Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 31 października 2018
Ilość stron: 264
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 5/10
Po tym, jak Olga zobaczyła go po raz pierwszy, uporczywie wracał do niej w myślach. Tajemnicza postać z kolorowymi balonami. Ni to mężczyzna, ni to dziecko. Ona samotna, on osobny i zamknięty we własnym świecie. Ich losy przetną się ponownie na skrzyżowaniu ulic w chwili tragicznego zdarzenia.
~lubimyczytac.pl
Ten tytuł zainteresował mnie mocno swoim opisem. Tajemniczy i zapowiadający się niezwykle ciekawie, losy dwojga ludzi, którzy zapewne się w sobie zakochają i będą żyli długo i szczęśliwie. Tworzyłam różne scenariusze, ale nie spodziewałam się kompletnie tego, co dostałam.
Zacznę od tego, że przytoczony powyżej opis trochę nie zgadza mi się z prawdą gdyż bohater zdawał się nie pojmować do końca otaczającego go świata, a tym bardziej nie odczułam, żeby nie mógł przestać myśleć o Oldze. Zaskoczył mnie bardzo fakt, że autor wprowadził do opowieści chłopca niepełnosprawnego umysłowo. Dla mnie nowość i zaczęło się zapowiadać naprawdę intrygująco. Snułam już wizje, jak to się w sobie zakochują, jak ona z nim zostaje i mu pomaga. Kompletnie nie w tą stronę poszedł pan Małecki. Pokazał nam brutalną rzeczywistość, nie tylko jeżeli chodzi o Klemensa, czyli niepelnosprawnego mężczyznę, ale i o ludzi, którzy to oceniają. Przyznam szczerze, że niejednokrotnie było mi wstyd za bohaterów, którzy oceniają to tylko po jednym spojrzeniu. Było mi szkoda jego matki, która borykała się samotnie z trudami jego wychowania, które do najlżejszych przecież nie należało, co autor pokazał czytelnikowi. Z drugiej strony po tych plusach od autora nadszedł czas na ogromny minus, który mocno zawarzył na mojej ocenie. Mianowicie tempo akcji i sama fabuła. Zapowiadało się dobrze, naprawdę. Pomysł był i potencjał również. Nie spodobało mi się bardzo to, że akcja co chwila przeskakiwała a to w przeszłość, a to na innego bohatera. Czasami ciężko było mi się połapać kto opowiada i o czym, a krótkie kilkuwyrazowe zdania mi w tym nie pomagały. Kiedy już zaczynałam się orientować w sytuacji, ta znowu się zmieniała. Poza tym, co najważniejsze, miałam wrażenie, że do samego końca akcja się nie rozwinęła i autor nie miał żadnego konkretnego celu. Trochę poopowiadał o przeszłości, trochę zatrzymał się na teraźniejszości. Wracał do problemów kilkakrotnie nagle w trakcie trwania akcji, jakby mu się przypomniało i trochę coś wtrącił na dany temat. Takie miałam wrażenie. Do samego końca czekałam aż coś się rozwinie, cokolwiek dojdzie do punktu kulminacyjnego, ale się nie doczekałam. Przewracając ostatnią stronę byłam bardzo rozczarowana bo w gruncie rzeczy każdy dosłownie wątek został jakby urwany w połowie. Zupełnie nic nie zostało wyjaśnione.
Główną bohaterką tej historii była prawdopodobnie Olga. Dziewczyna, której jest całkiem sporo, i o której całkiem sporo się dowiadujemy. Są to jednak tak pomieszane w czasie informacje, że ciężko było się wciągnąć w jej wątek. Mimo to jej postać była dosyć intrygująca. Tajemnica z przeszłości i nieudany związek to było coś, szkoda tylko, że nie wyjaśniono jak się zakończyła próba jego naprawienia. Nie do końca zrozumiałam też problem jej rodziców bo przeskakiwanie w czasie było zbyt częste, ale to co wiem, bardzo mi się podobało. Był to obraz rodziny prawdziwej. Nie wyidealizowanej czy sztucznej, ale brutalnie prawdziwej. Zresztą jak wszystko w tej historii. Sama Olga zaintrygowała mnie swoją chęcią pomocy Klemensowi i faktem, że mimo tego co się działo nadal chciała mu pomóc. Szczerze wątpię, aby tacy ludzie jeszcze istnieli. W książce przewinęło się całkiem sporo postaci, każda potraktowna równo, z tą samą ilością czasu i miejsca więc nie trudno było pamiętać każdego i o każdym co nieco wiedzieć. Co ważne, to informacja, że autor opisał zarówno ich, jak i sytuacje w sposób brutalnie prawdziwy. Nikogo nie idealizował, nawet matki Klemensa, Pokazywał czytelnikowi jak wygląda wychowanie i życie z takim dzieckiem. Ile sprawia to trudów i że nie zawsze przynosi radość. To było zdecydowanie piękne w tej historii.
Było to moje pierwsze spotkanie z autorem i chociaż nie ukrywam, że jestem bardzo rozczarowana to pragnę dać mu drugą szansę. Czułam, że historia opisana w Nikt nie idzie ma potencjał i zastanawiam się, czy tylko tutaj autor postanowił opisywać wszystko etapami i zbyt często dla mnie mieszać teraźniejszość z przeszłością. Jestem ciekawa czy w innych swoich książkach również postawił na krótkie zdania i opisywanie rozmów bez dialogów. Tu mnie to irytowało i czuję, że gdyby nie to, historia mogłaby być naprawdę dobra. Chociaż nadal nie rozumiem do czego autor zmierzał i co było celem.
Nikt nie idzie okazała się ciekawie zapowiadającą się lekturą z kiepskim wykonaniem. Chociaż drażniło mnie kilka istotnych kwestii, to jednak najbardziej rozczarował mnie brak jakiegokolwiek wytłumaczenia, czy zakończenia wątków. Plusem natomiast była postawa autora, który nie bał się pisać prawdziwie. Nie koloryzował, a pokazał czytelnikowi samą prawdę. Mimo że nie dostałam tego czego oczekiwałam, to książka ta wniosła co nieco do mojego życia. Zastanawiam się teraz ciągle nad niektórymi przez autora przytoczonymi sytuacjami i chociaż potępiałam bohaterów to po dłuższej refleksji obawiam się, że mogłabym postąpić podobnie.
Jeżeli wahacie się czy sięgnąć po ten tytuł, to poczytajcie również inne recenzje. Do tej pory noe spotkałam żadnej negatywnej opinii o tej książce, ja jestem pierwsza. Mnie podobało się średnio, ale muszę przyznać, że książka zmusiła mnie do refleksji, a to przecież jest bardzo istotne bo mimo wszystko o niej prędko nie zapomnę!
Premiera już jutro!
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN.