Tytuł: Kształt gruszki
Autor: Magdalena Kołosowska
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria
Data wydania: 16 czerwca 2017
Ilość stron: 328
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 3/10
Iga jest w rozsypce. Właśnie straciła pracę, a narzeczony ulotnił się wraz z zawartością jej konta. Zostały po nim tylko długi do spłacenia i ogromny żal i lęk przed przyszłością. Dlatego odsunęła się od bliskich i w samotności stara się dojść do siebie. Ktoś się jednak o nią martwi. Gdy pewnego dnia wraca do domu, pod drzwiami swego mieszkania spotyka dawnego przyjaciela (i nie tylko), który, zmartwiony brakiem wieści od niej, postanowił osobiście sprawdzić, co u niej słychać. Wieczór kończy się dla nich zupełnie inaczej, niż oboje planowali... Rano ich drogi się rozchodzą. Nie spotkają się przez kolejne kilka lat. Paweł nie wie – i ma nigdy się nie dowiedzieć! – że po ostatniej wspólnej nocy połączyło ich zdecydowanie więcej niż tylko wspomnienie. Po latach spotkają się ponownie, ale czy dzieląca ich tajemnica nie będzie zbyt wielka, by ich znajomość mogła przetrwać?
~lubimyczytac.pl
Fabuła, muszę przyznać, była nawet ciekawa. Spotykają się po latach (a może miesiącach?), spędzają razem noc, po której zostaje dziecko. Rozstają się na kolejne cztery lata, on nie wie nic o dziecku. Znowu na siebie wpadają. I to byłoby nawet ciekawe, gdyby nie pani Kołosowska i jej chęć do ciągnięcia na siłę wątku. Chociaż tu był praktycznie tylko jeden wątek, ale to za moment. Chodzi o to, że jedyne co pamiętam po lekturze tej książki to dwa zdania: "powiedz mu!" i "nie powiem!". I tak w kółko. Cała radość z czytania znikała mi przy tych scenach. A potem kolejny dramat i kolejny... Jakby dojście do happy end'u musiało być aż tak nieznośnie wyboiste. Tak więc fabuła skupia się głównie na nie powiedzeniu Pawłowi, że ma dziecko i próbą uratowania Igi. Nie chcę wspominać o dialogach, ale muszę. Ciągłe powtarzanie imion bohaterów nie mogło być poytywne. Czytając, miałam ochotę rzucić książką w ścianę.