Dzisiaj w końcu coś dla fanów fantasy, zapraszam.
– Mare Molly Barrow, urodzona siedemnastego listopada 302 roku Nowej Ery, córka Daniela i Ruth Barrowów – recytuje z pamięci Tyberiasz, streszczając moje życie. – Nie masz zawodu i w dniu następnych urodzin masz wstąpić do wojska. Chodzisz do szkoły nieregularnie, osiągasz słabe wyniki i masz na swoim koncie wykroczenia, za które w większości miast trafiłabyś do więzienia. Kradzieże, przemyt, stawianie oporu podczas aresztowania to zaledwie początek listy. Ogólnie rzecz biorąc, jesteś biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała, uparta i przynosisz hańbę swojej wiosce i królestwu. […]
– A mimo to jest w tobie coś więcej. – Król wstaje, ja zaś przyglądam się z bliska jego koronie. Jej końce są nieprzeciętnie ostre. Jak sztylety. – Coś, czego nie mogę pojąć. Jesteś jednocześnie Czerwoną i Srebrną. Ta osobliwość pociąga za sobą potworne konsekwencje, których nie jesteś w stanie zrozumieć. Co zatem mam z tobą począć?
Niestety nie mogłam znaleźć żadnego sensownego opisu więc skorzystałam z tego z lubimyczytać.pl. Może spróbuję napisać coś od siebie, ale nie wiem jak to wyjdzie. Mare, nastoletnia Czerwona niedługo skończy 18 lat i trafi do wojska tak jak jej starsi bracia. Jednak los sprawia, że pewnego dnia spotyka na swojej drodze Cala, tajemniczego chłopaka, który pomagając jej znaleźć pracę wywraca jej życie do góry nogami. Teraz Mare musi pilnować się na każdym kroku bo każda jej zła decyzja może kosztować ją życie.
No myślę, że nie było tak źle i trochę Was zaciekawiłam. Ja po przeczytaniu całej książki nie jestem zachwycona. Być może to ze względu na to, że fantasy to nie moje klimaty, ale w życiu trzeba próbować wszystkiego, prawda? Mare, główna bohaterka oczywiście była wyjątkowa. Schemat, ale czego można spodziewać się po tego typu książkach? To już chyba musi być, lepiej skupić się na innych jej cechach. Na pewno była to ciekawa postać, nie raz mnie zaskakiwała, ale nie mogę napisać, że ją polubiłam. Miała w sobie coś takiego, co bardzo mnie irytowało. Nie lubię bohaterek, które na siłę próbują każdego ratować.
Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze.
Autorka ma u mnie dużego plusa za pomieszanie mi w głowie. Na początku książki pojawił się tajemniczy chłopak i byłam pewna, że będzie to przyszły główny bohater. Jak się okazało byłam w wielkim błędzie a potem z każdą kolejną stroną zastanawiałam się z kim w końcu będzie Mare. Byłam pewna, że po przeczytaniu tylu schematycznych historii sama mogę dokończyć książkę, a jednak nie. Do końca czekałam na sceny 'miłości' z moim podejrzanym, a tu okazywało się, że ona coraz bardziej zbliżała się do innego. Jestem za to bardzo wdzięczna bo miło było odbiec od schematu. Oczywiście to nie spojler bo to co wydarzyło się na końcu (czego nawet odrobinę nie podejrzewałam) zmieniło wszystko, a wcale nie napisałam na czym polegało to zbliżenie.
Muszę przyznać, że sięgnęłam po tą książkę tylko ze względu na okładkę. Od dawna miałam na nią ochotę bo mieć taką ładną okładkę w swojej biblioteczce to sama przyjemność. No cóż, owszem zadowolona nie jestem, ale nie mogę powiedzieć, że było tragicznie. Po prostu nie trafiają do mnie sceny walki czy ćwiczeń z mocami jak to bywa w fantastyce. Jednak autorka miała bardzo ciekawy pomysł na fabułę. Nie było tu scen z humorem co lubię, ale było nawet ciekawie. Myślę, że fani tego typu historii będą zadowoleni, ale ja chyba wolę więcej miłości, a mniej przemocy.
Czytaliście tą książkę?