Tytuł: Podrabiany talent
Autor: Emilia Bury
Tom/seria: ---
Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2018
Ilość stron: 392
Gatunek: literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10
Piętnastoletnia Adrianna Mickiewicz, czując się gorsza od swojej wszechstronnie utalentowanej kuzynki, wykorzystuje niezwykłą okazję i zapisuje się do szkoły muzycznej. Niestety, szybko okazuje się, że dziewczyna nie grzeszy talentem wokalnym, a podczas zbliżającego się festiwalu muzycznego będzie śpiewać z playbacku. To jednak jedno z najmniejszych jej zmartwień – kiedy już dojdzie do upragnionego wyjazdu na festiwal, Ada wraz z rówieśnikami zostanie zakwaterowana w mrocznej, dziewiętnastowiecznej willi,
z której w niewyjaśnionych okolicznościach znikają kolejni lokatorzy, a przerażające dźwięki dochodzące z zamurowanego przed lat pomieszczenia nie pozwalają na spokojny sen... Czy Adzie uda się rozwikłać ukrytą w starych murach zagadkę?
~lubimyczytac.pl
Kto z nas nie lubi historii z mrocznym budynkami w tle? Kto z nas nie lubi intryg, mrocznych postaci i otaczających bohaterów kłamstw? Ta książka oferuje to wszystko, jednak wykonanie sprawia, że ręce opadają. Jak z tak wyśmienitej fabuły można stworzyć ledwie dającą się czytać przygodę?
Piętnastoletnia Ada wraz z kilkoma uczniami ze szkoły wyjeżdża na festiwal Apollo, na którym wszyscy mają prezentować swoje wokalne umiejętności. Zakwaterowani zostali w ogromnej i starej willi, w której z każdym dniem robi się coraz dziwniej. Tajemnicze odgłosy, mieszkańcy zaczynają znikać i w końcu pojawiają się przerażające postacie. Czuć na kilometr spisek, a główna bohaterka stara się za wszelką cenę rozwiązać zagadkę starego domu. No przyznajcie sami, że brzmi to naprawdę ciekawie! Na wątku śpiewania z playbacku skupiono się bardzo mało, występ był, a w następnej linijce wszyscy byli już w zupełnie innym miejscu. Tak było praktycznie cały czas i mimo że mocno mi to przeszkadzało, to nadal z zainteresowaniem śledziłam rozwój wydarzeń. Ciężko było, oj bardzo ciężko było mi się skupić na czymkolwiek gdyż miałam wrażenie, że autorka o wszystkim pisze pobieżnie i byle dalej (ale o tym później). Sama fabuła i jej pomysł były naprawdę ciekawe i mnie osobiście wciągnęły. Cały czas się coś działo, wiele wątków zupełnie niepotrzebnych, jednak do wytrzymania. Intrygowały mnie odgłosy dochodzące z zamurowanego pomieszczenia, mroczne i przerażające postacie atakujące Adę i przede wszystkim tłumaczenia moich podejrzanych. Wiedziałam, że coś się święci i miło było do końca zastanawiać się kto stoi za tymi wszystkimi okropnościami.
Bohaterowie... Oj, tu mogłabym się nieźle i niekoniecznie pochlebnie rozpisać, ale postaram się być konkretna. Ada- główna bohaterka, która doprowadzała mnie do furii. Właściwie wszystko to jest winą autorki, ale skoro tak chciała wykreować jedną z najważniejszych postaci to trudno. Zacznę od tego, że wkurzało mnie to, w jak szybkim tempie dziewczyna o wszystkim zapominała i przechodziła do codzienności. Zaatakował Cię w nocy potwór, który chciał zaciągnąć Cię do szafy i niewiadomo co z Tobą zrobić? O nie, dobrze, że jak ZAWSZE ktoś Ci pomógł i możesz spokojnie położyć się spać, a rano śmiać się i wygłupiać z innymi. Przecież takie zdarzenia są ostatnio u Ciebie na porządku dziennym i nawet o tym nie myślisz, wiedząc, że dzisiaj w nocy będzie to samo. Po prostu koszmar. Tak wiele nierealności wystąpiło w twj historii, że aż oczy bolą. Śpiewam z playbacku, ale nie szkodzi, aktorka i tak niewiele poświęca uwagi temu wątkowi więc o każdym koncercie mamy ledwo jedno zdanie i lecimy dalej rozwiązywać zagadkę. A W międzyczasie dam się wykorzystywać kilku dzieciom bo poznały moją tajemnicę, o której i tak sporo osób już wie. Bardzo mądrze.
Wybaczcie, ale to właśnie między innymi przez Adę moja ocena o książce jest tak niska. Każda z postaci przechodziła do porządku dziennego niesamowicie szybko, jakby atakujące stwory i znikający ludzie byli czymś zupełnie normalnym. A najbardziej rozbawiła mnie matka Ady, która wysłuchując tych rewelacji przez telefon, nie kazała jej wrócić. Sami przyznacie, że to boli i nie da się przejść obok tego obojętnie. Tym bardziej, że autorka prawdopodnie nie zamierzała napisać fantastyki, a zwykły kryminał.
Drugą i bardzo istotną sprawą, która zaważyła na mojej ocenie, jest styl autorki. Miałam wrażenie, że czytam słowa z lekkością napisane przez nastolatkę. Naprawdę, to było fatalne pod względem wykonania. Proste, pełne powtarzających się imion dialogi na poziomie gimnazjalisty, albo i gorzej. Nie chcę tu nikogo obrażać, ale mnie akurat się to po prostu nie spodobało. Nie jestem tego fanką i zwracam na to uwagę. Tak samo było z przeskakiwaniem między scenami. Pani Emialia na niczym szczególnie się nie zatrzymywała. W przeciągu dwóch linijek bohaterka potrafiła być w kilku miejscach, a czegoś takiego wręcz nienawidzę. Najgorsze niestety było to, że toczy się mega ważna rozmowa i nagle zostaje urwana tekstem "Olka zawołała mnie na zbiórkę, musiałam iść, zjedliśmy lody, było fajnie". Niedosłownie to, ale wiecie o czym mówię. Przejście z tak ważnej rzeczy do błahostki to nie jest dobry sposób na zatrzymanie czytelnika ze sobą. Przykro mi, ale jestem na nie pod tym względem. Zdecydowanie za często zdarzały się też sytuacje, w których dziewczyna mogła podsłuchiwać tajemnicze rozmowy. To nie był szczyt oryginalności.
Podrabiany talent to książka ciężka do jakiejkolwiek oceny. Jej fabuła była dla mnie strzałem w dziesiątkę i zaintrygowała mnie na tyle mocno, że dokończyłam całość. Jednak styl autorki pozostawiał tak wiele do życzenia, że aż brak słów. Dialogi na poziomie gimnazjalisty, przeskakiwanie scen w zbyt szybkim tempie i nieakcentowanie ważnych wątków, sprawiło, że nie mogę książki ocenić wyżej, mimo że bym chciała. Nie pozostaje mi nic innego jak trzymać kciuki za rozwój kariery pisarskiej autorki i poprawienie swojego stylu. Bo pomysł jest i to naprawdę dobry.
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae Res.