wtorek, 30 października 2018

"Nikt nie idzie" Jakub Małecki


Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 31 października 2018
Ilość stron: 264
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 5/10

Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.
~lubimyczytac.pl

Ten tytuł zainteresował mnie mocno swoim opisem. Tajemniczy i zapowiadający się niezwykle ciekawie, losy dwojga ludzi, którzy zapewne się w sobie zakochają i będą żyli długo i szczęśliwie. Tworzyłam różne scenariusze, ale nie spodziewałam się kompletnie tego, co dostałam.

Zacznę od tego, że przytoczony powyżej opis trochę nie zgadza mi się z prawdą gdyż bohater zdawał się nie pojmować do końca otaczającego go świata, a tym bardziej nie odczułam, żeby nie mógł przestać myśleć o Oldze. Zaskoczył mnie bardzo fakt, że autor wprowadził do opowieści chłopca niepełnosprawnego umysłowo. Dla mnie nowość i zaczęło się zapowiadać naprawdę intrygująco. Snułam już wizje, jak to się w sobie zakochują, jak ona z nim zostaje i mu pomaga. Kompletnie nie w tą stronę poszedł pan Małecki. Pokazał nam brutalną rzeczywistość, nie tylko jeżeli chodzi o Klemensa, czyli niepelnosprawnego mężczyznę, ale i o ludzi, którzy to oceniają. Przyznam szczerze, że niejednokrotnie było mi wstyd za bohaterów, którzy oceniają to tylko po jednym spojrzeniu. Było mi szkoda jego matki, która borykała się samotnie z trudami jego wychowania, które do najlżejszych przecież nie należało, co autor pokazał czytelnikowi. Z drugiej strony po tych plusach od autora nadszedł czas na ogromny minus, który mocno zawarzył na mojej ocenie. Mianowicie tempo akcji i sama fabuła. Zapowiadało się dobrze, naprawdę. Pomysł był i potencjał również. Nie spodobało mi się bardzo to, że akcja co chwila przeskakiwała a to w przeszłość, a to na innego bohatera. Czasami ciężko było mi się połapać kto opowiada i o czym, a krótkie kilkuwyrazowe zdania mi w tym nie pomagały. Kiedy już zaczynałam się orientować w sytuacji, ta znowu się zmieniała. Poza tym, co najważniejsze, miałam wrażenie, że do samego końca akcja się nie rozwinęła i autor nie miał żadnego konkretnego celu. Trochę poopowiadał o przeszłości, trochę zatrzymał się na teraźniejszości. Wracał do problemów kilkakrotnie nagle w trakcie trwania akcji, jakby mu się przypomniało i trochę coś wtrącił na dany temat. Takie miałam wrażenie. Do samego końca czekałam aż coś się rozwinie, cokolwiek dojdzie do punktu kulminacyjnego, ale się nie doczekałam. Przewracając ostatnią stronę byłam bardzo rozczarowana bo w gruncie rzeczy każdy dosłownie wątek został jakby urwany w połowie. Zupełnie nic nie zostało wyjaśnione.

Główną bohaterką tej historii była prawdopodobnie Olga. Dziewczyna, której jest całkiem sporo, i o której całkiem sporo się dowiadujemy. Są to jednak tak pomieszane w czasie informacje, że ciężko było się wciągnąć w jej wątek. Mimo to jej postać była dosyć intrygująca. Tajemnica z przeszłości i nieudany związek to było coś, szkoda tylko, że nie wyjaśniono jak się zakończyła próba jego naprawienia. Nie do końca zrozumiałam też problem jej rodziców bo przeskakiwanie w czasie było zbyt częste, ale to co wiem, bardzo mi się podobało. Był to obraz rodziny prawdziwej. Nie wyidealizowanej czy sztucznej, ale brutalnie prawdziwej. Zresztą jak wszystko w tej historii. Sama Olga zaintrygowała mnie swoją chęcią pomocy Klemensowi i faktem, że mimo tego co się działo nadal chciała mu pomóc. Szczerze wątpię, aby tacy ludzie jeszcze istnieli. W książce przewinęło się całkiem sporo postaci, każda potraktowna równo, z tą samą ilością czasu i miejsca więc nie trudno było pamiętać każdego i o każdym co nieco wiedzieć. Co ważne, to informacja, że autor opisał zarówno ich, jak i sytuacje w sposób brutalnie prawdziwy. Nikogo nie idealizował, nawet matki Klemensa, Pokazywał czytelnikowi jak wygląda wychowanie i życie z takim dzieckiem. Ile sprawia to trudów i że nie zawsze przynosi radość. To było zdecydowanie piękne w tej historii.


Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i chociaż nie ukrywam, że jestem bardzo rozczarowana to pragnę dać mu drugą szansę. Czułam, że historia opisana w Nikt nie idzie ma potencjał i zastanawiam się, czy tylko tutaj autor postanowił opisywać wszystko etapami i zbyt często dla mnie mieszać teraźniejszość z przeszłością. Jestem ciekawa czy w innych swoich książkach również postawił na krótkie zdania i opisywanie rozmów bez dialogów. Tu mnie to irytowało i czuję, że gdyby nie to, historia mogłaby być naprawdę dobra. Chociaż nadal nie rozumiem do czego autor zmierzał i co było celem.

Nikt nie idzie okazała się ciekawie zapowiadającą się lekturą z kiepskim wykonaniem. Chociaż drażniło mnie kilka istotnych kwestii, to jednak najbardziej rozczarował mnie brak jakiegokolwiek wytłumaczenia, czy zakończenia wątków. Plusem natomiast była postawa autora, który nie bał się pisać prawdziwie. Nie koloryzował, a pokazał czytelnikowi samą prawdę. Mimo że nie dostałam tego czego oczekiwałam, to książka ta wniosła co nieco do mojego życia. Zastanawiam się teraz ciągle nad niektórymi przez autora przytoczonymi sytuacjami i chociaż potępiałam bohaterów to po dłuższej refleksji obawiam się, że mogłabym postąpić podobnie. 

Jeżeli wahacie się czy sięgnąć po ten tytuł, to poczytajcie również inne recenzje. Do tej pory noe spotkałam żadnej negatywnej opinii o tej książce, ja jestem pierwsza. Mnie podobało się średnio, ale muszę przyznać, że książka zmusiła mnie do refleksji, a to przecież jest bardzo istotne bo mimo wszystko o niej prędko nie zapomnę!

Premiera już jutro!

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN.

Czytaj dalej »

sobota, 27 października 2018

"I wciąż ją kocham" Nicholas Sparks


Tytuł: I wciąż ją kocham
Autor: Nicholas Sparks
Tom/seria: Wszystkie kolory miłości
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 3 marca 2016
Ilość stron: 416
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 6/10

John, młody żołnierz, nigdy nie zastanawiał się nad swoimi życiowymi wyborami. Bawił się, surfował, podrywał kobiety, nawet zawód żołnierza wybrał spontanicznie. Nie myślał o przyszłości, nie wiedział, czy w ogóle będzie mu dana… Dopóki nie spotkał Savannah. Dopóki jej nie pokochał i nie postanowił założyć z nią rodziny. Dopóki nie został wysłany na front i nie stracił ukochanej.
~lubimyczytac.pl



Dawno temu próbowałam obejrzeć ekranizacje tej książki, ale chociaż podjełam dwie próby, w żadnej nie wytrwałam do końca. Po prostu to nie było to. Obawiałam się, że wersja papierowa może okazać się równie nijaka i niestety właśnie taką historię otrzymałam. 

Fabuła chociaż w miarę oryginalna to nie porwała mnie. On żołnierz i ona mądra dziewczyna z ambicjami. Spotykają się w momencie, kiedy żadne nie ma jeszcze zbyt wielkich oczekiwań od życia, i kiedy oboje nie do końca wiedzą co myśleć o przyszłości. Ten krótki czas, który spędzili razem sprawił, że zapałali do siebie gorącym uczuciem, a rozłąka wydała się niemożliwą do przeżycia. Jednak Savannah i John nie chcą się poddać i obiecują sobie, że zrobią wszystko, aby ich związek przetrwał tą próbę. Brzmi i banalnie I dosyć oryginalnie bo nie ukrywam, że nie często czytam historie o tego typu problematyce. W praktyce jednak okazało się, że nie było to nic szczególnego. Opisy ich spotkań były nudnawe i nijakie, podobnie zresztą jak sami bohaterowie. Ich rozłąka interesowała mnie tyle co zeszłoroczny śnieg, a wszystko ze względu na głównego bohatera, ale o tym później. Wracając do fabuły, ważne jest abyście wiedzieli, że nie było to nic specjalnego. Na pewno długo nie będę o niej pamiętać. 

Bohaterowie... Zacznę od Savanny, której wcale nie polubiłam. Jej szczerość, otwartość i naturalna dobroć tylko mnie irytowały i były sztuczne. Rozumiem,że tak miała zostać wykreowana jej postać, ale ciężko było mi uwierzyć, że ktoś taki, jak John, mógł się w niej zakochać. Sam bohater był okropny! Najważniejszy powód? Podobno tak kochał Savannah, a zamiast do niej wrócić, jak obiecał, zaciągnął się ponownie na kilka lat do wojska. No serio? Ponadto był według mnie nie dość męski (nie mówię tu o wyglądzie, a zachowaniu) i irytowało mnie to, w jaki sposób traktował swojego ojca. Ogólnie rzecz ujmując mam tak samo mało do napisania na ten temat, jak na temat fabuły. Jednym słowem: przeciętni.


Styl chociaż niezmienny, tym razem mnie nie zaciekawił na tyle, żebym nie mogła się oderwać. Wręcz czekałam chwili, kiedy skończę ten tytuł. Nic nadzwyczajnego, jak wspominałam i nawet zbyt wiele nie mam tu do napisania. Wszystko teorytycznie było w porządku, a jednak nic nie warte większej uwagi. Szkoda, bo zaczynałam naprawdę lubić twórczość Sparksa.

I wciąż ją kocham okazała się nijaką i nie wartą większej uwagi książką. Chociaż wszystko było w porządku i do niewielu rzeczy można by się było doczepić, to też do niewielu wątków można by powrócić. Żałuję, że bohaterowie mi nie podpadli i że fabuła była równie nijaka. A najbardziej szkoda mi zakończenia, którego kompletnie się po Sparksie nie spodziewałam, a które tylko mnie zirytowało.
Czytaj dalej »

środa, 24 października 2018

"Akademia wampirów" Richelle Mead


Tytuł: Akademia wampirów
Autor: Richelle Mead
Tom/seria: Akademia wampirów (tom 1)
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Data wydania: 2 kwietnia 2014
Ilość stron: 336
Gatunek: fantastyka
Ocena: 7/10

akademii imienia świętego Władimira wampiry czystej krwi - moroje - uczą się posługiwać swoimi nadnaturalnymi darami, a mieszańce - dampiry - szkolą się na ich opiekunów i oddanych strażników. Posępne mury kryją jednak więcej mrocznych tajemnic, niż można by podejrzewać. Lissie Dragomir, morojce ze szlachetnego rodu, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy dampirka Rose, połączona z nią telepatyczną więzią, zdoła ochronić przyjaciółkę? 
~lubimyczytac.pl

Macie czasami tak, że po prostu musicie wrócić do ukochanej serii po latach bo to nie daje wam spokoju? Mnie właśnie coś takiego przydarzyło się ostatnio w bibliotece. Kiedy tylko zobaczyłam tą serię, wiedziałam, że muszę do niej wrócić. Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że będę znała każdy szczegół, ale mimo to nie żałuję, że się zdecydowałam na ponowne sięgnięcie. Naprawdę dobrze się bawiłam.

Rose i Lissa to najlepsze przyjaciółki, które mogą na sobie zawsze polegać. Lista, jako ostatnia z rodu Dragomirów musi być dobrze chroniona, dlatego Rose tym bardziej zależy na dobrym wyszkolenie, aby w przyszłości móc zostać jej strażniczką. Kiedy wracają do szkoły większość osób dobitnie daja im odczuć, jak ich pozycja społeczna podupadła, jednak dziewczyny starają się żyć swoim życiem. W krótce jednak okazuje się to nie lada wyzwaniem gdyż na ich drodze pojawia się coraz więcej niedogodności. Rose zaczyna treningi pod okiem starszego i niezwykle przystojnego Dymitra, do którego nie łatwo jest nie zapłać uczuciem. Lissę natomiast spotyka coraz więcej przykrych niespodzianek, co mocno odbija się na jej zdrowiu psychicznych.
Trzeba przyznać, że fabuła nudą nie wieje. Oj jak mi brakowało szybkiej akcji i nadprzyrodzonych istot. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam okazję coś podobnego czytać. Wiadomo, że znałam każdą scenę i myślami byłam głównie przy dalszych częściach, ale naprawdę bawiłam się znakomicie czytając. Ponownie wczułam się w życie dampirów, morojów i innych istot. Ponownie wkręciłam się w relację Rose i Dymitr oraz Lissy i jej wybranka. A Kiedy doszło do punktu kulinacyjnego przeżywałam to tak, jak co roku Titanica :D Strasznie, mimo że wiedziałam jak się skończy.

Rose jako główną bohaterkę nie można jednoznacznie ocenić. Momentami rozumiałam ją znakomicie, a kiedy indziej irytowała mnie ta jej zbyt wielka pewność siebie. Owszem, zdarzało jej się być zabawną, ale i niezwykle wrogą. Właściwie otrzymaliśmy jej cały wachlarz zarówno emocji, jak i zachowania. W tej części nie jest to jeszcze moja ulubiona postać aczkolwiek była w porządku. Lissa natomiast działała mi na nerwy zdecydowanie częściej. Cały czas kreowana na niewinną i delikatną, a nagle bum i jest wcieleniem diabła. No trochę to było słabe, ale koniec końców musiało tak być. Najbardziej do gustu przypadł mi wybranek księżniczki, niby przez nikogo nie zauważany, a potępiany na każdym kroku. Był dla mnie bardziej męski niż Dymitr z tymi swoimi długimi włosami i ciałem Boga. Co z tego skoro był nudny i sztywny? Zasady zasadami, ale czasami trzeba się rozerwać. No dobrze, wiem że tak musi wyglądać strażnik i on spełnia w stu procentach swoją rolę, ale mnie irytował. I tyle.


Tak jak już wyżej wspominałam: brakowało mi tego wszystkiego. Nadprzyrodzonych istot i ich problemów, intryg w ich świecie, tajemnic i przeróżnego kombinowania, aby dostać władzę. Świetna sprawa, a szybka akcja i wiele aczkolwiek wciąż idealnie wątków dodawało tylko uroku tej historii. Wciągnęłam się od pierwszych stron i już teraz czekam z zapartym tchem na dalsze części.

Akademia wampirów to świetne rozpoczęcie przygód Rose i Lissy. Wprowadza nas w ich świat, już na samym początku pokazując ile niesamowitości możemy otrzymać. 
Czytaj dalej »

piątek, 19 października 2018

"Kiedy ciebie nie ma" Lisa Jewell


Tytuł: Kiedy Ciebie nie ma
Autor: Lisa Jewell
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Data wydania: 17 października 2018
Ilość stron: 304
Gatunek: kryminał
Ocena: 9/10

Miała piętnaście lat i była ukochaną córką swojej matki. Miała przed sobą całe życie. I nagle, w mgnieniu oka, Ellie zniknęła. Po dziesięciu latach Laurel wciąż nie straciła nadziei, że znajdzie Ellie. I wtedy spotyka czarującego, charyzmatycznego nieznajomego, który robi na niej piorunujące wrażenie. Jednak naprawdę zapiera jej dech, kiedy poznaje jego dziewięcioletnią córkę. Bo jego córka jest obrazem Ellie. Wszystkie pytania bez odpowiedzi, które nie dawały Laurel spokoju, teraz odżywają. Co naprawdę stało się z Ellie? I kto nadal ma coś do ukrycia?
~lubimyczytac.pl


Ta książka zaciekawiła mnie swoją fabułą już w zapowiedziach. Z pozoru banalny opis skrywał w sobie coś mroczniejszego i bardziej złożonego niż wydawało się na pierwszy rzut oka i byłam pewna, że ta historia okaże się genialna. Nie pomyliłam się.

Kiedy Ellie nie wraca do domu, jej kochająca matka zawiadamia policję. Nie jest w stanie uwierzyć, że jej dziecko, które zawsze wydawało się cieszyć z otaczającego go świata mogłoby uciec, tak jak sugeruje to policja. Chociaż mija wiele lat Lauren nie może dojść do siebie, co widocznie odbiło się na jej rodzinie. I kiedy już myśli, że być może uda jej się zaznać odrobiny szczęścia, los ponownie rzuca jej pod nogi ogromną kłodę. Trzeba być niezmiernie silnym, żeby podnieść się po czymś takim. Muszę przyznać, że już na początku książki wiedziałam jak mniej więcej potoczy się ta historia i niestety się nie pomyliłam. Nie oznacza to jednak, że problem zniknięcia Ellie stał się mniej ciekawy. Z każdym kolejnym rozdziałem, kiedy potwierdzały się moje przypuszczenia, wychodziło na jaw tyle sekrecików, że głowa mała. Tyle z pozoru nie istotnych problemów, ale po przyjrzeniu im się bliżej i zastanowieniu... To było po prostu genialne. A fakt, że Ty wiedziałeś już coś, czego jeszcze nie wie główna bohaterka był jednocześnie wspaniały i okropny bo nie mogłaś powstrzymać tego co się działo. A niejednokrotnie miało to opłakane skutki. Kochani, musicie wiedzieć, że pod względem fabuły nie mam zupełnie nic do zarzucenia i piszę to całkowicie szczerze.  Nie przeszkodził mi nawet fakt, że w blisko połowie książki wyjawiono kto rzeczywiście maczał palce w zniknięciu Ellie. Nie przeszkadzało mi to ponieważ dzięki temu czytelnik miał możliwość bliższego zapoznania się z tokiem myślenia oprawcy i mógł sprawdzić co naprawdę działo się z Ellie. A każdy kolejny taki opis był coraz bardziej przerażający. Strach pomyśleć co to ludziom siedzi w głowach.

Lauren jako główna bohaterka właściwie do teraz nie wywołała we mnie skrajnych emocji. Była w porządku i dobrze oddano jej emocje po zaginięciu dziecka, co było bardzo ważne. Sądzę, że zachowywała się tak jak zachowywać powinna się zrozpaczona matka w jej sytuacji, a kiedy poznajemy ją w czasie bardzo odległym od zaginięcia dziecka też przyjemnie czytało się sceny z nią. Kiedy odkrywała coś możliwie związanego z Ellie, nie wpadała w szaleńczy amok, a rozgrywała wszystko z głową i rozmysłem, co oczywiście bardzo mi się podobało. Oprócz niej mieliśmy w książkę naprawdę sporo postaci, a każda wykrowana w inny unikalny sposób. Przyznam, że nie do końca zawsze każdego kojarzyłam i nie do końca z każdym miałam szansę bliżej się zapoznać, ale wiem, że taki był plan i takie było zamierzenie autorki. Przez to cała historia utrzymana była w bardziej mrocznym klimacie bo ciągle miało się wrażenie, że być może to właśnie te mało istotne postaci mają coś wspólnego z zaginięciem nastolatki.
Oczywiście ogromne wrażenie wywarł na mnie sprawca, który od samego początku był jednym z moich podejrzanych. Przerażało mnie jego postępowanie i tok myślenia. Przerażał mnie fakt, że ludzie są zdolni do tak okrutnych rzeczy, jednocześnie nie zdając sobie sprawy, że robią coś złego. A wszystko to w imię czego? Chorych ambicji czy niespełnionych marzeń?


Książka podzielona była na kilka części i dosyć krótkie rozdziały, co stale pozostawało czytelnika w napięciu i oczekiwaniu. Styl autorki był lekki i przyjemny, tak jak tylko może być on w kryminałach. Duże strony i czcionka idealnych rozmiarów sprawiły, że pochłonęłam ten tytuł zaledwie w dzień. Towarzyszyło mi tak wiele emocji, że ciężko to opisać. Z początku irytacja, że wszystko jest praktycznie podane na tacy, że zaraz dowiem się kto był sprawcą. Ale Kiedy rzeczywiście już tak się stało to wcale nie byłam zawiedziona. Jak już wspominałam, dawało to wiele możliwości dla czytelnika i teraz sądzę, że było to naprawdę dobre posunięcie. Żałuję może trochę zakończenia bo oczywiście wolałabym zupełnie inne i może nie wbiło mnie ono mocno w fotel, ale jednak było naprawdę dobre. W tym wypadku okazało się, że lepszym pomysłem było dawkowanie informacji i emocji, niż zrzucenie tego na czytelnika na samiutki koniec.

Kiedy Ciebie nie ma okazała się świetną i wciągającą książką. Z ciekawą fabułą i emocjami, które nie odstępowały mnie na krok. Ciężko było się oderwać, a teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać aż ktoś stworzy ekranizację!

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Edipresse Książki.

Czytaj dalej »

czwartek, 18 października 2018

Czas na film!

Hej! Dawno już nie było niczego nie związanego z książką, ale nie ukrywam, że nie mam zbyt wiele czasu wolnego i po prostu nie chce mi się niczego pisać. Mam ochotę tylko oglądać i czytać, ale żeby naskrobać coś sensownego... No niestety ostatnio mi to nie wychodzi. Nie chce natomiast zaniedbać i opuścić całkowicie bloga, dlatego też narazie pojawiają się często recenzje, które po prostu mnie nie zadowalają. Miejmy nadzieję, że szybko mi to minie, a dzisiaj mam dla was kilka filmów, które udało mi się obejrzeć pomiędzy serialem Lucyfer.

Ps. Jeżeli ciekawi was po krótce fabuła, kliknijcie w link, który przekieruje was do strony Filmweb.


41 dni nadziei


Długo długo zbierałam się do obejrzenia tego filmu bo interesował mnie już od zapowiedzi. Po obejrzeniu muszę przyznać, że się nie zawiodłam, ale i nie jestem w pełni usatysfakcjonowana. Historia oparta na faktach, dramat dwojga młodych i zakochanych ludzi, którzy wybierają się w niezwykle długi rejs zwykłym jachtem. Po drodze spotykają ogromny huragan, który sieje spustoszenie zarówno na łódkę, jak i w ich życiu. Nie ukrywam, że uwielbiam filmy o przetrwaniu więc taki rozwój sytuacji to dla mnie gratka, ale jednocześnie cały czas miałam w głowie myśl, że to wydarzyło się naprawdę. Przeżywałam to mocno, ale zakończenie wbiło mnie w fotel. Dosłownie, potem musiałam wstać bo aż tak się przejęłam. Gra aktorska nie była może znakomita, ale dało się oglądać. Było naprawdę dobrze i ta historia na długo pozostanie w mojej pamięci. Po końcowych informacjach poczytałam nawet trochę na temat tej pary i nie ukrywam, że podziwiam!

The kissing booth


Niedawno przeczytałam książkę o tym samym tytule i wiecie, jakie wywarła na mnie wrażenie. Dno. Nie wiem dlaczego podejrzewałam, że film będzie lepszy, ale miałam ochotę go obejrzeć. No i co? Wytrzymałam ledwo godzinę. Było to tak nudne, tak głupie i tak słodkie, że myślałam iż zwymiotuje. Kilka dni później równie głupia postanowiłam, że dokończę bo nie lubię tak ukrywać niczego w połowie i tu już było minimalnie, ociupinkę lepiej. Bo się kłócili i mniej ich było razem. Dało się oglądać, ale jednym okiem. Wygrałam, ale nigdy więcej nie powrócę. Aktorzy zagrali okropnie, zwłaszcza główna bohaterka i te jej miny... Boże, to była jakaś maskara. Miałam wrażenie, że musi do łazienki momentami. Tylko Lee zagrał na tyle przyzwoicie, że wytrzymałam. Niestety nie polecam w ogóle ani książki ani filmu. Nie ma co tracić czasu.

W blasku nocy


Tutaj również najpierw postawiłam na książkę, żeby zaraz obejrzeć film. Po niezwykle emocjonującej wersji papierowej sądziłam, że nie uronię łzy, ale nie udało mi się. Płakałam nawet bardziej bo zakończenie było pokazane w bardziej wzruszający sposób. Uważam, że cała ta historia była ciekawa i oryginalna, a chociaż za aktorką nie przepadam to nawet przypadła mi do gustu. Pośmiałam się, ale i popłakałam. Bardzo życiowy i wzruszający film, który długo pozostawał w mojej pamięci. Polecam obie wersje bo są bardzo podobne.

Światło między oceanami


W końcu udało się obejrzeć! Najpierw były plany na książkę, ale zaczęłam od filmu, który swoim zwiastunem mocno mnie zaciekawił. Chociaż początek był nudnawy, to kiedy akcja się rozkręciła ciężko było się oderwać. Piękna i wzruszająca historia o dwójce ludzi, którzy podejmują jedną jedyną decyzję, która zaważy na całym ich życiu. Piękne tło i ciekawa gra aktorska. Emocje towarzyszące na każdym kroku. Sama nie wiedziałabym jak się zachować i chociaż rozumiałam po krótce każdego z bohaterów to miałam wątpliwości co do ich wyborów. Główna bohaterka na koniec ogromnie spadła w moich oczach, ale ogólnie rzecz ujmując obydwoje zagrali naprawdę świetnie. Naprawdę polecam! 


Czytaj dalej »

niedziela, 14 października 2018

"The kissing booth" Beth Reekles


Tytuł: The kissing booth
Autor: Beth Reekles
Tom/seria: The kissing booth (tom 1)
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 7 lipca 2018
Ilość stron: 400
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 4/10

Kiedy Elle postanawia zorganizować na szkolnym festynie budkę z całusami, nie ma pojęcia, że sama w niej usiądzie – ani że swój pierwszy pocałunek przeżyje z aroganckim Noah. Jej życie wywraca się do góry nogami. Czy ten romans przyniesie Elle happy end czy złamane serce?
~lubimyczytac.pl

Postanowiłam, że i tym razem postawię na książkę, a film obejrzę później. Obawiam się, że okazał się to nienajlepszy pomysł aczkolwiek słuchając opinii o ekranizacji śmiem sądzić, że najlepiej było wcale nie poznawać tej historii. To była maskara.

Elle i Lee to przyjaciele od niepamiętnych czasów. Robią wszystko razem, myślą o tym samym, razem chorują i obchodzą razem urodziny. Już teraz brzmi tandetnie i słabo. Ona się przy nim nawet przebiera i wyznają sobie na okrągło braterską miłość. Nie potrafią się na siebie gniewać i nie mają przed sobą żadnych tajemnic. Aż do momentu, kiedy Elle zaczyna spotykać się z Noah, bratem swojego najlepszego przyjaciela. I oczywiście tutaj standard: on najprzystojnieszy w szkole, popularny, ciemny charakter, który lubi bójki. Maskara razy dwa, bardziej oryginalnie się nie dało, prawda? Spotykają się w tajemnicy, ale to nawet nie było by takie złe gdyby nie fakt, w jaki sposób zachowuje się ten "zbuntowany chłopak". Nagle jest słodki, uroczy i troskliwy. Ale to nic. Najlepsze było na początku, kiedy to Noah był aż nadto opiekuńczy i pojawiał się ZAWSZE kiedy do Elle zbliżał się chłopak. Wdawał się w bójki z byle powodu, albo po prostu ją zabierał z danego miejsca bo taki miał kaprys. Błagam, serio? Cała ta fabuła była tak banalna i schematyczna, że to aż bolało. A te niedociągnięcia w charakterze bohatera tylko dolały oliwy do ognia. Nie wspominam nawet o cukierkowatości i kiczowatości, która przewijała się z każdą stroną. Coś okropnego. Jak lubię takie słodkie i schematyczne historie od czasu do czasu poczytać, tak do końca tej ledwo dobrnęłam.

Elle... Była postacią... Nie wiem. Była wkurzająca, ale czasami ją rozumiałam, jednak w głównej mierze mnie denerwowała. Jedyny plus tej historii i jej samej to fakt, że od początku nie owijano w bawełnę, że Noah jej się podobał. Ale to tyle. Wkurzała się na niego, a jednocześnie czułam, że podobało się jej to całe zmienne zachowanie chłopaka. Latała za nim i sama pakowała się w dziwne sytuacje, a potem krzyczała, kiedy ktoś zwracał jej uwagę. Koszmar. Lee, jej najlepszy przyjaciel i brat Noah, był zdecydowanie najcenniejszą postacią. Należy do tych przyjaciół typu: śmieszny, błyskotliwe i zabawne riposty, niezorganizowany. Lubię takie osoby więc nic dziwnego, że to właśnie jego polubiłam. Troszczył się o Elle, ale bez przesady i miało to wyczucie. Nie to co Noah... Jak już wspominałam, najpierw złościł się na dziewczynę o byle co i nie dopuszczał do niej żadnego chłopaka, potem był słodki i uroczy (na swój sposób). Pierwszy"czarny charakter", którego nie polubiłam. O tyle dobrze, że autorka nie postanowiła połączyć jeszcze uczuciem Elle z drugim bratem...


Niestety bardzo czuło się, że tę książkę napisała nastolatka. Była okropnie schematyczna i cukierkowata, na dodatek nie miała za dużego przekazu. Styl Reekles zupełnie nie przypadł mi do gustu. Słownictwo typu "Bosz" czy ciągłe "zachichotał" u bad boya nie było dla mnie do przyjęcia. A nadopiekunczość przyjaciół, kiedy Elle tylko na chwilę odeszła od stołu, a wszyscy martwili się czy wszystko w porządku, też mnie odrzuciła. Jakoś w momencie, kiedy Elle dała jasno do zrozumienia ojcu, że przed 17 spała z chłopakiem, którego ten nie lubi, a on to olał... No cóż, brak mi słów!

The kissing booth okazała się okropnie słabą młodzieżówką, która zabija swoją kiczowatością. Cisną mi się na usta same najgorsze przymiotniki więc lepiej się powstrzymam, ale cóż, jeżeli lubicie słodkich bad boy'ów i ciągłe dziwne sytuacje, to śmiało, sięgnijcie! Obawiam się tylko ekranizacji, ale no ciekawość każe mi sprawdzić.
Czytaj dalej »

wtorek, 9 października 2018

"W blasku nocy" Trish Cook


Tytuł: W blasku nocy
Autor: Trish Cook
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 11 lipca 2018
Ilość stron: 272
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 8/10

Siedemnastoletnia Katie, cierpi na groźną chorobę: nie może mieć kontaktu ze słońcem. Dlatego na dwór wychodzi wyłącznie po zmroku. Co noc gra na gitarze w podziemiach lokalnej stacji kolejowej. Pewnego razu spotyka Charliego, w którym kiedyś skrycie się podkochiwała. Rozpoczyna się romans, a dziewczyna za wszelką cenę usiłuje ukryć przed Charliem chorobę.
~lubimyczytac.pl

Kiedy swego czasu było o tym tytule głośno, nie spodziewałam się, że i ja to poznam. Za aktorką widniejacą na okładce nie przepadam więc wyobrażanie jej sobie jako głównej bohaterki wydało mi się trudną i ciężką próbą, ale się przemogłam. Nie mogłam przejść obojętnie obok tak ciekawej i oryginalnej fabuły.

Katie cierpi na niezwykle rzadką chorobę XP przez co nie może przebywać na słońcu. I chociaż może wydawać się, że życie w nocy może być spełnieniem marzeń każdego, to dla niej jest to utrapieniem. Nie może wieść życia typowej nastolatki, mimo że bardzo tego pragnie. Tak samo mocno jak spotkać się z Charliem- chłopakiem, którego codziennie obserwuje, i w którym jest skrycie zakochana. Katie nie wie, że jeden wieczór może na zawsze zmienić jej życie i kiedy już spotyka chłopaka swoich marzeń, zaczyna wierzyć, że może oczekiwać od siebie i życia czegoś więcej niż siedzenie w domu i nauka online. Muszę przyznać, że była to naprawdę piękna i wzruszająca historia, jakich mało. Chociaż momentami zalatywało schematycznoscią i przewidywalnością, to i tak niezwykle miło było to czytać. Miło i szybko bo skończyłam w pół dnia. Bardzo wczułam się w fabułę i sytuacje bohaterów, autorka stworzyła niezwykły klimat i tło, od których ciężko było się oderwać. Jednocześnie wplotła sporo wątków i chociaż każdy mocno przeżywałam to mam wrażenie, że żadnego nie poznałam wystarczająco mocno i szczegółowo, co jest dziwne bo każdemu z nich poświęcono tyle samo czasu i uwagi. Być może to mi po prostu jest za mało.

Katie jako główna bohaterka była całkiem w porządku. Tak jak napisałam wcześniej niekoniecznie lubię tę aktorkę, ale nawet byłam w stanie ją sobie wyobrazić w tej roli. Postać książkową bardzo polubiłam i mocno jej kibicowałam. Jednocześnie wylałam morze łez nad jej losem i tym co musi w życiu przechodzić. Charlie był uroczym i czarującym chłopcem, ale takim jakich od groma w książkach. Czuły, dobry i wszystko co najlepsze, z świetnymi wynikami, które nagle ulegają zniszczeniu i trzeba o nie ponownie zawalczyć. Banał. Ale nie ukrywam, że miało to swój urok i nawet go polubiłam. Chwilę uwagi trzeba też zdecydowanie poświęcić tacie i przyjaciółce Katie, którzy według mnie byli tutaj najlepszymi i najciekawszymi postaciami. Pokochałam jej rodzica miłością bez podtekstów gdyż był to tak przemiły i skrzywdzony przez los człowiek, że to jego na koniec najbardziej żałowałam, to jego najbardziej było mi szkoda. Kochający, ciepły i opiekuńczy- świetna postać. Morgan natomiast to przyjaciółka, jakke ostatnio często pojawiają się w książkach, ale to te najlepsze postacie. Pyskata, bystra i spontaniczna. Bezkonkurencyjnie najlepsza!



Styl autorki bardzo mi się spodobał, oprócz początku gdzie boahterka zwracała się bezpośrednio do czytelnika, był lekki i przyjemny. W trudnych momentach znajdowaliśmy chwilę na humor, a oprócz tego zaserwowano nam cały wachlarz emocji. Radość, smutek, rozpacz, szczęście i dumę. Łzy lały się ze mnie strumieniem, ale i sporo się pośmiałam. Żałuję tylko, że na koniec tej pięknej historii nie wypowiedziała się Morgan, przyjaciółka. Byłam ciekawa jak ona zareagowała na ten zwrot wydarzeń, ale niestety po całości olano ten wątek. Szkoda, można było poświęcić chociaż stronę na epilog, ale w głębi duszy rozumiem dlaczego zakończono ten wątek w taki sposób. 

W blasku nocy okazała się cudowną historią miłości dwojga nastolatków, którym życie cały czas stawia kłody pod nogi. Zabawna i zarazem wzruszająca książka, która na koniec zmusza do refleksji. 
Czytaj dalej »

sobota, 6 października 2018

"Księga kłamstw" Teri Terry


Tytuł: Księga kłamstw
Autor: Teri Terry
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Młody Book
Data wydania: 10 maja 2017
Ilość stron: 392
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 9/10

Na pogrzebie matki Quinn dokonuje niewiarygodnego odkrycia. Ma siostrę bliźniaczkę, Piper, podobną do niej jak dwie krople wody. Ale dlaczego siostry zostały rozdzielone? Dlaczego Piper mieszkała z rodzicami w pięknym domu, podczas gdy Quinn, niczym niebezpieczne zwierzę, zamknięto u babci w Dartmoor?
Przed siostrami stopniowo odkrywa się mroczna przepowiednia. Z czasem staje się jasne, że jedna z nich kłamie.
~lubimyczytac.pl

Na początku roku poznałam książkę Zresetowana tej autorki i nie przypadła mi ona zbyt mocno do gustu. Sceptycznie zatem podeszłam i do tego tytułu gdzie dodatkowo nie często sięgam po ten gatunek ( bo do końca młodzieżówka to to nie jest). Ale że w bibliotece za dużego wyboru nie było, to wzięłam i wiecie co? Nie żałuję!

Piper i Quinn to bliźniaczki, które nie mają pojęcia o istnieniu tej drugiej (tak przynajmniej twierdzą), a dowiadują się o tym na pogrzebie matki. To właśnie wtedy zaczyna się cała akcja i historia tej dwójki. Już od samego początku można poczuć dreszczyk emocji, kiedy dziewczyny ukrywają się na zmianę bądź zamieniają rolami. To wtedy wychodzi na jaw, że bliźniaczki nie należą do zwyczajnej rodziny, a od pokoleń ciąży nad nimi klątwa. Jak wielka i mroczna nie dowiecie się ode mnie, ale za to jaka ciekawa. Równie ciekawa co wątki do niej dodawane: rodzinne tajemnice, kłótnie i spory. A na koniec najwazniejsze: która z dziewczyn jest tą o mrocznym charakterze? No nie ukrywam, że bardzo wciągnęła mnie ta historia pod każdym względem. Może rozczarowało mnie leciutko zakończenie, ale pod względem całości jestem w stanie przymknąć na to oko. Fabule nie mam nic do zażucenia- była mega!

O bohaterach słów kilka. Piper nie polubiłam od samego początku. Chociaż była identyczna jak Quinn to różniły się bardzo charakterem. Piper tak bardzo mąciła, była aż nadto dociekliwy i chyba to tak mi się w niej nie spodobało. Quinn natomiast była raczej bierna i na wszystko się zgadzała, co znowu nie stawia jej w najlepszym świetle, ale lepszym niż siostrę. Najbardziej zapamietałam ich babcię- kobietę starą i mądrą, która chociaż ogromnie surowa, to dbała o dobro wnuczek. A ja zrozumiałam to dopiero pod koniec. Żałuję, że poświęcono jej tak mało w książce (tak naprawdę było tego całkiem dużo, ale dla mnie to i tak za mało) podobnie jak Zakowi, chłopakowi jednej z sióstr. Był w porządku, ale jednak mnie irytował. Czym? Nie mam pojęcia, ale momentami chciałam po prostu, żeby zniknął.


I tak oto dochodzimy do końca tej jakże długiej i wyczerpującej recenzji. Tak naprawdę uważam, że nie ma co pisać na siłę więcej. Co chciałam wam przekazać przekazałam, a chętni na pewno się jacyś znajdą. Styl autorki podobny mam wrażenie, ale temat podpadł mi zdecydowanie bardziej. Czytało się bardzo szybko i przyjemnie, szkoda że nie ma kontynuacji i dokładniejszego zakończenia.

Księga kłamstw okazała się zaskakująco dobrą lekturą na wieczór. Pełna emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych, zagadek i tajemnic. Jednocześnie uczy i zmusza do refleksji, a zakończenie każe ci zastanowić się nad ciągiem dalszym tej historii.
Czytaj dalej »

wtorek, 2 października 2018

Podsumowanie września

Hej, hej już w październiku! Jak wam minął pierwszy miesiąc szkoły? Ja nadal wakacje, ale jakby już nie wakacje. Praca pochłania połowę mojego czasu, a jak teraz dojdą też studia to aż boję się pomyśleć, jak odbije się to na moim czytaniu. Oczywiście nie zamierzam poprzestać i zaniedbać bloga, jednak posty mogą pojawiać się zdecydowanie rzadziej, co mogliście już zauważyć. Ale przejdźmy do rzeczy: we wrześniu udało mi się przeczytać sześć książek, z czego zadowolona jestem. Dodatkowo nawiązałam współpracę z dwoma nowymi wydawnictwami, co tylko cieszy i oby było ich więcej bo sprawia to przecież taką radość, kiedy masz co czytać i twoja kolekcja się powiększa ❤❤



Tak to się kończy okazała się nudną i nijaką książką. Czytałam ją bardzo długo bo nie potrafiłam się zmusić do jej wzięcia. Wolałam leżeć i patrzeć w sufit niż dalej ją kontynuować, co już samo mówi za siebie. Nie ocenię jej niżej bo tak naprawdę nie było tam niedociągnięć, czy innych okropnych rzeczy, jakie mogą popełnić autorzy. Jedyne co tam było to ogromna NUDA.



Najlepszy powód, by żyć okazała się dosyć nudnawą i nie najlepszą książka. Piękna okładka i ciekawy opis to jedyne pozytywne rzeczy, które mogę znaleźć w tej historii. Mimo że nie była ona tragiczna, to styl autorki sprawił, że ciężko było mi czytać ją szybko. Nie polecam, ale i nie odradzam. Ot, taki przeciętniak z irytującym słownictwem.



Obserwuję Cię to wspaniała i wciągająca historia. Nie da się odłożyć jej w trakcie czytania. Kiedy już zaczniesz, musisz dobrnąć do końca. Bardzo się cieszę, że miałam okazję ją przeczytać, a wam wszystkim serdecznie polecam.



Chłopak taki jak ty okazał się świetną i niezmiernie ciekawą historią. Wciągającą z mrocznym klimatem, dramatami, ale i humorem w tle. Ta książka pokazuje co w życiu jest ważne i co tak naprawdę się liczy, a większość tego mamy na wyciągnięcie ręki- wystarczy po to tylko sięgnąć.



Na ratunek okazała się świetną książką. Chwytającą za serce, ale i taką, przy której da się odpocząć i zrelaksować. Idealna na chłodny wieczór, dzięki której możemy znaleźć się w innym miejscu. Pouczająca i zapadająca w pamięć.



Stany małżeńskie i pośrednie okazała się książką dosyć przeciętna, z przecietnymi bohaterami i problemami. Dla mnie, nastolatki, okazała się nie dość dobrą historią, ale jestem pewna, że osoby starsze, bardziej doświadczone życiem, mogą się całkiem dobrze bawić przy tej lekturze. Książka mogłaby okazać się miłą odskocznią od codzienności, zabawić, ale i zmusić do refleksji.

Najgorszą książką zdecydowanie okazała się Tak to się kończy, której nie polecam nikomu. Co do tej najlepszej to ciężko mi wybrać bo wahałabym się nad trzema najwyżej ocenionymi pozycjami. 

Zapraszam was też na mojego Instagrama: truskawkowe_ksiazki. Miłego dnia ❤❤
Czytaj dalej »
© SZABLON WYKONAŁA: RONNIE | RC |