do czego się przyczepić. Wszystko na wysokim poziomie, a wiadomo, co czytelnik to inny gust. Być może Wam postać Wen przypadłaby do gustu.
Wychodzi na to, że sporo ponarzekałam o
Chacie na krańcu świata, ale to nie tak, że ona mi się nie podobała. Nic z tych rzeczy! To pełna emocji, przepełniona mrocznym klimatem i niepokojem książka, która od pierwszych stron zwiastuje czytelnikowi nadchodzące kłopoty. Czyta się ją szybko, ale brak wyjaśnienia kilku istotnych kwestii jest naprawdę rzucający się w oczy. Wielu z Was może się to spodobać, zmusi to do refleksji i zastanowienia się nad możliwym dalszym ciągiem. Mnie osobiście to zirytowało, ale nie oznacza to, że książkę odradzam. Jest naprawdę dobra!
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.