Tytuł: Najlepszy powód, by żyć
Autor: Augusta Docher
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: OMGBooks
Data wydania: 27 września 2017
Ilość stron: 400
Kategoria: literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10
Wszystko trwało ułamek sekundy. Błysk ognia i nagle jestem w ognistej kuli. Dociera do mnie, że się palę. Jestem żywą ludzką pochodnią.
Dominika budzi się po kilku dniach.
Wie, że to był wypadek, a ukochany ojciec wcale nie chciał jej zabić.
Teraz, kiedy on jest w więzieniu, ona leży w szpitalu i walczy o życie.
Chociaż właściwie, to inni walczą za nią, ponieważ ona się już poddała.
Ale to, co miało być końcem, okazuje się być początkiem…
Przewrotny los stawia na jej drodze ambitnego młodego lekarza, który dostrzega w niej coś więcej niż tylko pacjentkę. Gdy on będzie leczył jej ciało, jego brat Marcel, czarna owca szanowanej rodziny, spróbuje uleczyć jej duszę.
Tylko czy to jest w ogóle możliwe? Czy pęknięte serce potrafi jeszcze kochać?
I czy ktoś, kto ma tyle powodów, by się zabić, odnajdzie ten jeden, by żyć?
~lubimyczytac.pl
Na ten tytuł miałam ochotę od dawna. Cudowna okładka i nietypowa fabuła. Coś oryginalnego w świecie często powtarzających się historii. Kiedy tylko zaczęłam czytać doznałam szoku. Nie mam już takiej niechęci do polskich autorów, jednak "podszywanie" się i wydanie książki pod zagranicznym nazwiskiem/pseudonimem, trochę mi się nie podoba. Kiedy sięgam po dany tytuł, oczekuje czegoś innego od polskich autorów i czegoś innego od tych zza granicy. Może dlatego też ta książka wypadła w moich oczach tak słabo. Już na samym starcie autorka straciła w moich oczach, a z każdym kolejnym rozdziałem niekoniecznie to naprawiała.
Muszę przyznać, że fabuła wydała mi się na początku bardzo ciekawa. No bo w jakiej innej książce ojciec zostaje oskarżony o obalanie benzyną i podpalenie własnej córki? Ja nie spotkałam się do tej pory z niczym podobnym. Nie ukrywam, że to głównie okładka mnie zachęciła, ale ze strony fabuły liczyłam na coś równie dobrego, a jednak srogo się zawiodłam. Obawiam się, że moja opinia nie będzie do końca subiektywna, ale postaram się nakreślić wam o co dokładnie mi chodzi. Po pierwsze wątek podpalenia: z początku skupiono się na nim maksymalnie. Pominięto według mnie oskarżenie ojca, a poświęcono najwięcej uwagi stanie Dominiki i jej myślom, które notorycznie się powtarzały, ale czego można spodziewać się po psychice podpalonej dziewczyny? Kiedy emocje trochę opadły autorka zaczęła nakreślać związek. Zmyliła czytelnika, co do obiektu uczuć głównej bohaterki, aby szybko znaleźć się na właściwych torach. I tu zaczęła się historia miłości. Dosyć szybka i nie zawsze dało się ogarnąć ją myślami. Miałam wrażenie, że autorka zupełnie pominęła realność w swojej książce, przez co trudno było mi utożsamić się z całością. Nie znali się prawie wcale, a on już u niej mieszka. U osiemnastolatki, mającej własne mieszkanie i na jej rachunek. Wybaczcie, ale do mnie niekoniecznie to przemawia. Dalej było tylko gorzej. Kolejne wątki, niektóre zupełnie niepotrzebne, mimo wszystko ciekawe. Ale na tym koniec dobrego. Tak jak wspomniałam, uczucie pomiędzy bohaterami rozwinęło się tak szybko, że nawet nie wiadomo kiedy. Zatem nie było tu żadnego rozwijającego się romansu, który moglibyśmy obserwować. Dla mnie taki obrót spraw okazał się nie do przeczytania, a autorka załapałam tylo kolejnego minusa.
Dominika, jako główna bohaterka była znośna. Nie idealna, ale i nie beznadziejna. W życiu przydarzyła jej się okropna rzecz, jaką było podpalenie, A mimo tego stanęła na nogi. Próbowała żyć dalej, dzielnie znosząc kolejne kłody rzucane pod nogi. A ich wcale nie było mało, tak jak pisałam wcześniej autorka nie poskąpiła dramacików niepotrzebnych w tle. W tym wszystkim ciężko było skupić się na bohaterce, jednak z tego co zapadło mi w pamięci mogę śmiało napisać, że postać Dominiki była wykreowany poprawnie. Poprawnie oddano jej stan w chwili wypadku i poprawnie oddano jej uczucia względem nowej sytuacji w życiu. Owszem, może nie wszystko z jej udziałem przypadło mi do gustu, ale byłabym niesprawiedliwa pisząc coś bardziejnegatywnego na jej temat.
Marcel natomiast to zupełnie inna historia. Ciężko będzie mi cokolwiek napisać bo nie jestem w stanie zapomnieć jego denerwującego stylu wypowiadania się. Nie wierzę, że to napiszę , ale był to styl typowego "Sebixa". No koszmar! Każdy rozdział z jego perspektywy był dla mnie męczarnią i marzyłam tylko o tym, żeby jak najszybciej co skończyć. Sam Marcel wcale nie był lepszy, pochodził z dobrej rodziny, jednak nie w głowie mu było bycie porządnym synem. Niektóre sceny z nim bardzo mnie odpychały i byłam w szoku z tak otwartego sposobu na ich opisywanie. Naprawdę niekoniecznie interesowało mnie to, co robił dziewczynie w brudnej piwnicy palcem. Jego charakter także nie pozostawia dla mnie wiele do życzenia. Teoretycznie zdecydowany i walczy o swoje, a kiedy przychodzi co do czego po prostu odpuszcza. Krótko mówiąc bohaterowie nie przypadli mi do gustu.
Oczywiście równie mocno nie przypadł mi do gustu styl autorki. Momentami zbyt bezpośredni i otwarty, wręcz szokujący. Słownictwo? Okropne, koszmarne i nie do przebrnięcia. Miałam wrażenie, że ciężko autorce się skupić, a do wątków wraca, kiedy sobie o nich przypomni. Być możne tylko ja tak odczułem, ale w końcu to moja recenzja, prawda?
Najlepszy powód, by żyć okazała się dosyć nudnawą i nie najlepszą książka. Piękna okładka i ciekawy opis to jedyne pozytywne rzeczy, które mogę znaleźć w tej historii. Mimo że nie była ona tragiczna, to styl autorki sprawił, że ciężko było mi czytać ją szybko. Nie polecam, ale i nie odradzam. Ot, taki przeciętniak z irytującym słownictwem.
Nowy Instagram: truskawkowe_recenzje ZAPRASZAM ♡
A już myślałam, że będzie bomba, bo sam tytuł jest świetny i bardzo obiecujący..
OdpowiedzUsuńNo mnie niestety ta historia nie przypadła do gustu, ale kto wie, może ty byłabyś nią zachwycona? :)
UsuńMyślę, że mimo wszystko, kiedyś przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńMam nadzieję w takim razie, że będziesz bardziej zadowolona :)
UsuńOdpuszczę sobie tę książkę.... tylko tytuł wydał mi się ciekawy ale po Twoim opisie raczej nie prędko po nią siegnę (o ile w ogóle to się wydarzy) ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem ;)
Usuńzdecydowanie nie będę sięgać po tę książkę:)
OdpowiedzUsuńWedług mnie jest wiele ciekawszych ;)
UsuńMam tę książkę na swojej liście. Jakiś czas temu było o niej dość głośno i chciałam sprawdzić czy mi się spodoba. Szkoda, że okazała się przeciętna, mnie już nie kusi tak bardzo jak wcześniej, ale kiedyś pewnie z ciekawości po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńJestem zatem ciekawa jak ją odbierzesz :)
UsuńA zapowiadała się z poczatkowego opisu tak dobrze... :-( Ja ostanio tak męczyłam się Katarzyną Bondą
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za Bondą, ponad tydzień się męczyłam i już nie daje jej drugiej szansy ;)
UsuńSzkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań. Ja polubiłam jej treść, choć może nie jest to faktycznie najlepsza z powieści autorki. Niedługo zabieram się za "Płatki wspomnień" - wydane całkiem niedawno. Jestem ciekawa co tym razem pokazała Augusta Docher.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że kiedyś dam jeszcze autorce szansę aczkolwiek na razie mnie do niej nie ciągnie.
UsuńA to mnie zaskoczyłaś. Teraz w sumie nie wiem, czy chcę ją czytać. Chociaż wydaje mi się, że ma skrajne opinie jednak.
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Jeżeli masz ochotę ją poznać to przeczytaj, być może tobie się spodoba :)
UsuńOkładka bardzo kusząca, ale nie wiem czy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com
Rozumiem:)
UsuńRównież nie lubię tych pseudonimów. Wtedy myślisz, że czytasz coś zagranicznego i chyba o to autorom chodzi, no ale serio, po co się podszywać? Nie wiadomo nawet jak autor danej książki ma naprawdę na imię. Co do książki... żałuję spędzonego nad nią czasu. Okropnie mi się nie podobała, no po prostu masakra. :) Tak naprawdę nie pamiętam już co dokładnie mi się nie podobało, musiałabym wrócić do mojej recenzji, ale pamiętam niechęć do niej i czuję to aż do teraz. :D
OdpowiedzUsuńpotegaksiazek.blogspot.com
Może to też było to okropne słownictwo:D
UsuńSzkoda, że było nudnawo. Opis sugeruje coś ciekawego. Nie miałam okazja poznać jeszcze autorki, ale może kiedyś się skuszę, żeby sprawdzić jak ja ją odbiorę :)
OdpowiedzUsuńW takim razie nie polecam zaczynać od tego tytułu ;)
UsuńRaczej nie czuję się zainteresowana tą pozycją. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRozumiem:)
UsuńPodobała mi się ta książka, ale jakoś bez większego szału. Irytowało mnie to nadmierne wprowadzanie młodzieżowego slangu, którego ja sama, mimo że go używam - zwyczajnie w większości nie rozumiałam ;P
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
U mnie było podobnie :D
UsuńMnie też ta książka nie podbiła.Zbyt wiele rzeczy raziło. Temat był ciekawy, niestety wykonanie poległo. A szkoda.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńCudowna książka, idealny pomysł na fabułę, uwielbiam takiego rodzaju historię.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/09/ponacy-lod-dzikosc-serca.html
Szkoda tylko, że po przeczytaniu ma się inne zdanie ;)
UsuńOch, teraz już w ogóle nie mam ochoty na tę książkę. Początkowo myślałam, że chociaż jeden element będzie wow, ale niestety nie ma takiego...
OdpowiedzUsuńPOCZYTAJ ZE MNĄ
No mnie niestety nie urzekła :/
UsuńKurde, zawsze co do Ciebie wejdę, to trafiasz na ksiązkę, którą najprościej określić mianem "takiej se" xD
OdpowiedzUsuńNastępny post będzie już z dobrą książka więc wtedy wpadaj :D
UsuńNie mam czasu na "nudnawe" książki, także sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńI wiele nie stracisz ;)
UsuńMyślę, że do niej nie zajrzę.
OdpowiedzUsuńRozumiem to :D
UsuńCzytałam dawno temu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
I jak wrażenia? ;)
UsuńPo Twojej recenzji nie jestem do niej zbyt przekonana :3
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :D
Usuń