środa, 30 stycznia 2019

"Cisza białego miasta" Eva Garcia Saenz de Urturi



Tytuł: Cisza białego miasta
Autor: Eva Garcia Saenz de Urturi
Tom/seria: Trylogia białego miasta (tom 1)
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 27 lutego 2019
Ilość stron: 576
Gatunek: kryminał
Ocena: 9/10

Śledczy specjalizujący się w profilowaniu kryminalnym, Unai López de Ayala, za wszelką cenę stara się zapobiec kolejnym zabójstwom. Tragedia, którą sam przeżył, sprawia, że traktuje sprawę podwójnych zbrodni wyjątkowo. Jego metody śledcze nie podobają się Albie, nowej pani podkomisarz. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Kto będzie następny?
~lubimyczytac.pl

Historia podwójnych zabójstw szybko nie ucieknie mi z głowy. Mimo powolnego początku, szybko wczułam się w fabułę i zapoznałam z sytuacją. Miałam okazję poznać miasteczko Vitoria, w której po dwudziestu latach ponownie dochodzi do makabrycznych zbrodni. Intrygujące było to, że domniemany zabójca siedział w więzieniu. Można by napisać, że wątek ten wcale taki oryginalny nie jest, za to dołączone do niego dodatki, już zdecydowanie tak. Muszę przyznać, że autorka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Dała czytelnikowi szansę os pierwszych stron, aby na bieżąco uczestniczył w dochodzeniu, otrzymałam wszystkie wskazówki, a mimo to zakończenie zwaliło mnie z nóg. Dosłownie. Uwielbiam kiedy w kryminałach miliony z pozoru błahych i nieistotnych sytuacji, czy informacji, łączą się w logiczną całość. Taki zabieg otrzymaliśmy w Ciszy białego miasta, od której potem ciężko było się oderwać, a prawie sześćset stron okazało się niewystarczające. Kompletnie nie spodziewałam się tego, czego otrzymałam, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sięgnięcie po ten tytuł było dobrym pomysłem. Poznałam ciekawą historię i dosyć nietypowe sposoby jej rozwiązania, a całość z czystym sumieniem będę każdemu polecać.

O samej fabule nie rozpisałam się za wiele. Co najważniejsze to: nabierająca tempa akcja, dobrze wykreowani bohaterowie i zbrodnia jakich niewiele. Połączenie tego w całość musiało się udać. Co do samych bohaterów, może niekoniecznie się z nimi zżyłam bo ciężko było mi się wkręcić w ich imiona z tymi wszystkimi hiszpańskim dodatkami, ale kiedy już dałam radę, zaczęła się zabawa. Relacje między nimi okazały się dodatkowym umilaczem czasu podczas lektury, nikogo szczególnie nie znielubiłam. Podziwiałam za siłę podczas tych tragicznych zdarzeń i chęć walki po ciosie, jaki niektórzy z nich otrzymali. Dodatkowo w historii pojawił się wątek z przeszłości, wplatany dosyć często, który zaintrygował mnie zdecydowanie najbardziej. Żałuję, że jedna z głównych tam rzeczy nie została wyjaśniona, ale całość wspominam rewelacyjnie. Obie części książki zrobiły na mnie spore wrażenie i wiem, że to widać. Widać, bo wpis jest chaotyczny i dosyć ogólnikowy. Jak można pozbierać sensowne słowa i ułożyć je w logiczne zdanie, kiedy wziera a tobie tyle emocji? 



Cisza białego miasta okazała się rewelacyjną książką, z niezapomnianą fabułą. Przeżyłam niezłą przygodę, którą ciężko mi opisać. Emocje wciąż we mnie wrą, mam wrażenie, że to nie koniec- chcę więcej! Tak dobre kryminały, tak idealnie skonstruowane, aby czytelnik nie był w stanie się oderwać, tak dopracowane, mimo że masz wszystkie dane, zakończenie nadal Cię niesamowicie zaskakuje, nie zdarzają się zbyt często. Ja jestem zachwycona i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!

Premiera już 27 lutego!

Dziękuję bardzo za możliwość przeczytania Wydawnictwu Muza.



Czytaj dalej »

sobota, 26 stycznia 2019

The Good Doctor


Na ten serial miałam ochotę, od kiedy zaczęto emitować go w telewizji. Reklamowanie go tak umiejętnie, że nie byłam w stanie przejść obok niego obojętnie. I chociaż zaczęło się przeciętnie, to kiedy doszłam do najnowszego odcinka, serce mi pękło, że muszę czekać na ciąg dalszy.

Fabuła jak to w serialach medycznych. Zwyczajne i nietypowe przypadki chorych ludzi, a w tym wszystkim on, lekarz z autyzmem, który ma doskonałą pamięć i potrafi zauważyć coś, czego nikt inny nie jest w stanie dostrzec. Brzmi oryginalnie i takie jest. Niesamowite to było. W każdym odcinku płakałam jak bóbr, ale to raczej wina moich słabych uczuć i szybkiego wzruszania się. Nie znaczy to jednak, że serial nie był smutny i wzruszający. Bo jak może nie być, kiedy dookoła panuje śmierć? Każdy jednak odcinek zawierał w sobie niezwykle ciekawy przypadek medyczny, w którym rozwiązanie problemu mogło nie być takie oczywiste. Pomysły lekarzy, w tym autystycznego Shauna, były na tyle błyskotliwe, że nawet tali laik jak ja wciągnął się na maksa.

Nie ukrywam jednak, że ten serial najbardziej polubiłam ze względu na głównego bohatera. Mam słabość do osób niepełnosprawnych i moje serce zawsze w jakiś tam sposób samo do nich lgnie. Dlatego kiedy oglądałam, jak w niego nie wierzą, jak nie chcą nawet dać mu szansy tylko ze względu na chorobę, czułam się okropnie. Każda podła uwaga do niego, czy pominięcie go ze względu na inność, doprowadzały mnie do furii. Jednak samego Shauna pokochałam od początku. Zabawna postać, która nie zawsze potrafiła odnaleźć się w sytuacji. Dlatego też wynikały z tego prześmieszne scenki, kiedy Shaun mówił co mu przyszło na myśl, nie zważając zupełnie na nic. To taki słodki bohater, którego nie da się nie pokochać.



Bardzo się cieszę, że w końcu zabrałam się za ten serial. Chociaż na początku niektórzy bohaterowie i ich gra aktorska pozostawiły wiele do życzenia, to z każdym kolejnym odcinkiem coraz mniej mi to przeszkadzało. W pewnym momencie oglądanie wciagało mnie tak bardzo, że dopóki oczy same mi się nie zamknęły, ogladałam bez przerwy. To musi oznaczać, że serial wart jest bliższego poznania, a dla niedowiarków ocena 8.1 na filmwebie może będzie znaczyć coś więcej 😉

Oglądaliście już może The Good Doctor? 

*wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu i nie są moją własnością.
Czytaj dalej »

piątek, 18 stycznia 2019

"Simon oraz inni homo sapiens" Becky Albertalli


Tytuł: Simon oraz inni homo sapiens 
Autor: Becky Albertalli
Tom/seria: Creekwood (tom 1)
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Data wydania: 11 czerwca 2018
Ilość stron: 304
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 5/10


Każdy zasługuje na wielką miłość, prawda? Jednak historia 17-letniego Simona Spiera jest nieco skomplikowana. Simon jest fanem Harry’ego Pottera, nałogowym pożeraczem oreo, miłośnikiem muzyki alternatywnej oraz gejem. Nie ujawnił tego jeszcze nikomu ze swego otoczenia. Ukrywający swoją orientację seksualną szesnastoletni Simon uważa, że miejsce dramatów jest na scenie teatralnej. Jednak kiedy napisana przez niego wiadomość mailowa wpada w niepowołane ręce, pojawia się ryzyko, że jego wielki sekret ujrzy światło dzienne. A co gorsza w niebezpieczeństwie znajdzie się także Blue, chłopak, z którym Simon wymienia maile.

~lubimyczytac.pl

Przyznam szczerze, że ten tytuł przeczytałam raczej przypadkowo. Złapałam bo w biegu, a później odkładałam jego przeczytanie ile tylko się dało. Nie wiem dlaczego. Po prostu ani okładka ani opis nie wydały mi się interesujące. I okazało się, że treść była dla mnie równie nijaka.

Sam pomysł na fabułę i opisanie jej z perspektywy chłopaka (co tutaj jest oczywiste) było zdecydowanie oryginalne. Ja osobiście nie miałam wielu okazji poznać historii o chłopcu kochającym innego chłopca. Samo to było ciekawe, jednak wykonanie było już trochę gorsze. Wplecenie wątków typu: ktoś wie o moim sekrecie i mnie szantażuje. Tu oryginalność się kończy, autorka serwuje nam dodatkowo anonimową korespondencję pomiędzy dwojgiem chłopaków. No niestety, mnie to nie zachwyciło. Byłam zaskoczona, że autorka tak śmiało zaczęła całość. Z grubej rury szantażyk. Potem już wszystko działo się w zawrotnym tempie, co wcale nie było takie dobre. Zwyczajnie się gubiłam i nie mogłam wczuć.

Nie wiem co mogę napisać o bohaterach. Żaden szczególnie nie przypadł mi do gustu, z żadnym też nie miałam okazji bliżej się zapoznać. Simon jedynie jako główny bohater zapadł mi w pamięć, ale głównie ze względu na swoją odmienną orientację seksualną. Poza tym była to postać nijaka i nie posiadająca własnego zdania. Miałam wrażenie, że tuła się od rozdziału do rozdziału, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Jego przyjaciele, całkiem pokaźna grupka, byli nie do spamiętania. Nie wiem kto był kim w życiu chłopaka, jaką pełnił w nim rolę. Wszystko działo się za szybko, czułam, że mało czasu poświęca się innym chociaż to zdecydowanie nie była prawda. Po prostu od samego początku nie mogłam wczuć się w tą historię i ciężko było mi cokolwiek zrozumieć.


Moim zdaniem nie był to udany debiut autorki i filmu raczej nie obejrzę. Czytało mi się ciężko i marzyłam, żeby już skończyć te katorgę. Przez większość czytania byłam myślami gdzie indziej, zwyczajnie nie wiedząc co się dzieje. Za szybko, za dużo. Takie odniosłam wrażenie. 

Simon oraz inni homo sapiens okazała się nijaką i nic nie wnoszącą do mojego życia książką. Wynudziłam się za wszystkie czasy, nic mnie nie zaskoczyło, nic nie zainteresowało. Niektóre sceny mocno mnie zniesmaczały, mimo że nie jestem przeciwniczką związków jednej płci. Niestety... Bywają i słabsze książki, a ta zdecydowanie do takich dla mnie należy.

Czytaj dalej »

poniedziałek, 14 stycznia 2019

"Morderczyni" Sarah A. Denzil


Tytuł: Morderczyni
Autor: Sarah A. Denzil
Tom/seria: Isabel Fielding (tom 1)
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 16 stycznia 2019
Ilość stron: 340
Gatunek: sensacja/kryminał
Ocena: 8/10


Siedem lat temu sześcioletnia Maisie zostaje zamordowana.
Odpowiedzialność za jej śmierć spada na czternastoletnią Isabel. Dziewczynka nic nie pamięta, ale na ubraniu i dłoniach ma krew Maisie. Sąd skazuje ją za morderstwo.
Leah zaczyna pracę w szpitalu psychiatrycznym dla szczególnie niebezpiecznych przestępców.
Poznaje Isabel i spędza z nią dużo czasu.
Wkrótce zaczyna podejrzewać, że ktoś inny jest winien śmierci dziewczynki sprzed siedmiu lat.
Jeśli tak, to kto to zrobił?
I czy da się zwrócić młodej dziewczynie skradzione dzieciństwo i zdjąć z niej piętno morderczyni?
~lubimyczytac

Kto z nas nie lubi od czasu do czasu poczytać mrocznych historii? Mnie ostatnio wzięło na czytanie tylko takich więc znalezienie takiej perełki okładkowej wśród wielu było nie lada wyzwaniem. Przekonajcie się, czy w środku Morderczyni była równie intrygująca co na zewnątrz.

Dziecko zabiło dziecko. Tak orzekł sąd. Ale kto tak naprawdę zabił Maisie Earnshaw? 14-letnia Isabel zostaje znaleziona przy okaleczonych zwłokach dużo młodszej od siebie dziewczynki, cała we krwi. Towarzyszy jej brat, jednak ona uparcie milczy. Twierdzi, że z tego zdarzenia nic nie pamięta i tylko obciążające ją zeznania brata pomogły ustalić co się wydarzyło. Ale czy to może być prawda? Dlaczego chłopiec nie wzywał pomocy? I dlaczego Isabel niczego nie pamięta? Tak wiele pytań, na które ludzie po latach wciąż chcą znać odpowiedź. Na samym początku z pewnego blogowego wpisu dowiadujemy się jaka straszliwa zbrodnia spotkała 6-letnią Daisy. Wpisy te pojawiały się sporadycznie i były ważną częścią historii i miłym wtrąceniem, dodatkowo mieszającym w głowie. Fabuła książki skupia się na osobie Leah- pielęgniarki, pracującej w szpitalu o zapatrzony rygorze. Czytelnik ma okazję stopniowo dowiadywać się o jej przeszłości i śledzić rozwój wydarzeń związany z udowadnianiem niewinności Isabel. Ponieważ tak właśnie sądzi Leah. Po pewnym czasie w obecności dziewczyny jest ona pewna, że ta nie byłaby w stanie zabić innego dziecka i zdaje sobie sprawę, że nikt przez tyle lat nie jest w stanie udawać. I tu zaczyna się cała przygoda. Muszę przyznać, że do tego momentu nie działo się nic szczególnego. Akcja nabrała wręcz ślimaczego tempa, od czasu do czasu przerwana innym wydarzeniem w życiu bohaterki. Dopiero sporo w połowie wydarzyło się coś, co zupełnie zabiło mnie z tropu. Z początku nie wiedziałam o co chodzi, ale z każdą kolejną stroną serce przyspieszało swój rytm. W pewnym momencie nie pozostawało mi nic innego jak z wytrzeszczonymi oczyma i niedowierzaniem wymalowanym na twarzy, czytać dalej. Powiem tak: aktorka umie zaskoczyć. Potem to było już z górki. Nie byłam w stanie się oderwać, wszystko nabrało niewiarygodnego tempa. Końcówka zdecydowanie wynagrodziła mi leniwy początek.

Skoro wiecie już więcej niż co nieco o fabule, czas na bohaterów. Główną postacią okazała się Leah, młoda pielęgniarka, która wraz z młodszym bratem przeprowadza się do małego miasteczka, aby pracować w szpiatlu o zaostrzonym rygorze. Czy ją polubiłam? Sądzę, że niekoniecznie, chociaż po ochłonięciu nadal się nad tym zastanawiam. Przeszkadzała mi prawdopodobnie jej postawa "muszę wszystko wiedzieć i udowodnić". Jej odwiedzenie pewnego miejsca było dla mnie zupełnie niepotrzebne,mimo że w kontekście książki zupełnie odwrotnie. Po punkcie kulminacyjnym historii moje uczucia do niej były jeszcze gorsze. Nie lubię słabych i bojących się wszystkiego bohaterek, a ona właśnie taka się stała. Oczywiście rozumiem, że taką właśnie rolę musiała odegrać, aby zakończenie się udało, niemniej jednak mnie to nie koniecznie przypadło do gustu. Mieliśmy okazję poznać również wielu innych bohaterów, których gra autorska przyprawiała o ciarki. Tak umiejętne skrywanie mrocznych emocji budzi podziw. Wyczucie czasu idealne, autorka wiedziała, kiedy zaszokować czytelnika i wyskoczyć z niewiarygodną sceną. Pomimo więc kiepskiej postaci Leah, otrzymałam wianuszek lepszych, co spokojnie można uznać za kompromis i zadowolenie.


W książce pojawiły się niewiarygodne sytuacje, w tym wiele brutalnych i okrutnych. Długo nie mogłam pozbyć się ich z głowy, a wykreowanie tak mrocznych i zepsutych postaci nadal podziwiam. Po przeczytaniu całości doceniam leniwy i nudnawy początek, dzięki któremu akcja na końcu nie pozwalała się oderwać. Każdy szczegół został dopracowany w najmniejszym szczególe, wszystko pięknie połączyło się w całość. I chociaż zakończenie nie zwaliło mnie z nóg, to wcześniejsze rewelacje zdecydowanie to osiągnęły.

Morderczyni okazała się naprawdę dobrą książką. Nie rewelacyjną, ale wciągającą i zaskakującą, co przecież jest bardzo ważne. Powolna akcja na początku doprowadziła mnie do punktu kulminacyjnego, od którego nie było już ucieczki. To wtedy serce zabiło mi mocniej, wtedy przecierałam oczy z niedowierzaniem. Otrzymałam wachlarz emocji od autorki, po której książki z pewnością jeszcze sięgnę.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia.

Premiera już 16 stycznia!
Czytaj dalej »

czwartek, 10 stycznia 2019

"Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów" Krystal Sutherland


Tytuł: Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów
Autor: Krystal Sutherland
Tom/seria: #GOYOUNG
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 14 marca 2018
Ilość stron: 320
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10

W rodzinie Esther wszyscy są skazani na fobie. Ojciec cierpi na lęk przestrzeni, brat bliźniak nie zniesie ani chwili w ciemności, a matka hipsterka przeraźliwie obawia się pecha. Dziewczyna jeszcze nie wie, jaki strach zawładnie jej życiem, lecz na wszelki wypadek unika potencjalnych zagrożeń i spisuje je na specjalnej liście. Gdy któregoś dnia zostaje okradziona, znika także niedokończona lista najgorszych koszmarów… Te niefortunne okoliczności doprowadzają Esther do nawiązania przyjaźni z kimś, kto jest gotów pomóc jej w pokonaniu wszystkich fobii…
 ~lubimyczytac.pl

Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego sięgnęłam po ten tytuł. Opisu nie przeczytałam, okładka mnie nie zachwyciła, a jednak, kiedy wzięłam ją do ręki, pomyślałam "bierę". No i tak jakoś poszło. Na szczęście mogę szybko oddać ją do biblioteki.

Kiedy już zaczęłam swoją przygodę z tym tytułem, okazało się, że fabuła może być naprawdę ciekawa. Rodzina objęta klątwą nieszczęść. Nietypowe i dosyć oryginalne, więc nie może być źle, prawda? Może i źle nie było, ale dobrze na pewno też nie. Nie wiem co się stało, ale ta książka nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Ani pozytywnego ani negatywnego, a sądzę, że takie są najgorsze. Nijaka i szybko ucieknie mi z pamięci. Być może stało się tak ponieważ akcja rozwijała się dziwnie powoli miałam wrażenie, ale za to na samym początku zbombardowano nas informacjami o lękach i fobiach domowników. A tego było całkiem sporo. Dodatkowo zasugerowano jakby trochę fantastyki i już nie wiedziałam o co chodzi. Okazało się, że to w pełni niefantastyczna książka, tak sobie autorka postanowiła opisać niektóre sceny. No szczerze? To było mega słabe. Przy takim natłoku informacji dodać jeszcze wątpliwą scenę i jej nie wyjaśnić... Przez to nie mogłam już skupić się na dalszych losach bohaterki. Nawet te w miarę ciekawe historie, które jej się przytrafiłały były dla mnie nijakie i jedyne o czym marzyłam, to żeby już skończyć i zapomnieć.

Skończyłam czytać tę książkę chwilę temu i nie mogę przypomnieć sobie imienia głównej bohaterki... Muszę to sprawdzić.
Okej, więc Esther, jak już możecie się domyślić, nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Właściwie żadnego nie zrobiła. Była nijaka, mimo wielu pozytywnych cech. Bo w końcu próbowała obronić rodzinę przed klątwą i walczyła ze swoimi lękami. Jak ktoś taki może być tak bardzo nijaki? Irytowała mnie, ale i ją rozumiałam. Sprzeczności, które się rownoważą i wychodzi na zero. Słabe zero.
Był jeszcze Jonah, chłopak, który w domu nie ma lekko. Oczywiście chce się za wszelką cenę z tamtąd wyrwać (taki banał). On w moich oczach zyskał niewiele więcej uznania. Nie wiem o co chodzi, ale to po prostu było słabe. Jego próby przekonania Esther do zmierzenia się z lękami były dla mnie sztuczne, jak on cały. Niestety zupełnie autorka nie trafiła w mój gust.



Muszę przyznać, że na początku zapowiadało się dobrze. Pomimo tego natłoku informacji i niejednoznacznych scen. Było zabawnie i miło, jednak szybko to minęło. Cała przygoda Esther zaczęła wydawać mi się sztuczna, a ona sama niezwykle mnie irytować. Styl autorki niestety też nie należy do moich ulubionych, ot nijak wyróżniająca się pani. Pomysł na fabułę był, wykonanie zawiodło. Przeciętniak jakich wiele.

Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów okazała się słabą, nijaką i przeciętną książką, która w momencie przeczytania wylatuje z mojej głowy.
Czytaj dalej »

czwartek, 3 stycznia 2019

"Bad boy's girl" Blair Holden


Tytuł: Bad boy's girl
Autor: Blair Holden
Tom/seria: Bad Boy's Girl (tom 1)
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 15 lutego 2018
Ilość stron: 424
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 5/10

Tessie ma problem: jej przyjaciółka zaczyna spotykać się z Jasonem, wielką miłością Tessie. Dziewczyna ma prosty plan na przetrwanie ostatniego roku w liceum: nie wychylać się. Jednak pewnego dnia w mieście zjawia się Cole Stone, który kiedyś uprzykrzał jej życie, i życie Tessie wywraca się do góry nogami
~lubimyczytac.pl

Nigdy nie korzystałam z Wattpada. Wiem co to jest, ale nigdy nie miałam z nim styczności. Jednak napis na okładce "183 mln pobrań!!!" skutecznie mnie skusił. Pomyślałam "dlaczego nie?" i cała seria wylądowała na mojej półce.

Kiedy na spokojnie przejrzałam okładki, doszłam do wniosku, że popełniłam spory błąd. Oto trafiłam na serię dla nastolatków, o nastolatkach. Fabuła tylko przekonała mnie w tym, że całość jest banalna i schematyczna. On ją gnębił, a teraz jest jej wielkim obrońcą. Masakra. Poza tym była to typowa amerykańska młodzieżówka. Liczne dramaty w tle, nie ważne jakie, ważne, żeby coś się działo! Zołza, która dokucza głównej bohaterce. No i szalony trójkąt miłosny, a tutaj nawet zdecydowanie większa figura geometryczna. Nie mówię, że to wszystko było złe, ale okropnie przewidywalne i schematyczne. Chwilowo mam dosyć takich książek więc mocno mnie to denerwowało. Momentami czułam też jakbym czytała historię napisaną przez dwunastolatkę. Niektóre reakcje i sceny były na poziomie gimnazjum. Serio. I tym sposobem fabuła zupełnie nie przypadła mi do gustu i męczyłam ją praktycznie tydzień.

Jak można się spodziewać, bohaterowie są równie schematyczni co fabuła. Ona, cicha myszka, stara się nie zwracać na siebie uwagi. Dwie prawdziwe przyjaciółki i jeden wielki wróg. On, bad boy, niezwykle przystojny, interesuje się główną bohaterką. Mogłabym tak streszczać bezuczuciowo bez końca, ale to nie o to w tym chodzi. Chciałam tylko zwrócić Wam uwagę na to, jak bardzo jest to przewidywalna książka pod każdym względem. Pojawia się tutaj każda z możliwych postaci. Od tych niezwykle dobrych, na których zawsze można polegać do tych najwredniejszych i najsprytniejszych, lubiących mieszać w życiu. To wszystko było i chociaż nie jest to złe, to już zbyt oklepane. Jeżeli już ktoś próbuje się wybić na takiej historii, to powinien mieć coś oryginalnego w zanadrzu. A tutaj takowego nie znalazłam.


No jak można się domyślić, styl autorki niekoniecznie przypadł mi do gustu. Dziecinny, często nie trzymający się kupy. Bywa, nie mam pretensji. Być może w dalszych częściach będzie znacznie lepiej. Całość niestety nie była najlepsza pod wieloma względami. Chociaż mogliśmy znaleźć tutaj wszystko od dramatu do szczęścia, to zabrakło najważniejszego: oryginalności. Może i akcja była szybka, wiecznie coś się działo, ale mnie czytało się niezwykle wolno.

Bad boy's girl okazała się przeciętną książką. Taką, jaką od groma możemy już znaleźć. Nie wyróżnia się niczym szczególnym i ciężko się w nią wciągnąć. Mimo usilnych starań autorki fabuła i bohaterowie wcale nie byli wybitnie dobrzy. Wymęczyłam się mocno, ale co najzabawniejsze mam ochotę przeczytać dalsze tomy! Pomimo tego, że jestem niemal pewna o czym będą, a to świadczy jednak o tym, że może całość nie jest taka koszmarna jak ją opisuję.
Czytaj dalej »
© SZABLON WYKONAŁA: RONNIE | RC |