Tytuł: Z popiołów
Autor: Martyna Senator
Tom/seria: Z miłości (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czwarta Strona
Data wydania: 8 listopada 2017
Ilość stron: 336
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 7/10
Wydarzenia z przeszłości zmieniły Sarę nie do poznania, odcisnęły piętno na jej poczuciu własnej wartości i zaufaniu do ludzi. Jest teraz pewna, że miłość sprowadza się jedynie do cierpienia. Przynosi ból, łzy i rozczarowanie. Przekonał się o tym także Michał, którego wykorzystała była dziewczyna.
Przypadkowe spotkanie dwóch poranionych dusz uruchamia ciąg niespodziewanych zdarzeń i pozwala im poznać życie na nowo. Budowany od lat mur, którym otaczała się Sara, zaczyna pękać za sprawą opiekuńczego Michała
~lubimyczytac.pl
O tej serii słyszałam bardzo wiele dobrego i trzeba przyznać, że okładki mają cudowne. Razem na półce prezentują się wspaniale, ale co z zawartością? Nie ukrywam, że do sięgnięcia zachęciły mnie liczne zachwyty nad tymi tytułami i sama miałam ochotę przekonać się, czy warto. Muszę przyznać, że czuję się lekko rozczarowana, ale nie było najgorzej.
Pani Senator postawiła na historię dwojga młodych osób, których drogi nagle się krzyżują i od tego momentu ich życie zaczyna się zmieniać. Obydwoje mają za sobą ciężką i bolesną przeszłość i na swój sposób próbują sobie z nią poradzić. Trzeba przyznać, że brzmi to banalnie i bardzo schematycznie. Tak też było, trzeba jednak zaznaczyć, że w jakiś niewytłumaczalny dla mnie sposób autorka potrafiła do mnie przemówić. Mimo że nie zachwyciła mnie całość, a i nie wciągnęło mnie tak, że nie byłam w stanie się oderwać, to przeczytałam ten tytuł w parę chwil. Niewiarygodnie szybko przelatywały mi rozdziały i ani się obejrzałam już skończyłam. I okazuje się, że wcale nie było tak tragicznie, a zakończenie ruszyło moje serce, chociaż nie było tam niczego skrajnego. Nie wiem jak to się stało, ale poczułam coś- sama nie wiem co.
Dawno już nie zdarzyło mi się, żebym od razu tak mocno polubiła oboje bohaterów. Zarówno Sarę, jak i Michała pokochałam od razu. Nie wyróżniali się niczym szczególnym, a jednak moje serce w jakiś sposób szło w ich stronę i mocno im kibicowało. Byli to bohaterowie spokojni, a jednak umieli zawalczyć o siebie. Nie zachowywali się jak nastolatki, nie miewali humorów. A dodatnie do tego innych barwnych postaci było strzałem w dziesiątkę. Z takim połączeniem musiało być tylko dobrze.
Mimo wielu zalet wyżej wymienionych jestem rozczarowana tą pozycją. Nie mogę niczego autorce zarzucić, a jednak oczekiwałam czegoś więcej. Czegoś co totalnie mnie poruszy. Nie sądzę, że nie brakowało tu emocji, jednak do mnie to nie przemówiło. Nie odradzam Wam sięgnięcia po ten tytuł- jest naprawdę dobrze napisany i w miarę ciekawy. To, że mnie nie zachwycił, nie znaczy, że z Wami też tak będzie :)