Tytuł: Władcy czasu
Autor: Eva García Sáenz de Urturi
Seria/tom: Trylogia Białego Miasta (tom 3)
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 26 lutego 2020
Ilość stron: 506
Gatunek: kryminał
Ocena: 10/10
Vitoria, rok 1192. Legendarny hrabia don Vela po dwóch latach nieobecności powraca z niebezpiecznej misji, jaką powierzył mu król Nawarry Sancho IV Mądry. Ze zdumieniem odkrywa, że jego własny brat poślubił jego narzeczoną, inteligentną i ambitną hrabiankę Onnecę de Maestu.
Unai López de Ayala – Kraken – musi rozwiązać zagadkę zabójstw popełnianych zgodnie ze średniowiecznym modus operandi. Wiadomo, że sprawca imituje morderstwa opisane w powieści Władcy czasu: truje jedną z ofiar proszkiem z hiszpańskiej muchy – średniowiecznego odpowiednika viagry, zamurowuje dwie ofiary żywcem, a jedną topi w rzece, zamkniętą w beczce razem z psem, kotem, kogutem i żmiją.
Śledztwo zaprowadzi Krakena do wieży Nograro, ufortyfikowanego donżonu, od tysiąca lat materiały wydawnictwa nieprzerwanie zamieszkiwanego przez pierworodnego dziedzica rodu. Unai odkrywa, że jego główny podejrzany cierpi na dysocjacyjne zaburzenie osobowości.
~lubimyczytac.pl
Trylogia Białego Miasta to jedna z moich ulubionych serii kryminalnych. Zakochałam się już w pierwszej części, a każda kolejna utrzymywała jej wysoki poziom. Zwieńczenie pezygod Krakena uwazam za udane i jest mi niesamowicie przykro, że seria ta była tak krótka.
W tej części autorka rozdziela książkę na dwie części: teraźniejszość i śledztwo z Krakenem, i lata 1200, gdzie możemy obserwować losy bohaterów książki. Nie spotkałam się jeszcze z podobną fabułą i tym pani Eva od razu skradła moje serce: zabójca wzoruje się na bestialskich śmieciach bohaterów książki. Może i brzmi to okrutnie, ale połączenie tego z umysłem Krakena i jego przyjaciół... Zagadka idealna, nie można było się oderwać. Po raz kolejny autorka stworzyła niesamowity klimat, dreszczyk emocji nie odstępował na krok. Działo się tu tyle, że ciężko to opisać, a jednak nie miałam wrażenia przytłoczenia. Wszystko miało ręce i nogi, idealnie wyważone, tak aby czytelnik czuł lekki niedosyt i nie mógł doczekać się kolejnej strony. Serce niejednokrotnie zabiło mi szybciej: autora się nie patyczkuje, może uśmiercić nawet główne postaci. To sprawia, że jej historie są tak niesamowite i bardziej realne. Jak śmiało można się domyślić, nie mam tutaj nic do zarzucenia. Było idealnie. Z każdym rozdziałem nowi podejrzani, nowe dowody. Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. To było coś niesamowitego. Można by rzec: kryminał jakich wiele, a jednak autorka ma w sobie to coś, co sprawia, że jej książki są tak wyjątkowe i nie ma słów, aby sensownie je opisać. Musicie tylko wiedzieć, że kiedy zaczniecie już czytać, nie odejdziecie, dopóki nie skończycie. A jeżeli będziecie musieli odłożyć książkę w trakcie czytania? Ja musiałam, ale cały dzień myślałam tylko o powrocie do domu i Krakena. Cudowne uczucie!
Rzadko się zdarza, żebym polubiła główne postaci bez żadnego ale. Tym razem jednak po raz kolejny nie znalazłam w Krakenie i jego bliskich niczego, co mogłoby choć trochę mnie od nich odsunąć. Byli wykreowani idealnie pod daną sytuację, z każdym się dobrze rozumiałam i mu kibicowałam. Kiedy trafiałam na złe charaktery? Nie wiem nawet, czy takowe zauważyłam. Autorka umiejętnie manipulowała czytelnikiem i naprowadzała tylko na to, co chciała. Przez to miałam w głowie milion podejrzanych, a jednak żaden do końca mi nie odpowiadał. To było mistrzowskie zagranie: tak wykreować bohaterów, żeby czytelnik nie znalazł zabójcy. Po raz kolejny pani Eva utrzymała poziom i charakter. Nie zmieniła bohaterów, trzymała się tego co znamy i kochamy. Dlatego też pod względem postaci po raz kolejny nie można niczego zarzucić. Czapki z głów!
Chciałabym wspomnieć też o zakończeniu trylogii, którego zupełnie się nie spodziewałam, nawet przez sekundę nie przyszło mi takie do głowy. Jestem pod ogromny wrażeniem wyobraźni autorki i jej intelektu, brak mi słów, aby opisać jak bardzo ją szanuję za wymyślenie tak dobrej historii. Zdaję sobie sprawę, że po raz kolejny moja opinia jest chaotyczna i składa się głównie ze słów: genialna, brak mi słów, ale tak właśnie jest! Tyle emocji we mnie krąży, mimo że przespałam się i do pisania podeszłam na spokojnie. Wiele prób, wszystkie tak samo chaotyczne. Sądzę, że mimo wszystko dobrze świadczy to o książce. Takie poruszenie czytelnika to dobry znak.
Podsumowując, chciałabym jeszcze raz zebrać wszystko w jednym miejscu. Władcy czasu okazało się genialnym zwieńczeniem trylogii. Autorka po raz kolejny zachowała niezwykle wysoki poziom, nie mam jej nic do zarzucenia. Stworzyła świat i bohaterów, od których ciężko się oderwać i o których myśli się godzinami po skończeniu lektury. Doprowadziła śledztwo do perfekcji: idealna dawkowanie emocji i sekretów, mieszanie czytelnikowi w głowie. Do końca nie wiadomo komu można zaufać, kogo uznać za wroga. Każda postać wwykreowana tak, aby trudno było nawet pomyśleć o jej winie. A zakończenie? Zupełnie inne niż większość. Zaskakujące. Odbierające mowę. Polecam. Z całego serca polecam całą serię!
Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.