Strony

środa, 31 stycznia 2018

Podsumowanie stycznia


Kochani, za nami już kolejny miesiąc. Zapewne nie tylko mi czas upływa w takim ekspresowym tempie, ale co można na to poradzić? Jak minął Wam styczeń? U mnie było w porządku chociaż jest też na co ponarzekać. Udało mi się przeczytać zaledwie cztery książki z czego dwie już pod sam koniec miesiąca. No cóż matura to sama przyjemność i nic dodać nic ująć. Wracam do domu, żeby się uczyć, a po dwudziestej (gdzie zazwyczaj zaczynałam czytać) nie mam już sił i zwyczajnie ochoty, żeby sięgnąć po jakąkolwiek pozycję. Cieszę się bo ferie... U mnie niestety jedyną różnicą będzie to, że mogę trochę dłużej pospać bo nie mogę odpuścić sobie nauki i pozwolić na przyjemność jaką jest czytanie książek. Bardzo nad tym ubolewam, ale na szczęście mam kilka postów na zapas, dzięki czemu nie zaniedbam tak bloga. No to tyle jeśli chodzi o taki wstępik i moje podsumowania, a raczej moje plany na luty też. Zapraszam Was teraz do statystyk.

W styczniu udało mi się przeczytać cztery książki z czego dwie z mojego "stosiku nieprzeczytanych":


• "Zresetowana" Teri Terry
• "Nieznajoma w domu" Shari Lapena


Oprócz tego z mojej długiej listy "do przeczytania" zniknęły dwa tytuły:
       
• "Drżenie" Maggie Stiefvater






• "Prawo Mojżesza" Amy Harmon






Wszystkie recenzje pojawią się już niedługo!






🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟

W styczniu pojawiło się 9 postów z czego 6 recenzji:


Obserwatorzy: +3
Wyświetlenia: + 1271

Najlepsza przeczytana książka w styczniu: 
"Nieznajoma w domu"Shari Lapena

Najgorsza przeczytana książka w styczniu:
"Drżenie "Maggie Stiefvater

Kochani, to byłoby na tyle z dzisiejszego podsumowania. Jak Wam minął miesiąc pod względem czytelniczym? 

poniedziałek, 29 stycznia 2018

#132 "Uwięzione" Natasha Preston


Tytuł: Uwięzione
Autor: Natasha Preston
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania:  24 maja 2017
Ilość stron: 397
Kategoria: literatura młodzieżowa
Opis:
Pewnego wieczoru Summer idzie sama na imprezę. Nigdy na nią nie dociera. Lewis, jej chłopak, później nie może sobie wybaczyć, że nie było go przy niej.
W jednej chwili szczęśliwa nastolatka traci kochającego chłopaka, rodziców i brata. Traci całe swoje życie, trafiając w miejsce, z którego nie ma ucieczki. Od tej pory nie będzie już sobą, Summer. Wraz z trzema innymi dziewczynami będzie musiała znosić życie w zamknięciu, codzienny strach i ból i... o wiele więcej. W tej sytuacji nie ma dobrych zakończeń.

Moi znajomi śmieją się, że na tę książkę czekałam pół roku, a przeczytałam w jeden dzień. No cóż, tak bywa, prawda? Cieszę się bo moim celem było mieć tę niesamowitą okładkę na swojej półce i udało się. Oczywiście po tylu pozytywnych opiniach i samych zachwytach miałam wielkie oczekiwania co do książki, ale nie narzekam. Było dobrze.

Czułam się niezwyciężona przez naiwność, która kazała mi sądzić, że złe rzeczy przytrafiają się tylko innym ludziom.

Wiecie, że przede wszystkim patrzę na okładki. Wiem, wiem i znam to przysłowie, ale ja oceniam właśnie po okładce. Oczywiście nie zawsze się to udaje, ale nie potrafię inaczej. W tym przypadku zarówno okładka jak i treść się ze sobą pokrywały. Summer idzie na imprezę, ale nigdy na nią nie dociera. Brzmi intrygująco, prawda? Równie interesujące były opisy przetrzymywania dziewczyn na dole. Przyznam, że nie spotkałam się jeszcze z podobnym wątkiem przetrzymywania kilku osób i traktowania ich jak rodziny. Ktoś mógłby powiedzieć, że to nawet dobrze, że tam są. Te bezdomne dziewczyny, które dawno temu uciekły z domu, teraz mają dach nad głową, ciepłe jedzenie, rozrywkę i czyste ubrania. Nic tylko się cieszyć, czyż nie? Jednak Summer różni się od nich, na nią w domu czeka kochająca rodzina, która nie przestaje jej poszukiwać. Pytanie tylko czy uda im się ją odnaleźć. Muszę Wam powiedzieć, że to było naprawdę ciekawe, a jednocześnie wcale nie takie przerażające jakby mogło się momentami wydawać. Clover, ich 'wybawiciel' ewidentnie miał coś nie tak z głową, a rzeczy, które potrafił zrobić przyprawiały o gęsią skórkę. Jednak autorka opisała to bardzo umiejętnie i wszystko było na wysokim poziomie. Mimo niecodzienności sytuacji mogliśmy poczuć, że to wydarzyło się naprawdę. Summer zachowywała się naturalnie w obecnej sytuacji co było bardzo na plus. Ogólnie rzecz ujmując fabuła była świetna chociaż żałuję, że w środku historii pani Preston tak często pisała rozdziały nie o dziewczynach uwięzionych na dole.



Nie jestem pewna jak mam ocenić postać Summer. Chyba nie zbyt ją polubiłam, ale wynika to z zachowania na końcu książki i nie powinnam chyba mieć o niej tak złego zdania po tym co musiała przechodzić. Z drugiej strony to, że zachowała się naturalnie, tak jak porwany człowiek by się zachował był dla niej na plus. To, że chciała walczyć i wrócić do rodziny jak najbardziej też. Mimo to zauważyłam, że już pod koniec się poddała, a najbardziej boli mnie to, że w najgorszym momencie bycia tam po prostu pozwoliła się zgwałcić. Nie potrafię tego zrozumieć i bardzo spadła wtedy w moich oczach. Inne bohaterki nie poznałam na tyle dobrze, żeby o nich napisać nieco więcej. Byłam skupiona raczej na Summer chociaż głęboko w pamięć zapadła mi też Rose, dziewczyna, która najprawdopodobniej była po prostu zakochana w porywaczu. Jej też nie potrafiłam zrozumieć, ale z drugiej strony to co się wydarzyło się w jej życiu przed porwaniem też mnie nigdy nie spotkało, więc nie potrafię postawić się w jej sytuacji.

To nie było tak jak po czyjejś śmierci, gdy żegna się zmarłego i wraca do życia. Nie wiedzieliśmy, gdzie była ani co się z nią stało. Nie mieliśmy żadnych odpowiedzi, nie mogliśmy więc żyć dalej.

Tyle czasu czekałam na tę książkę, a chwila moment i już jej, że tak napiszę, nie ma. Oczywiście nie żałuję, że przeczytałam. Była to ciekawa przygoda i na wysokim poziomie. Polecam Wam jak najbardziej i mam nadzieję, że nie będziecie mogli oderwać się tak jak ja.

Moja ocena:
9/10 (rewelacyjna)

środa, 24 stycznia 2018

[11] Czas na film: Skazani na Shawshank (1994)

Kochani, tak jak obiecałam staram się urozmaicać bloga. Wiem, że posty o filmach już się pojawiały, ale nie oszukujmy się, nie było ich zbyt wiele. W tym roku spróbuję publikować co cztery recenzje coś innego i mam nadzieję, że w tym wytrwam. Dzisiaj chciałabym Was zaprosić i zachęcić do przeczytania kilkudziesięciu zdań o filmie Skazani na Shawshank.


Nie ukrywam, że na ten film wcale nie miałam ochoty. Rok produkcji i krótki opis ani trochę mnie nie przyciągały, ale pozycja na miejscu pierwszym na filmwebie już zdecydowanie tak. Trzeba zauważyć, że bardzo dużo osób oceniło ten film (ponad osiemset tysięcy), a suma sumarum ma on średnią 8,8 i jak wspomniałam od kiedy tylko odkryłam stronę filmweb zajmuje on miejsce najlepsze. Tak więc musiałam obejrzeć, a kiedy nadarzyła się okazja bez wahania z niej skorzystałam.


Przyznam szczerze, że mimo roku produkcji byłam nastawiona na coś niezwykłego. Wiadomo, tak naprawdę nie czułam, że mnie to zainteresuje, ale gdzieś tam w głębi duszy liczyłam na coś wow. Prawdę powiedziawszy sama nie wiem jak ocenić ten film, ale spróbuję podejść go od drugiej strony i zacząć od początku.


Fabuła tego filmu nie była dla mnie niezwykła. Mężczyzna zostaje skazany na dożywocie za zbrodnię, której nie popełnił i trafia do więzienia, w którym próbuje przetrwać. Brzmi banalnie i myślę, że dosyć często możemy spotkać się z podobną fabułą. Dodam tutaj tak w środku, że jest to film na podstawie książki Stephena Kinga więc to też zawsze trochę dodaje, przynajmniej dla mnie. Film zaczął się już od początku ciekawie. W pierwszych minutach spotkamy się na sali sądowej, aby razem z głównym bohaterem poznać jego losy. To bardzo dobrze bo nie czekaliśmy nie wiadomo ile na coś w miarę ciekawego. Zaraz potem przenosimy się do więzienia gdzie poznajemy bliżej grupkę więźniów. Już od pierwszej chwili możemy zauważyć, że z ową grupką będziemy mieli do czynienia częściej i nie da się ich nie polubić. Mimo iż są w więzieniu, skazani za ciężkie i nieprzebaczalne często czyny, starają się jak mogą zaznać normalności. Objawia się to zakładami, rozmowami o kobietach, czy zwykłych żartach. Trzeba tu przyznać, że przyjemnie, na ile to możliwe, spędziłam z nimi czas. Oczywiście nie myślmy, że było tak różowo. To więzienie, niejednokrotnie widz miał okazję przekonać się o jego brutalności.


Parę słów o bohaterach. Nie jest żadną tajemnicą, że nie przepadam za panem Morganem Freemanem i tutaj też jego gra nie powaliła mnie na kolana. Właściwie to żaden z nich mnie nie oczarował swoimi umiejętnościami, ale bardzo sprytnie główna postać ukryła przede mną swoje zamiary i dzięki temu zakończenie mocno mnie zaskoczyło. Czy współczułam mu gdy był niejednokrotnie katowany? Myślę, że nie zbyt, a wszystko przez jego postawę. Zachowywał się jakby był lepszy od reszty czego potem efekty mogliśmy zaobserwować.


Podsumowując... Film był w porządku. Myślę, że gdybym była starsza to bardziej doceniłabym ten gatunek i wręcz byłabym zachwycona (jak np moja mama). Polecam Wam jak najbardziej bo skoro mnie ledwie dorosłej osobie się spodobał, to co mogą czuć bardziej dojrzali odbiorcy? Myślę, że każdy chociaż raz powinien obejrzeć ten film. Mnie się udało i nie żałuję ani odrobinkę.


* wszystkie obrazy pochodzą z Google Grafika

poniedziałek, 22 stycznia 2018

#131 "Bez uczuć" Mia Sheridan


Tytuł: Bez uczuć 
Autor: Mia Sheridan 
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte 
Data wydania:  2017
Ilość stron: 360
Opis:
Nieszczęśliwa miłość do Lydii odebrała Broganowi wszystko. Ciężko zraniony staje się wyrachowany i skupia się na swoim biznesie i na zemście. Bo miłość wcale nie jest cierpliwa ani łaskawa.
Życie Lydii wyglądało kiedyś zupełnie inaczej – była bogata, bezpieczna i kochana. Teraz fortuna się od niej odwróciła. Rodzinna firma znalazła się na skraju bankructwa, lecz Lydia zrobi wszytko, by ją uratować. Gdy na jaw stopniowo wychodzą tajemnice jej bliskich, dziewczyna odkrywa, że niebezpieczeństwo może grozić także jej. Nie przypuszcza jednak, że największy cios padnie z najmniej spodziewanej strony...
Czy w sercach Lydii i Brogana na nowo zakwitnie miłość, chociaż wybrali życie bez uczuć?


Styl pani Sheridan polubiłam już od pierwszego spotkania, a każda jej kolejna historia urzekała mnie jeszcze bardziej niż poprzednia. Nie wiem co takiego ma w sobie autorka, ale sprawia, że zapominam o całej rzeczywistości i bardzo wczuwam się w sytuacje bohaterów. Do tej pory nie zawiodłam się ani razu na niej dlatego też sięgnęłam po jej najnowszy tytuł. Jak było tym razem? Zapraszam do czytania dalej.

(...)Oby nie zdarzało wam się upaść, kraść, oszukiwać ani upijać. Jeśli już musicie upaść, padajcie sobie w objęcia. Jeśli musicie kraść, kradnijcie sobie pocałunki. Jeśli musicie oszukiwać, oszukujcie śmierć. A jeśli musicie pić, pijcie z przyjaciółmi(...).

Fabuła książek pani Sheridan zawsze jest dość specyficzna i na pewno nie banalna. Z takimi wątkami spotykam się po raz pierwszy za co bardzo ją podziwiam. Tym razem nie było inaczej i w tej kwestii nie czuję się zawiedziona. Oczywiście wątki poboczne były dość pospolite i łatwo można było się ich domyślić, ale jednak czytało się naprawdę przyjemnie. Osobiście uważam, że autorka tym razem wplotła trochę za dużo dramatów, obyłoby się jak dla mnie bez połowy z nich, ale nie narzekam. Dzięki temu mogłam dłużej pobyć w tym świecie.

Czasem wybaczenie oznacza pozostawienie przeszłości za sobą.

Bohaterowie byli dość specyficzni. Sama nie wiem co o nich sądzić. Czytając prolog byłam bardzo negatywnie nastawiona do głównej bohaterki, ale z każdym kolejnym rozdziałem zaczynałam zapominać o urazie do niej. Stało się tak, że zobaczyłam jej dobre serce i czyste intencje, ale momentami było to tak słodkie, że wątpiłam, aby w życiu realnym było stać ją na takie bezinteresowne czyny tylko z dobroci serca. Natomiast z Broganem było zupełnie odwrotnie. Najpierw było mi go żal, a potem zaczęłam go nie lubić. I co zyskał trochę mojej sympatii zaraz ją tracił swoimi czynami. Nie umiem postawić się na ich miejscu i nawet nie chcę, ich historia jest zbyt skomplikowana.

Pokaż mi osobę, której nie obchodzi, co inni o niej myślą, a ja Ci powiem, że jest bardzo samotna. Sęk w tym, by wiedzieć, czyja opinia się liczy.

Jeżeli chodzi o styl autorki to nie narzekam. Książka jest napisana na tym samym poziomie co pozostałe, to chyba po prostu bohaterowie mi nie przypadli do gustu i dlatego uważam, że to jej najsłabsza historia.
Mimo wszystko jak najbardziej polecam Wam sięgnąć. Czyta się szybko i wbrew pozorom i trudnym wątkom naprawdę przyjemnie. Można się wczuć i mimo wszystko ciężko zakończyć tę momentami przesłodzoną historię.

Moja ocena:
7/10 (dobra)


Kochani, dziękuję za 40 000 wyświetleń ❤❤

czwartek, 18 stycznia 2018

#130 "Turbulencja" Whitney G.

Tytuł: Turbulencja
Autor: Whitney G.
Tom/seria: Turbulence (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 17 listopada 2017
Ilość stron: 480
Opis:
Spotkali się w chmurach: pilot i stewardessa. Skandal wisiał w powietrzu.
Gillian przybywa do Nowego Jorku w poszukiwaniu sensu życiu. Wkrótce rozpoczyna pracę jako stewardessa. Na pokładzie jednego z samolotów poznaje aroganckiego do granic wytrzymałości, lecz diabelnie przystojnego pilota Jake’a, eksperta w przygodach na jedną noc, którego nie interesują randki, zwierzenia i trzymanie się za ręce.
Para decyduje się na prosty układ – seks bez zobowiązań. Zaczyna się szalona seksowna podniebna podróż. Sceny namiętności na różnych lotniskach, w hotelach i miejscach na świecie. Tajemnicze telefony, problemy rodzinne i mroczne cienie przeszłości, które dopadają Jake’a. Pojawia się też niepohamowane uczucie Gillian.
W pewnym momencie bohaterowie będą musieli skonfrontować swoje oczekiwania. Czy wyjdzie im to na dobre?

Piszę te recenzję już drugi raz i nadal nie wiem co i jak napisać. Mam w głowie tyle pomysłów i z tyloma rzeczami chciałabym się z Wami podzielić, a jednak nie wiem jak. Może zacznę od początku i spróbuję co nieco to wszystko poukładać.

Oczywiście najpierw fabuła. Jest to dla mnie coś zupełnie nowego i pewnie właśnie dlatego sięgnęłam po ten tytuł. Erotyków zazwyczaj nie czytam, ale muszę przyznać, że romans stewardessy i pilota bardzo mnie zaintrygował. Oczywiście pan z okładki, którego twarzy i tak nie widziałam, bardzo dobrze zalokował się w mojej głowie z tym swoim garniturem więc całą historię mocno przeżywałam (nie wliczając scen erotycznych, nie przesadzajmy). Więc jest sobie Jake i jest sobie Gillian. Dwa zupełnie różne charaktery, jednak coś ich ciągle do siebie przyciągało. Nie mogę napisać, że była to literatura wysokich lotów wręcz przeciwnie. Było to bardzo podobne do serii Manwhore i chodzi mi tu o władczego mężczyznę i kobietę, która nie jest w stanie od niego odejść nawet mimo bólu (ale o tym później). Umawiają się na niezobowiązujące spotkania, aby ze sobą sypiać chociaż w książce użyte jest zupełnie inne określenie tego. Fabuła nie jest jakoś mocno rozwinięta. Spotykają się, robią co mają robić, a po drodze autorka wplotła kilka wątków, które są dość schematyczne dla tego typu historii. On ma oczywiście mroczną tajemnicę, a ona na koniec robi to czego ten najbardziej się obawiał. Tak więc w tym temacie nie było za ciekawie, ale czytajcie dalej bo moja ocena może Was zaszokować.


- Jeśli przytrafi się panu coś złego, do kogo mamy zadzwonić w pierwszej kolejności?
- Do zakładu pogrzebowego.

Teraz bohaterowie. Oj tak. Zacznę od Jake'a, który dzięki panu z okładki przybrał nową formę w mojej głowie. Może i nie widziałam jego twarzy, ale do panów w garniturach mam słabość więc w połączeniu z jego charakterem po prostu przepadłam. Jake od razu zaskarbił sobie moją życzliwość zwłaszcza dzięki swojemu ciętemu językowi. Był zadufany w sobie, bardzo pewny swojej wartości, a na głupie komentarze odpowiadał równie głupio jednak po prostu mądrze. Wiem, pisze bzdury, ale taka prawda. Ten facet był po prostu genialny! No dobrze, znajdę kilka wad, ale nie oszukujmy się jego chęć do uprawiania seksu i ciągłe wypowiadanie słów z tym związanych, nie może zepsuć mi opinii o nim.
Natomiast Gillian... Oj oj oj... No autorka nie trafiła w mój gust. Nie cierpię wręcz osób, które są ranione, chcą czegoś więcej, a jednak ciągle tkwią w tym związku/relacji, a ona taka była. Niejednokrotnie miałam zmienić o niej zdanie jednak to ona zmieniła swoje i nie potrafiła wytrwać w postanowieniu. Gdy tylko Jake zjawiał się w pobliżu bielizna sama z niej spadała.. I to wcale nie było zabawne, ale wiecie co było? To, że założyła bloga gdzie opisywała swój nieziemski seks z pilotem! No wyobrażacie sobie pisać teraz o czymś takim do ludzi? Tym bardziej, że nie szczędziła szczegółów...

Chciałabym też napisać o kilku innych rzeczach, które zwróciły moją uwagę. Lubię książki, które są grube i zawierają tylko i wyłącznie tekst. Żadne obrazki, imitacje kartek czy zdjęć nie są mi potrzebne do szczęścia, a tu niestety znalazło się kilka takich. Każdy rozdział zaczynał się jakby tablicą lotów (tak mi się wydaje, nigdy nie latała więc trudno mi powiedzieć) co w sumie nie było złe, ale dla takich jak ja, ceniących sobie sam tekst, może to być przydatne. Co jeszcze? Słownictwo. Jak już wcześniej wspomniałam wadą Jake'a było częste używanie nieprzyzwoitych słów, ale ogólne w książce i opisach często pojawiały się nazwy narządów płciowych. Dobrze, rozumiem to erotyk, ale bez przesady, żeby będąc na jakimś przyjęciu mówić przy innych o jej mokrej...

Czytając możecie dojść do wniosku, że jestem zniesmaczona tą książką i właściwie to spodobał mi się tylko Jake (w którym się po prostu zakochałam). Może i tak jest, ale muszę Wam powiedzieć, że ta książka ma coś w sobie co naprawdę bardzo mi się spodobało. Owszem, nie jestem zadowolona z ciągłych scen erotycznych i fabuła też nie była jakoś za ciekawa, ale jednak czytało mi się bardzo przyjemnie i wiem, że będę miło wspominała. Na pewno duży wpływ miał na to główny bohater, ale nie aż tak, bądźmy szczerzy. Nie wiem dlaczego, ale cieszę się, że sięgnęłam po ten tytuł.

Moja ocena:
7/10 (dobra)

poniedziałek, 15 stycznia 2018

#129 "Dziewczyny, które zabiły Chloe" Alex Marwood

Tytuł: Dziewczyny, które zabiły Chloe
Autor: Alex Marwood
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 4 listopada 2015
Ilość stron: 448
Opis:
Letni poranek 1986 roku. Dwie jedenastolatki spotykają się tego dnia po raz pierwszy w życiu. Wieczorem obie zostają oskarżone o morderstwo. Ponad dwadzieścia lat później, dziennikarka Kirsty Lindsay, pracuje nad reportażem na temat seryjnego mordercy, grasującego w nadmorskim kurorcie. W trakcie zbierania materiałów spotyka przypadkiem sprzątaczkę Amber Gordon.
Kirsty i Amber spotykają się po raz pierwszy od tego strasznego dnia, który odmienił na zawsze ich losy. Są gotowe zrobić wszystko, by nie odkryto ich dawnej tożsamości, nie zrujnowano im życia, by chronić swoje rodziny. Jednak przeszłość postanawia się o nie upomnieć... Kobiety będą musiały zmierzyć się z dawnym koszmarem i dokonać trudnych wyborów.

Na tę książkę miałam chrapkę od dawna. Przyciągnęła mnie swoją tajemniczą okładką, ale to ciągłe pochlebne rekomendacje miały decydujący wpływ. Na moim blogu pojawiła się już jedna książka tej autorki (klik), która swoją drogą bardzo mi się spodobała. Pomyślałam, że skoro tamta była w porządku to ta, którą reklamują na każdej okładce autorki, musi być jeszcze lepsza. Jak zatem było?

Przecież o to właśnie w życiu chodzi. Nie o wakacje, kolacje w knajpach i pragnienie posiadania więcej rzeczy , ale o to , by napić się razem herbaty i przytulić po długim dniu. Chodzi o wybaczanie i zapominanie , ulgowe traktowanie. A także o uczciwość , prawdę i zaufanie , o stworzenie bezpiecznego , ciepłego schronienia dla tych , których się kocha.

Fabuła. Wątek dziewczynek, które zabiły inne dziecko to na pewno nowość i byłam ciekawa co może z tego wyjść. Rozkręcało się w miarę dobrym tempie, czasami się jednak nudziłam. Jak to w kryminale rozdziały były podzielone na kilku bohaterów, ale sprytnie wciśnięto pomiędzy nie historię z przeszłości. Oczywiście był to udany zabieg gdyż mogłam bliżej zapoznać się z tymi wydarzeniami, a jednocześnie ciągle chciałam więcej, żeby dojść już do momentu kulminacyjnego. Jeżeli chodzi o teraźniejszość to nie mogę napisać, że było to źle opisane czy nieciekawe. Było interesujące, ale nie na tyle, żebym nie była w stanie się oderwać. Być może to zasługa tych wszystkich napisów na okładce i z góry miałam za duże oczekiwania. W każdym bądź razie chcę, żebyście wiedzieli, że wydarzenia były połączone w ciekawy sposób i momentami chwytały za serce. Zaskoczono mnie raz, a niejednokrotnie serce mocniej mi zabiło. Co tylko mogłabym zarzucić to lekka nierealność pod koniec, która według mnie nie miałaby szans na spełnienie w prawdziwym życiu.

Jeśli nie możesz tego znieść, to po prostu odejdź. Zrób coś użytecznego albo spadaj. Nawet w takiej sytuacji znajdą się ludzie, którzy sądzą, że wszystko kręci się wokół nich. Którzy afiszują się ze swoim bólem na użytek innych, by zademonstrować swoją rzekomo większą wrażliwość.

Bohaterowie. Tu mogłabym się naprawdę mocno rozpisać, ale jak zawsze nie będę tego robiła. Są dwie dziewczyny, każda napiętnowana do końca życia, z nową tożsamością. Los po raz kolejny stawia je sobie na drodze, a z tego nie może wyniknąć nic dobrego. Kirsty, a może raczej Jade, ma teraz męża i dwójkę wspaniałych dzieci. Amber, wcześniej Bel, jest w związku od sześciu lat. Obie prowadzą raczej spokojnie życie, ale do czasu. Gdy w miasteczku zaczynają ginąć ludzie, kobiety chcąc nie chcąc spotykają się ponownie. I tu zaczyna się ich prawdziwy charakter. Zupełnie odmienne postrzeganie przeszłości, zdecydowanie bardziej polubiłam Kirsty. Chociaż jak tak na to patrzę to momentami wręcz odwrotnie. Bardzo denerwowała mnie Amber/Bel, która dowiadując się co wyrabiał jej partner nadal spokojnie z nim rozmawia, trzyma go w swoim domu potem odwiedza go w nietypowym miejscu. Dodatkowo wcześniej mieliśmy opisane jej codzienne życie z nim, które też nie było za ciekawe, a jednak ciągle tkwiła w tym związku. Kirsty/Jade natomiast nie miała może takich problemów, ale za to jej praca na pewno sporo komplikowała w stosunkach z mężem. Mimo wszystko czuję, że była lepsza i miała więcej zdrowego rozsądku i przede wszystkim sumienia co pokazują zwłaszcza ostatnie strony książki.

Chyba kogoś zabiłam.

Co ciekawe miałam okazję do refleksji jak na ludzi wpływają artykuły w gazetach. Dzięki opisom z przeszłości i rozdziałom z bohaterkami miałam okazję spojrzeć na coś z ich perspektywy. Natomiast gdy tożsamość jednej wyszła na jaw, a w gazecie pojawiła się notatka o niej i jej rzekomym zachowaniu, aż mnie ściskało w środku. To, że znając prawdę nie miałam wpływu na to, co autor napisał sobie do gazety, a w co ludzie od razu zaczęli wierzyć.

Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Dzięki tobie stałem się całością.

Niestety z książką można powiedzieć, że jak na mnie to się sporo męczyłam. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem zadowolona z lektury. Na swój sposób to było naprawdę ciekawe i nawet mnie wciągnęło. Nie uważam mimo to, że jest to najlepsza historia autorki. Zdecydowanie lepszy był Najmroczniejszy sekret, który miałam okazję przeczytać w wakacje.
Cóż, mimo wszystko zachęcam Was do sięgnięcie, może będziecie zadowoleni bardziej niż ja.

Moja ocena:
8/10 (bardzo dobra)

piątek, 12 stycznia 2018

#1 Stosik

Kochani
Prowadzę tego bloga już półtora roku i do tej pory jeszcze ani razu nie pojawił się tutaj post tego typu. Dlaczego? Główną przyczyną jest to, że zwyczajnie nie mam czego pokazywać. Czytam od kiedy pamiętam, ale kolekcjonować książki zaczęłam około rok temu i od tamtej pory na mojej półce leży zaledwie trzydzieści pozycji. Wiem, że dla każdego z Was jest to malutko, ale ja nie mogę sobie po prostu ot tak pozwolić na kupowanie dziesięciu książek miesięcznie. Dlatego też raz w miesiącu wybieram się na zakupy i szukam jednego tytułu, który mnie zadowoli. Oczywiście nie jest to wiele, ale zawsze coś nie prawdaż? Myślę, że gdy zacznę współpracować z wydawnictwami takie stosiki będą pojawiały się znacznie częściej, ale narazie wszyscy musimy zadowolić się tym co mamy tu i teraz.


Trochę wysmętniania się, a teraz zapraszam na właściwą część posta. Dzisiaj przedstawiam Wam stosik książek nie przeczytanych. Ostatnio więcej kupuje niż czytam, a dodatkowo święta, dzięki którym pozycji jeszcze przybyło. Nie przedłużając zapraszam.

1. "Zresetowana" Teri Terry


Pamięć Kyli została wymazana, jej dane osobowe usunięte, wspomnienia stracone na zawsze. Dziewczyna jest zresetowana.
Władze twierdzą, że była terrorystką, dają jej jednak drugą szansę – pod warunkiem, że będzie grała zgodnie z ich zasadami. W umyśle dziewczyny odzywają się echa przeszłości. Ktoś ją okłamuje i nic nie jest takie, jakie się wydaje. Kyla musi dopiero odkryć, komu może zaufać w swoim poszukiwaniu prawdy.

2. "Mroczna bohaterka. Kolacja z wampirem." Abigail Gibbs


Przypadkowe spotkanie na Trafalgar Square odmienia życie Violet Lee, ukazując jej świat, którego nawet sobie nie wyobrażała: istniejące poza czasem miejsce, w którym elegancja, bogactwo, wspaniałe dwory i wytworne przyjęcia są znamionami dekadencji, w jakiej żyją jego mieszkańcy. Za tym przepychem kryje się mrok, którego ucieleśnieniem jest charyzmatyczny i śmiertelnie groźny Kaspar Varn. Violet połączy z Kasparem niebezpieczna namiętność, za którą obydwoje będą musieli zapłacić wysoką cenę…

3. "Wielbiciel" Charlotte Link


W lesie niedaleko małej miejscowości w okolicach Augsburga znaleziono zmasakrowane zwłoki młodej kobiety. Policja i bliscy zamordowanej stoją przed prawdziwą zagadką, gdyż kobieta zaginęła bez śladu przed kilkoma laty. Dopiero telefon od jej znajomej z wakacji dostarcza pierwszych wskazówek. Jednocześnie we Frankfurcie toczy się inna historia. Leonę - zadowoloną z życia redaktorkę pracującą w wydawnictwa - ukochany mąż porzuca dla innej kobiety. To prawdziwy cios dla osoby, która dopiero co była świadkiem samobójstwa...

4. "Potomkowie" Tosca Lee

Po przebudzeniu nie pamiętasz nic. Nie wiesz, jak się nazywasz i skąd pochodzisz. Nie rozpoznajesz twarzy ludzi, których kiedyś znałaś. Masz tylko ostrzeżenie, które napisałaś do siebie samej, zanim wymazałaś z pamięci całą przeszłość: Emily, to ja. Ty.
Nie pytaj o dwa minione lata… Nie szukaj ich w pamięci i nie staraj się grzebać w przeszłości. Od tego zależy twoje życie. Życie innych ludzi również.
Tak przy okazji, nie masz na imię Emily…
Masz 21 lat i zaczynasz wszystko od początku w obcym miejscu, z nowym imieniem i nowym życiem. Aż nadchodzi dzień, w którym nieznajomy mówi ci, że jesteś potomkinią Krwawej Hrabiny Elżbiety Batory, największej morderczymi wszech czasów. I jesteś ścigana. Nie wierzysz mu, dopóki zabójca naprawdę się nie pojawia. Uciekasz. Wszystkie odpowiedzi leżą w przeszłości, którą postanowiłaś pogrzebać. Tylko jedno wiesz na pewno: twoi bliscy zginą, jeśli nie odzyskasz utraconych wspomnień. Jednak by ocalić innych, musisz najpierw sama nie dać się zabić…

5. "Moje życie obok" Huntley Fitzpatrick


Moja mama nigdy nie podejrzewała, że obserwowałam Garrettów. I to przez cały czas. Nie spodobałoby się jej to.
Garrettowie są absolutnym przeciwieństwem Reedów. Głośni, bałaganiarscy, emocjonalni. Siedząc w swoim punkcie obserwacyjnym Samantha Reed codziennie marzy o tym, by stać się jedną z nich. . . Aż do pewnego letniego wieczoru, kiedy Jase Garrett wspina się na dach obok niej i zmienia wszystko.
Zakochują się w sobie bez pamięci, przedzierając się przez potknięcia i cuda pierwszej miłości. Rodzina Jase'a przyjmuje Samanthę jak swoją, chociaż dziewczyna początkowo ukrywa swój związek z nim. Wtedy zdarza się coś nie do pomyślenia i świat Samanthy się rozpada. Dziewczyna staje przed niemożliwą do podjęcia decyzją. Która rodzina idealna zdoła ją ocalić? A może nadszedł czas, by sama ocaliła siebie?
Poruszająca powieść o rodzinie, przyjaźni, pierwszej miłości i o tym, jak zachować lojalność wobec jednej osoby, nie zdradzając innej.

6. "Replika" Lauren Oliver


Gemma ma kompleksy. Od zawsze była chorowita i dużo czasu spędzała w szpitalach – nosi po nich pamiątkę w postaci blizny w okolicy serca. W szkole koleżanki jej dokuczają, chłopaki z klasy nie interesują się nią i nie ma przyjaciół. Rodzice chcąc wynagrodzić córce trudne dzieciństwo, trzymają ją pod kloszem, ale to nie wpływa dobrze na Gemmę. Gdy pojawia się okazja wyjazdu na wycieczkę na Florydę, dziewczyna postanawia wyrwać się ze swojej miejscowości i na chwilę zapomnieć o swoich troskach. Niestety, w ostatniej chwili rodzice zakazują jej wyjazdu. Gemma podsłuchuje ich rozmowę i dowiaduje się, że ma to związek z tajemniczą kliniką w Heaven, znajdującą się na wyspie niedaleko miejsca, gdzie miała jechać. Postanawia więc uciec z domu i sprawdzić, co tak naprawdę tam się stało. Jakie tajemnice odkryje? I co łączy ją z Lirą, dziewczyną, którą spotka na swojej drodze?

7. "Ostatni ślad" Charlotte Link


Oczekująca na samolot do Gibraltaru Elaine Dawson nie bardzo wie, co począć, gdy z powodu mgły zostają odwołane wszystkie loty. Zagubiona na ogromnym lotnisku Heathrow przyjmuje zaproszenie młodego, atrakcyjnego mężczyzny, by przenocować w jego domu. Opuszcza z nieznajomym halę odlotów i od tego momentu znika po niej wszelki ślad.
Policja szybko umarza śledztwo, wychodząc z założenia, że młoda kobieta wykorzystała pierwszą nadarzającą się okazję, by uwolnić się od kalekiego, zgorzkniałego, despotycznego brata, którym musi się opiekować oraz nudnego życia w malutkim, prowincjonalnym miasteczku.
Pięć lat później dziennikarka Rosanna Hamilton, pisząca serię artykułów o tajemniczych zniknięciach, ponownie powraca do zapomnianej już sprawy Elaine Dawson. Nagle natrafia na informacje, z których wynika, że Elaine żyje. Podążająca śladem dziewczyny dziennikarka sama nagle staje w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa…

8."Tak to się kończy" Kathleen MacMahon


Bruno jest Amerykaninem, który przybywa do Irlandii w poszukiwaniu rodzinnych korzeni. Kocha muzykę Bruce’a Springsteena i nie znosi polityki George’a W. Busha. Addie mieszka w Dublinie, jest bezrobotną architektką, która próbuje poskładać niedawno złamane serce, opiekując się przy tym chorym ojcem. Zetknięcie tych dwóch światów owocuje związkiem o niespodziewanej mocy. Świeże uczucie Addie i Brunona zostaje jednak poddane próbie, której ciężaru żadne z nich sobie nie wyobrażało.


Tak, wiem, że zdjęcie nie jest najlepsze i najciekawsze, ale niestety tym razem musiałam zrobić je na szybko. Spokojnie, to ostatnia taka sytuacja chociaż nie mam pomysłów jak ciekawie upozować książki to coś wymyślę. Czy czytaliście coś z tej listy, a może coś szczególnie Was zainteresowało?

niedziela, 7 stycznia 2018

#128 "Dziewczyna, która przepadła" Katarzyna Misołek


Tytuł: Dziewczyna, która przepadła
Autor: Katarzyna Misiołek
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 26 października 2016
Ilość stron: 464
Opis:
Osiem lat pod dachem psychopaty to piekło, z którym porwana przez niezrównoważonego mężczyznę Monika musi się zmierzyć zupełnie sama. Gdzieś ktoś jej szuka, ktoś rozpaczliwie za nią tęskni, ale ona przepadła. Poniżana psychicznie i fizycznie, bezlitośnie odarta z godności i zdegradowana do roli zabawki w rękach zwyrodnialca, kobieta rozpaczliwie walczy o przetrwanie. Tu, gdzie utknęła, nie ma jednak żadnych reguł. Ten, który ją przetrzymuje, jest nieprzewidywalny. Każdy dzień jest walką, każda noc może się okazać ostatnią. Dziewczyna zostaje cudem uwolniona z rąk szaleńca. Ale czy świat, który zastaje po powrocie, jest miejscem, o jakim marzyła? Jak ma odnaleźć się wśród bliskich? Trudno jest marzyć o szczęśliwej przyszłości wśród ludzi, którzy bez żadnych skrupułów żerują na cudzych dramatach. Monika ze wszystkich sił stara się odzyskać uczucie Jakuba, którego przed laty utraciła. Jak długo będzie się czuła tak strasznie zagubiona, zanim zrozumie, że naprawdę wróciła do domu? Czy znajdzie jeszcze swoje miejsce w świecie, który pędzi do przodu nie oglądając się na tych, którzy za nim nie nadążają?


Wiecie, że ja i polskie książki za bardzo się nie lubimy. Próbowałam kilkakrotnie dać im szansę, ale zawsze byłam rozczarowana. Nie wiem od czego to zależy, mam po prostu jakieś uprzedzenie i ciężko mi się przełamać, ale jak widzicie próbuję. Dzisiaj książka, która przede wszystkim zaciekawiła mnie swoim tytułem bo opis poznałam dopiero chwilę przed przeczytaniem. Nie wiem właściwie czego się spodziewałam, ale na pewno nie tego co dostałam.

Wszyscy popełniamy błędy i wszyscy bez wyjątku pragniemy tego, czego nie możemy mieć. Czegoś albo kogoś… Zawsze.

Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że polska książka jest w stanie mnie tak zaciekawić. Przez około połowę nie byłam w stanie się oderwać, ale niestety później moje zaciekawienie szybko zniknęło. Ale od początku. Autorka poruszyła dość ciężki temat, napisałabym nawet, że bardzo ciężki. Zawsze podziwiałam osoby, które piszą takie mroczne i przerażające historię i do tej pory nie zmieniam zdania. Z jednej strony myślę, że coś z nimi musi być nie tak, ale z drugiej podziwiam za wyobraźnię bo ja jako czytelnik ledwo mogłam to przełknąć. Nie zrozumcie mnie źle, że tak wciągnął mnie wątek przetrzymywania przez psychopatę. Nie interesują mnie takie rzeczy i wręcz nie lubię o nich słuchać czy czytać, ale na swój sposób było to ciekawe. Cały czas zastanawiałam się kiedy uda jej się uciec i w jaki sposób tego dokona. Miałam tylko żal, że w opisie podano mi to praktycznie na tacy. Siedem lat, więc każda jej wcześniejsza próba ucieczki była skazana na klęskę i ja o tym wiedziałam co było słabym zabiegiem. Jestem pod wrażeniem jak autorka opisała pobyt porwanej u tego człowieka chociaż jej pomysły były momentami po prostu chore. To co ten mężczyzna wyprawiał, może nie było to coś co człowiek może uznać za przeokropne, ale wręcz odrażające, a fakt, że dokonał tego pięćdziesiąlatek wcale nie dodawał 'uroku'. I chociaż niektóre sceny nie były nawet trochę opisane to i tak na samą myśl, że to się stało, było mi słabo. Nie chcę nawet ciągnąć tego wątku porwania bo przypominanie tego nie jest przyjemne, a i tak bardzo mi to zapadło w głowie.

Potwór o twarzy człowieka, człowiek o duszy potwora. Pozornie niczym się niewyróżniający, w środku przegniły jak spróchniała deska.

Kiedy Monika uwalnia się z rąk psychopaty książka wydaje mi się już coraz bardziej nudna. Oczywiście możemy zaobserwować jak dziewczyna próbuje dopasować się do dawnego życia i zobaczyć, że wcale nie jest tak jak od dawna marzyła. I myślę, że w życiu prawdziwym byłoby podobnie, ale szczerze to nie chce nawet myśleć o podobnych sytuacjach. Monika jako bohaterka jest trudna do oceny. Z jednej strony jest mi jej żal, że musiała przejść przez to piekło, ale z drugiej gdyby nie szła wtedy po to co szła nigdy by do tego nie doszło. Niejednokrotnie też dostawała ode mnie minusa za możliwość ucieczki, z której nie skorzystała. Tu z kolei się waham bo sama nie wiem czy z tej akurat drogi ja bym skorzystała czy byłabym w stanie zabić człowieka za własną wolność. Oczywiście mogłaby się tu rozpętać burza opinii i komentarzy, ale przecież nie o to chodzi. Tak jak wspominałam, jest to trudna postać do oceny, ale chyba mimo wszystko jest u mnie bardziej na minusie niż na plusie.

Natura nie ma dla nas litości, a my nie mamy jej dla siebie nawzajem. Powinnyśmy się wspierać, ale wolimy ze sobą walczyć.

Jestem dalej w lekkim szoku i nie wiem jak ocenić tę książkę. Z jednej strony chciałabym dać maksa bo wiem, że autorka naprawdę się spisałs i wykonała kawał dobrej roboty. Z drugiej jednak strony uważam, że ten czas kiedy Monika wróciła do domu za długo się odwlekał. Mimo wszystko nie żałuję, że sięgnęłam, a książka trochę przywróciła mi wiarę w naszych pisarzy i myślę, że pomalutku dalej będę dawała im szansę. Wam natomiast książkę polecam bo jest naprawdę dobra, ale jeżeli nie czujecie się na siłach i nie lubicie takich dramatycznych historii to nie sięgające. Mi na pewno długo pozostanie w pamięci.

Moja ocena:
8/10 (bardzo dobra)

czwartek, 4 stycznia 2018

#127 "Księżniczka z lodu" Camilla Lackberg


Tytuł: Księżniczka z lodu
Autor: Camilla Lackberg
Tom/seria: Saga o Fjallbace (tom 1 )
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: październik 2012 (data przybliżona)
Ilość stron: 424
Opis:
W niewielkiej miejscowości na zachodnim wybrzeżu Szwecji, wśród małej, zamkniętej społeczności, gdzie wszyscy się znają i wszystko o sobie wiedzą – w jednym z domów odkryto zwłoki młodej kobiety. Początkowo wszystko wskazuje na samobójstwo, okazuje się jednak, że Alex została zamordowana. Prywatne śledztwo rozpoczyna Erika Falck – pisarka i przyjaciółka Alex z dzieciństwa, do której dołącza miejscowy policjant Patrik Hedström.

Po tę książkę sięgnęłam przypadkowo. Coś mnie podkusiło i wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki. Nie miałam co do niej zbyt dużych oczekiwań i właściwie to dobrze. Przebrnęłam chociaż nie mam pojęcia co napisać. Mam dziwne odczucia i chyba w dużej mierze jest mi ta historia obojętna.

Problem w tym, że jeśli ze strachu przed wrogiem otoczysz się murem obronnym, ten mur nie przepuści również przyjaciół

Piszę to już drugi raz, ale nadal nie mam pojęcia jak to ująć. Zielonego pojęcia. Może zacznę po kolei i co nie co wymyślę, żeby bardziej Wam przybliżyć o co mi chodzi. Fabuła- no tu było różnie. Na początku nawet byłam zainteresowana, potem zaczęłam się nudzić. I tak na zmianę. Był pewien moment gdy naprawdę nie byłam w stanie się oderwać, ale koniec znowu okazał się beznadziejny. Naczytałam się już wielu kryminałów i trudno mnie zaskoczyć. Tu może i nie domyśliłam się kto był zabójcą, ale też nawet tego nie próbowałam. Cała ta historia i większość wątków była mi obojętna.
Nie było też tak, że wszystko było nie do przebrnięcia. Jedyny wątek, który wywoływał u mnie jakieś uczucia, to wątek siostry Ericki i jej relacji z mężem. To co on wyprawiał i fakt, że robił to bezkarnie, doprowadzał mnie do szału. A jeszcze bardziej mnie wkurzyło to, że autorka nie wyjaśniła jak się między nimi zakończyły relacje po tym punkcie kulminacyjnym. No szkoda, nawet bardzo bo to jak go wykreowała i jaki nadała mu charakter naprawdę mogła wykorzystać. No, ale cóż...

Trzeba żyć dalej, przestać żałować tego, co mogło być i skupić się na tym, co się ma.

Bohaterowie byli średni. Nawet nijacy. Trochę, troszeczkę zaprzyjaźniłam się z Eriką, ale jej zachowanie też mnie czasem denerwowało. Właściwie to nie wiem co mogę jeszcze napisać. Wiem, że ostatnio piszę za krótko, ale nie mam pojęcia jak mam to ciągnąć tylko po to żeby było. To nawet nie na tym polega. Więc napisze krótko, zwięźle i na temat. Bohaterowie byli słabi. Było ich dużo, przez co nie mogliśmy żadnego poznać bliżej. Imiona niektórych były bardzo podobne więc na początku nie wiedziałam nawet kto jest zabójcą i kim on w ogóle w tej książce był. Wiem, że na tylu postaciach opierają się krtminały, ale chyba ostatnio nie wychodzi mi ich czytanie.

Wierzyć w coś to jedno, ale usłyszeć, że tak jest, to zupełnie co innego

Czy polecam Wam tę książkę? Myślę, że jeżeli lubicie kryminały to może Wam się spodobać, ale nie jest to historia, która wywoła reakcję WOW. Dla mnie była to jedna z wielu przeciętnych.

Moja ocena:
5/10 (dobra)

wtorek, 2 stycznia 2018

#126 "Ogień, który ich spala" Brittainy C. Cherry

Tytuł: Ogień, który ich spala
Autor: Brittainy C. Cherry
Tom/seria: Elements. Żywioły. (tom 2)
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 25 stycznia 2017
Ilość stron: 450
Opis:
Był sobie kiedyś chłopiec, którego pokochałam. 
Logan Francis Silverstone był moim zupełnym przeciwieństwem. Kiedy tańczyłam jak urzeczona, on podpierał ścianę. Przeważnie milczał, podczas gdy mnie trudno było uciszyć. Uśmiech przychodził mu z wysiłkiem, natomiast ja unikałam smutku.
Pewnej nocy dostrzegłam ciemność, która czaiła się głęboko w nim. 
Każdemu z nas czegoś brakowało, jednak razem mieliśmy wszystko. Z obojgiem było coś nie tak, ale obok siebie zawsze czuliśmy, że wszystko jest jak należy. Byliśmy jak spadające gwiazdy przecinające nocne niebo w poszukiwaniu życzenia, modlące się o lepsze jutro.
Aż do dnia, w którym go straciłam. Jedną pochopną decyzją zaprzepaścił nasz związek.
Był sobie chłopiec, którego pokochałam. 

I przez kilka krótkich chwil - trwających tyle co oddech, co szept - pomyślałam, że może i on mnie kocha.

Wiecie już, że serię Żywioły pokochałam całym sercem. I chociaż każda część to inna historia i inny bohater to na swój sposób wszystkie się łączy i były równie pięknie, dramatyczne i wciągające. Nie mam pojęcia co takiego ma ta autorka, ale po prostu nie byłam w stanie się oderwać, nie tylko od tej, ale i od każdej książki z serii. Wszystkie pochłonęłam zaledwie w półtora/dwa dni i każdej już mi brakuje.

Kiedy znajdziesz kogoś, kto rozśmieszy Cię w chwili, w której twoje serce chce płakać- trzymaj się go. Będzie tym, który zmieni twoje życie na lepsze.

Wydawać by się mogło, że zaczęło się dość banalnie. Poznali się w sklepie gdzie już od dawna na siebie spoglądali. Gdy w końcu doszło do konfrontacji, on chłopak ze złego środowiska nie zachowuje się najlepiej, ale mimo to, ona dziewczyna z dobrym sercem, jest dla niego miła. Jego sercem coś rusza i tak oto zrodziła się ich przyjaźń. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że autorka zacznie właśnie od przyjaźni. Oczekiwałam raczej jakiś podchodów, że się tak wyrażę, jakiś prób i dramatów po drodze, a dopiero na koniec miał być szczęśliwy finał jakim mogła być właśnie przyjaźń. Na pewno nie żałuję, że wszystko potoczyło się jak potoczyło bo mimo wszystko było to naprawdę interesujące. Pani Cherry jak zawsze wplotła nam po drodze kilka poważnych dramatów, ale i jak zawsze nieźle mnie tym wciągnęła. Niestety muszę z żalem napisać, że w tym wypadku uważam, że skupiła się za bardzo na jednym z dramatów, które nie dotyczyły osobiście głównych bohaterów. Może źle, dotyczyły bo przeżywały to najbliższe im osoby, ale przez to bardzo mało poświęcono potem wątkowi Logana i Allysy. Tym bardziej, że akurat w tym momencie czytelnik potrzebował właśnie ich i łączącej ich relacji. Trochę żałuję, że tak się stało bo przez to fabuła mimo iż wciągająca to nie aż tak jak w pozostałych częściach.


Ale z każdym uniesieniem wiąże się upadek.

Z żalem też muszę napisać, że jeżeli chodzi o bohaterów to nie było tu wielkiego szału. Oczywiście bardzo ich polubiłam i od pierwszego spotkania im kibicowałam (pani Cherry zawsze potrafi maksymalnie mnie wciągnąć i idealnie jestem w stanie wyobrazić sobie akcję, ich środowisko, totalnie odrywam się od rzeczywistości), ale w połowie książki gdy doszło do dość ważnego wydarzenia i wydawać by się mogło, że jakoś sobie poradzą to nagle bohaterowie się od siebie oddalają. Nie chcę Wam tutaj niczego spojlerować oczywiście, ale chcę żebyście wiedzieli o co mam do każdego bohatera żal. Do Logana mam pretensje o to, że wyjechał kiedy Allysa najbardziej go potrzebowała, a znowu do niej mam żal, że gdy tylko wrócił po naprawdę długim okresie, ona po prostu mu to wybaczyła. Ot tak, już chcę cię znowu wspierać bądźmy przyjaciółmi jak kiedyś. No wybaczcie, ale to w połączeniu tego co robiła podczas jego wyjazdu dość mocno obniżyło mi zdanie o książce.


Haj. Najwspanialsze z moich uniesień...

Lo. Najboleśniejszy z moich upadków...


Przepraszam Was bardzo za ten drobny spojler pod koniec, ale nie miałam pomysłu jak inaczej przekazać co takiego mi się nie spodobało. Oczywiście nie znaczy to, że książka była słaba. O nie! Wręcz przeciwnie, jak każda tej autorki była po prostu niesamowita i pokochałam ją całym sercem. Gorąco polecam Wam całą serię i chociaż uważam, że Ogień, który ich spala to najsłabsza z części, to jest to dosłownie minimalna różnica. Naprawdę gorąco polecam!

Moja ocena:
9/10 (rewelacyjna)

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Podsumowanie roku 2017


Kochani
Ostatnio zaniedbałam bloga i widzę, że mocno odbiło się to na statystykach i komentarzach. Nie obiecuję, ale postaram się znowu wrócić z kilkoma pomysłami, które będą, mam nadzieję, pojawiać się znacznie częściej niż ostatnio. Moja matura zbliża się wielkimi krokami więc staram się raczej wstawiać wcześniej przygotowane recenzje, ale z doświadczenia wiem, że ciągłe publikowanie tylko ich nie jest dobrą strategią. Takie noworoczne postanowienia względem mojego małego internetowego światka to właśnie częstsze wpisy nie będące tylko recenzjami i spróbuję częściej odwiedzać Wasze blogi. Dodatkowo planuję wprowadzić nową formę recenzji, być może ta będzie ciekawsza i będzie Wam się czytało przyjemniej (musicie jednak poczekać bo około siedmiu recenzji mam już przygotowane starą wersją).

Tyle jeżeli chodzi o moje plany, a teraz zapraszam Was na krótkie podsumowanie tego roku. Rzadko robię jakiekolwiek podsumowania więc ciężko mi zacząć. Poza tym nigdzie nie mam zapisanych statystyk z początku roku więc nie mam nawet do czego przyrównać wyników. Trudno, napiszę Wam za to moje ogólne osiągnięcia i wstawię parę liczb.

💜 Mój blog został wyświetlony w sumie 39 052 razy.

💜 Mam 169 obserwatorów.

💜 W roku 2017 pojawiło się w sumie 98 postów, w tym 84 recenzji.

💜 Najbardziej komentowanym postem w tamtym roku był wpis: "Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West

💜 Najmniej komentowanym postem w tamtym roku był wpis: "Błękitna nadzieja" C. S. Ransom

💜 Najwięcej wyświetleń zdobył post: "Kuracja samobójców" Suzanne Young

💜 Najmniej wyświetleń zdobył post: "Błękitna nadzieja" C. S. Ransom

💜 Najlepsza książka przeczytana w tamtym roku: "Siła, która ich przyciąga" Brittainy C. Cherry"It ends with us" Colleen Hoover

💜 Najgorsza książka przeczytana w tamtym roku: "Posłaniec strachu" Michael Grant

Kochani co najważniejsze! Wiecie, że postawiłam sobie za cel przeczytanie w roku 2017 stu książek. Mogliście śledzić moje postępy w zakładce, której obecnie już nie ma i która nie była specjalnie często aktualizowana (w przeciwieństwie do spisu treści). Jak myślicie czy udało mi się osiągnąć swój cel? Niestety, ale z żalem muszę napisać, że niewiele mi zabrakło i jestem na siebie bardzo, bardzo zła. Przez miesiąc się obijałam w czytaniu i widać efekty. Zabrakło mi ośmiu książek. W roku 2017 udało mi się przeczytać 92 książki co i tak jest niezłym wynikiem. Nie planuję w nowym roku robić podobnej zakładki bo było to bardzo kłopotliwe, ale będę zapisywać sobie swoje postępy. Zdaje sobie sprawę, że tym razem nie osiągnę podobnego wyniku bo czeka na mnie maturka, ale kto wie co będzie za rok, prawda?

Hmm, to chyba tyle jeśli chodzi o podsumowanie tego roku. Jak już tylko zakończę zabawy ze szkołą zacznę przyjmować propozycje współprac z wydawnictwami, które teraz czekają na odpowiedź ode mnie. Szykujcie się więc na częstsze podsumowania i może w końcu zacznę robić jakieś zdjęcia, które z pewnością urozmaicą bloga. Dziękuję tym, którzy dotarli do końca i tym, którzy są ze mną nawet gdy ja nie odwiedzę ich.

Na sam koniec życzę Wam szczęśliwego nowego roku i samych sukcesów na blogach. Oby Wasze półki załamywały się pod ciężarem książek!