piątek, 27 grudnia 2019

"Znajdź mnie" J. S. Monroe


Tytuł: Znajdź mnie
                          Autor: J. S. Monroe
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo W. A. B.
Data wydania: 4 kwietnia 2018
Ilość stron: 448
Gatunek:  kryminał
Ocena: 7/10

Rosa, dziewczyna Jara Costello, popełniła samobójstwo, kiedy oboje studiowali w Cambridge. Nie ma dnia, żeby Jar o niej nie myślał. Minęło pięć lat, ale mężczyzna nadal obsesyjnie podejrzewa, że Rosa – jego jedyna miłość – żyje. Dręczą go wizje dziewczyny, zaskakująco realistyczne i pojawiające się w nieoczekiwanych miejscach. Jego terapeuta twierdzi, że to halucynacje pożałobne. Po odnalezieniu jej pamiętnika podejmuje rozpaczliwe działania, by zrozumieć okoliczności jej śmierci. Im głębiej zanurza się w sprawę, tym bardziej czuje się zagubiony. Trafia do mrocznego półświatka, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje i nikomu nie można ufać, trafia w sam środek szeroko zakrojonej intrygi, która zmienia wszystko wokół niego raz na zawsze.
~lubimyczytac.pl

Nie było mnie tutaj od dawna. Musiałam zrobić sobie przerwę od czytania i recenzowania. Ci, którzy są tutaj ze mną od dawna mogli zauważyć, jak bardzo moje opinie podupadły pod każdym względem. Pisanie byle czego, oby tylko coś się ukazało zupełnie mnie nie satysfakcjonowało. Dzisiaj mogę śmiało napisać, że wracam. Wracam z nową energią i mocą. Chcę znowu w pełni cieszyć się swoim małym światem.

Najzabawniejsze jest jednak to, że dzisiejsza recenzja należeć będzie jeszcze do tych gorszych. Z racji tego, że czytanie tego tytułu dosyć długo rozciągnęło się w czasie  (bo prawie cały miesiac) nie wiele z niej pamiętam i siłą rzeczy nie ma tu o czym pisać. Wspomnę tylko o najważniejszych według mnie kwestiach, które przyczyniły się do takiej a nie innej mojej oceny, która swoją drogą też zbyt subiektywna nie jest, właśnie ze względu na takie rozciągnięcie w czasie.

Znajdź mnie to książka z dreszczykiem. Młoda dziewczyna popełnia samobójstwo i każdy stara się żyć jak może po tej stracie. Jednak jej chłopak nawet po pięciu latach od jej śmierci nie wierzy w to, co wmawiają mu inni. Z racji tego, że nigdy nie zmaleziono ciała Rosy, ten zaczyna jej szukać. Robiąc to, odkrywa coraz mroczniejsze historie i tajemnice, a czytelnik sam już nie wie co jest prawdą, a co wymysłem wyobraźni bohatera. Nie ukrywam, że z początku dosyć mocno mnie to irytowało. Miałam wrażenie, że bohater sam już nie wie co się wokół niego dzieje, a autor nie zna celu swojej historii. Nie brałam na poważnie urojeń Jara, głównego bohatera. Sądziłam, że zakończenie okaże się jednym wielkim kłamstwem, a wszystko co do tej pory przeczytałam było snem, czy czymś tego typu. Autor pod tym względem sprytnie mylił czytelnika i trzeba było do tego nabrać dystansu. Albo ktoś to lubi albo nie. Sam pomysł na fabułę był jak najbardziej trafiony, a tajemnica śmierci Rosy zaciekawiła mnie mocno. Nie ukrywam, że każda nowa tajemnica wychodząca na jaw, każda nowa poszlaka zmuszała mnie do intensywnego myślenia i analizowania co dalej. A zakończenie? Nawet po miesiącu, kiedy nie miałam styczności z tym tytułem, mną wstrząsnęło. Myślę, że minie sporo czasu zanim zapomnę o tym co rzeczywiście miało tam miejsce.



Cała historia byłaby o niebo lepsza gdyby nie tak kiepska kreacja bohaterów. Postać Jara od samego początku w ogóle nie przypadła mi do gustu. Te jego ciągłe przywidzenia i teorie spiskowe skutecznie mnie od niego odepchnęły. Nie żył on niczym innym niż próba odnalezienia ukochanej. Olewał pracę tygodniami, a potem po prostu mógł do niej wrócić. Ta nierealnoścć była kolejnym minusem. O innych bohaterach nie ma co tu wspominać, wszystko było napisane pod Jara i autor miałam wrażenie skupia się wyłącznie na nim. Nie powiem, inni również się pojawiali i co nieco o nich można się było dowiedzieć, jednak Jar przysłaniał mi wszystko inne.

Co sądzić o tej książce nie wiem nawet ja sama. I nie chodzi tu o to, że czytałam ją długo. Po prostu przez jedną osobę cała reszta, mimo że dobra, zupełnie mi nie podpasowała. Nie żałuję, że przeczytałam, bo końcówka wynagrodziła mi wiele, a jednak czuję niedosyt. Chyba sami musicie zdecydować, czy chcecie bliżej poznać losy bohaterów.
Czytaj dalej »

sobota, 14 grudnia 2019

"Historia pewnej dziewczyny" Sara Zarr


Tytuł: Historia pewnej dziewczyny
                          Autor: Sara Zarr
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo YA!
Data wydania: 18 lipca 2018
Ilość stron: 272
Gatunek:  literatura młodzieżowa
Ocena: 4/10

Pacifica w stanie Kalifornia. Na restauracyjnym parkingu ojciec nakrywa swoją trzynastoletnią córkę i jej starszego chłopaka w jednoznacznej sytuacji. Nie potrzeba wiele czasu, by o tym wydarzeniu dowiedziała się cała okolica. Dziewczynie szybko przypięto łatkę, której nie może się pozbyć mimo upływu kolejnych lat, a od nieprzychylnych spojrzeń nie jest wolna nawet we własnym domu. Czeka ją trudna walka o zmianę osądu na jej temat i szansę na wyrwanie się z upokarzającej roli miejscowej puszczalskiej.
~lubimyczytac.pl



Nie ukrywam, że ten tytuł skusił mnie swoją okładką. Dawno temu, ale skusił. Książka kurzyła się na półce wiele miesięcy, uznałam, że w końcu czas na nią. Przeczytałam w kilka godzin. Nie rozumiem nic. Zaskoczenie totalne.

Mam wrażenie, że autorka rozpoczęła historię od środka. Niby zawsze poznajemy bohatera w jakimś momencie jego życia, ale tutaj jednak odniosłam inne wrażenie. Zabrakło mi wdrożenia, opisów. Tak jakbym nagle bohaterkę zaczęła obserwować, nie wiedząc o niej zupełnie nic. A w zasadzie bardzo niewiele. Sama jej historia nie porwała mnie zupełnie. Nie zrozumiałam jej przesłania. Ciężkie życie nastolatki nie rozumianej przez rówieśników i rodzinę. W sumie nawet nie wiem o czym była ta książka. Opisano w niej kilka problemów jednocześnie, ale głównie chodziło o przeszłość bohaterki i jej niemoc w stosunku do całego świata. Było to dziwne, tym bardziej, że historia urwała się w połowie. Nie ma innego wytłumaczenia. Cały czas niby się coś działo, ale nie było też żadnego napięcia. Zero budowania atmosfery, cały czas ten sam poziom emocji. Czekałam aż wydarzy się cokolwiek, aż tu nagle przewróciłam ostatnią stronę. Porażka.

Bardzo chętnie wspomnę o głównej bohaterce. Była okropna. To już by wystarczyło, ale z przyjemnością rozpiszę się nieco. Po pierwsze: postać sprzeczna. Wykreowana na szarą myszkę, a jednak znana wszędzie przez swoją przeszłość. Chciała zrealizować swoje marzenie, a jednak przy pierwszej przeszkodzie odpuściła. I to jej zachowanie...  Sama nie wiedziała czego chce, a to najbardziej mnie irytuje. Ciężko mi nawet to opisać. Nie walczyła o swoje, zgadzała się praktycznie na wszystko. Chciała zmienić coś w swoim życiu, a jednak wciąż robiła rzeczy, przez które nikt nie zmieniłby o niej zdania. Śmiało mogę stwierdzić, że to jedna z najgorszych postaci tego roku. Takiej mimozy dawno nie poznałam. Jedyny plus, że już nie muszę wracać do całej tej pokręconej historii.



No cóż... Nie polecam. Czytało się szybko, ale nie o to w tym chodzi. Z jednej strony było to nawet ciekawe, z drugiej jednak zupełnie, mam wrażenie, niedopracowane. Zdania momentami zdarzały się jak u kilkulatka, całość pokręcona. Wydaje mi się, że autorka sama do końca nie wiedziała o czym miała być ta historia i wyszło jak wyszło. Brak celu w książce drażni czytelnika niemiłosiernie, mnie zraził do autorki na długi czas. Nie planuję w przyszłości sięgać po żadne inne jej książki.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 2 grudnia 2019

"Zanim pozwolę Ci wejść" Jenny Blackhurst



 Tytuł: Zanim pozwolę Ci wejść
                          Autor: Jenny Blackhurst
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 9 maja 2018
Ilość stron: 384
Gatunek:  kryminał
Ocena: 5/10


Każda przyjaźń ma swoje tajemnice. Nawet ta, która od lat łączy Karen, Beę i Eleanor. Chociaż zawsze mogły na siebie liczyć, każda z nich ma niezamknięte sprawy z przeszłości. I pozornie idealne życie, które mimo to udało im się zbudować.

Wszystko jednak zaczyna się sypać, kiedy do drzwi doktor Karen Browning puka nowa pacjentka, Jessica Hamilton. I kiedy z jej ust padają słowa:
Nie naprawi mnie pani.
Skoro Jessica nie chce się wyleczyć, po co tak naprawdę przyszła? I skąd wie o Karen i jej najbliższych to, co wydaje się wiedzieć?
Wkrótce życie Karen, Bei i Eleanor zamienia się w koszmar. Nagle trzy silne kobiety stają się osaczone i bezbronne. A demony, o których przez lata starały się nie pamiętać, atakują z najbardziej nieoczekiwanej strony.

~lubimyczytac.pl

Sięgając po ten tytuł oczekiwałam kolejnej świetnej lektury, jak zawsze od tego wydawnictwa. Byłam pewna, że pochłonę ją w jeden dzień, a zakończenie odbierze mi mowę. Nic Z tych rzeczy! Książkę męczyłam prawie tydzień i zupełnie nie mogłam się wczuć. Z początku byłam lekko zdezorientowana i czytając jednym okiem byłam w świecie realnym i to mnie zgubiło. Będąc w połowie historii myliło mi się dosłownie wszystko. Bohaterki, miejsca, tajemnice. Zostało tak praktycznie do samego końca, dlatego też zakończenie, chociaż dobre, nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia.

Fabuła skupia się na losach trzech przyjaciółek, które są dla siebie wszystkim. A przynajmniej tak może się wydawać. Nagle w życiu jednej z nich pojawia się ktoś obcy, ktoś kto może zagrozić jej i jej przyjaźni. Od tego momentu akcja nabiera tempa, a w świecie bohaterek wszystko wywraca się do góry nogami. Nagle ich życie się rozpada, a one chociaż zdają sobie z tego doskonale sprawę, nie wiedzą co zrobić. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Przyznam, że od początku coś nie grało mi w całej tej historii i w malutkiej części spodziewałam się, że to wcale nie będzie tak oczywiste zakończenie, a jednak dałam się zaskoczyć. Obiektywnie mogę śmiało napisać, że autorka potrafiła zbudować napięcie i stworzyć niepokojący nastrój. Wszystko to jednak miałam wrażenie nie trzyma się kupy. Gdy na koniec wszystko zostało wyjaśnione, ja nie czułam się zadowolona. Wydawało mi się, że w tej historii było sporo luk i nie wszystko miało sens. Ale co ja tam wiem.



Niestety żadna z bohaterek nie przypadła mi do gustu. Odniosłam wrażenie, że wszystkie były mimozami, niezdolnymi do kierowania swoim życiem. Ofiarami losu, które zadowalają się tym co otrzymały. Zupełnie mnie to nie przekonało i na samą myśl o nich mam ochotę się schować. Niektóre sceny były dla mnie absurdalne, mało realne w prawdziwym życiu, dlatego całość tak bardzo mnie odrzuca.

Jestem rozczarowana lekturą tej książki. Naczytałam się tak wielu pozytywnych recenzji i opinii o historiach pani Blackhurst, że chyba z góry oczekiwałam nie wiadomo czego. Swoje zrobiło też wydawnictwo, które cenię i lubię. Niestety tym razem nie trafiłam na arcydzieło, a według mnie raczej przeciętniak. Co prawda autorce dam kolejną szansę, ale podejdę do tego z wielkim dystansem.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 25 listopada 2019

"Eliza i jej potwory" Francesca Zappia


Tytuł: Eliza i jej potwory
Autor: Francesca Zappia
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria 
Data wydania: 25 października 2017
Ilość stron: 400
Gatunek:  literatura młodzieżowa
Ocena: 6/10


Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest LadyKonstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da.

I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens?
Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem… I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?

~lubimyczytac.pl

Ciężko będzie napisać mi cokolwiek o tym tytule. Była to książka, której czytanie wydłużyło mi się w czasie, jednak kiedy już po nią sięgałam, strony znikały z prędkością światła. Nie mogę jednak napisać, że historia Elizy powaliła mnie na kolana i nie mogłam się oderwać od jej problemów. To było... Sama nie wiem. Z jednej strony miło było poczytać o nastolatkach uczęszczających do szkoły (tak dawno niczego takiego nie czytałam), z drugiej jednak miałam jakąś blokadę i nie mogłam się wciągnąć. Nie ukrywam, że pomysł na fabułę był w porządku, nie banalny: ona tworzy w sieci komiks,który kochają miliony na całym świecie, jednak wciąż pozostaje anonimowa. Pewnego dnia spotyka chłopaka, który okazuje się fanem jej komisku. I mimo że cała fabuła krąży wokół Morza Potwornego to ma się wrażenie, że nic konkretnego w związku z tym się nie dzieje. Były momenty, gdzie nieźle się wynudziłam. Z kolei znalazłam parę scen, gdzie serducho zabiło mi szybciej, dzięki magi otaczającej bohaterów.

Nie jestem w stanie napisać, że Eliza i jej przyjaciel przypadli mi do gustu. Każde z nich na swój sposób było ciekawe, ale równocześnie irytujące i dziwaczne. Chłopak był dosyć zmienny w nastroju, a ona sama nie wiedziała czego od życia chce. Ah, cóż to były za emocje. Nie chciałabym spędzić z takimi bohaterami kolejnych tomów. Nie poczułam do nich sympatii chociaż ich losy mnie zainteresowały. W całej tej historii było tyle sprzeczności, że nawet po ochłonięciu nie wiem co mam myśleć, ani jak ubrać to w słowa.



Nie wiem, jak napisać o czymkolwiek. Zarówno fabuła, jak i bohaterowie byli zarówno ciekawi i nijacy. Były momenty lepsze i gorsze. Wiało nudą, ale i intrygowało. Czuję się rozdarta bo nic konkretnego tu nie napisałam. Czuję się dziwnie bo książka ta zarówno mi się podobała, jak i była nijaka. Mieliście tak kiedykolwiek? Chyba odnośnie tego tytułu musicie przekonać się na własnej skórze, czy przypadłby Wam do gustu.
Czytaj dalej »

sobota, 16 listopada 2019

"Omen" David Seltzer


Tytuł: Omen
Autor: David Seltzer
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Vesper
Data wydania: 17 października 2018
Ilość stron: 218
Gatunek:  kryminał
Ocena: 10/10

Jeremy Thorn jest amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Jego cierpiąca na depresję żona, po latach bezowocnych starań o potomstwo i kilku poronieniach, w końcu rodzi dziecko. Gdy jednak ambasador zjawia się w rzymskim szpitalu, słyszy od pracującego tam księdza, że jego nowo narodzony synek nie żyje, lecz może przyjąć dziecko, jako własne, kobiety, która zmarła podczas porodu. Thorn zgadza się na propozycję duchownego, nikomu o tym nie mówiąc, nawet żonie. Chłopcu nadano imię Damien.
Kilka lat później, podczas hucznej imprezy urodzinowej czteroletniego już Damiena, jego niania popełnia samobójstwo. To jedynie początek całej serii tajemniczych i złowróżbnych wydarzeń, które Thorn będzie próbował zrozumieć, aby zapobiec kolejnym nieszczęściom...
~lubimyczytac.pl

Na początku muszę zaznaczyć, że książka ta była genialna. Niesamowita. Idealna. Dawno już nie przeczytałam tak szybko żadnego tytułu, tutaj po prostu nie byłam w stanie się oderwać. Po raz kolejny po przeczytaniu książki Wydawnictwa Vesper czuję się... po prostu coś czuję. Bardzo wiele jednocześnie, nie potrafię tego opisać. To jedna z tych lektur, która zabiera Ci mowę, a zarazem chce się napisać o niej jak najlepiej, aby każdy dowiedział się jakie to cudo.

Fabuła książki skupia się na losach dwojga ludzi, którym w końcu udaje się wydać na świat potomka. Okazuje się jednak, że biologiczne dziecko umiera przy porodzie, a ojciec w tajemnicy adoptuje dziecko urodzone w tego samego dnia. Przez lata wiodą szczęśliwe życie, w dniu czwartych urodzin chłopca zaczyna się dziać jednak coś niedobrego i niepokojącego. Od tej pory leci już z górki. Mrok, tajemnice, wieczny dreszczyk emocji. I najgorsze: wiesz, że coś jest nie tak, a jednak nie możesz zupełnie nic z tym zrobić. Koszmar! Sam pomysł na fabułę bardzo mnie zaciekawił. Wątek diabelskiego dziecka, które ma zgładzić dobro i narodzenie się w tym czasie dziecka Bożego. Im dalej w las, tym większe miałam obawy. Nie wiedziałam już komu mogę zaufać. Czy ta postać będzie złem. I to tło... Niby nic takiego, a jednak autor tak umiejętnie wprowadził mnie w nastrój, że posiadłość głównych bohaterów przyprawiała mnie o dreszcze. I ci bohaterowie...

Nie ma tu żadnych wątpliwości, co do umiejętności pisarza. Ma talent i pokazał to nie tylko stwarzając mroczną historię, ale osadzając w niej charyzmatyczne i unikatowe postaci. Dawno już nikt nie wywołał we mnie takiego wewnętrznego niepokoju samą swoją obecnością. Słowo daję, że kiedy tylko ta postać miała swój czas w fabule, czułam, że przed nią stoję, a jej wzrok i nadludzkie umiejętności (czuło się że owe może posiadać, chociaż nie było o tym mowy w książce) wysysają ze mnie energię. No rzecz niesamowita, uczucie, które od dawna mi nie towarzyszyło. Mało tego autor zmylił mnie co do diabelskiego dziecka. Do tej pory nie wiem, czy rzeczywiście było ono w stu procentach złe, czy jednak te momenty niewinnego chłopca były udawane. Główna para? Każde na swój sposób ciekawe. Lekko zmienni w swoich myślach, ale jestem w stanie to wybaczyć.


Nie mogę naprawdę napisać złego słowa odnośnie tej książki bo byłoby to po prostu czepianie się szczegółów. Omen to tytuł zdecydowanie wart uwagi, mimo że filmu nie znam i nawet o nim nie słyszałam, śmiem twierdzić, że książki nie przebije. Zakochałam się w tej mrocznej historii, po której jeszcze kilka dni po przeczytaniu ciężko mi się pozbierać. Zakończenie wbiło mnie w fotel, nie tego się spodziewałam. Odejście od schematu za co wielki plus. Jestem pewna, że w przyszłości wrócę jeszcze do tej książki. Ma w sobie to coś.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 11 listopada 2019

"Wczoraj" Felicia Yap



Tytuł: Wczoraj
Autor: Felicia Yap
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo W. A. B.
Data wydania: 2 sierpnia 2018
Ilość stron: 416
Gatunek: fantastyka, kryminał
Ocena: 8/10

Claire to monoska. Podobnie jak trzy czwarte Brytyjczyków jej pamięć krótkotrwała obejmuje zaledwie jeden dzień. Awans społeczny zawdzięcza małżeństwu z Markiem, duosem, którego pamięć sięga dwa dni wstecz. Mark jest znanym pisarzem, właśnie stawia też pierwsze kroki w polityce. Są razem szczęśliwi, a przynajmniej to właśnie Claire zapisała w swoim dzienniku. Do czasu, gdy nurt rzeki Cam wyrzuca na brzeg kobiece ciało. W policyjnym śledztwie wszystkie tropy prowadzą do Marka...
~lubimyczytac.pl

Ta książka kurzyła się na mojej półce już od wielu miesięcy. Nie ukrywam, że na jej przeczytanie miałam wielką ochotę, ale zawsze po drodze wpadał jakiś inny tytuł. W końcu jednak się zmobilizowałam i sięgnęłam. Żałuję tylko, że tak długo to odwlekałam.

Pomysłem na fabułę autorka kupiła mnie od razu. Rozwiązanie morderstwa w świecie, w którym pamiętasz tylko dzień poprzedni lub dwa dni wstecz. Jak można funkcjonować w takiej rzeczywistości? Bardzo ładnie i nieskomplikowane pani Yap nam to wytłumaczyła. A samo rozwiązywanie zagadki? Dla mnie jak najbardziej udane. Nie ukrywam, że nie polubiłam pana komisarza, ale nad resztą narzekać nie mogę. Sądzę, że jak na debiut literacki, jest to udany debiut. Późniejsze sceny sprawiły, że nie byłam w stanie się oderwać. Powolne nawarstwianie tajemnic, które potem wybuchają, jednocześnie nie przytłaczając czytelnika. A sama fabuła na końcu? Brak słów! Co tam się działo to nawet nie jestem w stanie tego opisać. Uwielbiam książki, które sprawiają, że nie wiem już w co mam wierzyć. Ta taka była i dlatego jest zdecydowanie warta uwagi.


Nie można tu nie wspomnieć o bohaterach. Chociaż nie zżyłam się z żadnym z nich, ciężko było mi do kogokolwiek zapałać pozytywnym uczuciem, kiedy każdy skrywa jakąś mroczną tajemnicę, to trzeba przyznać, że bawiłam się dobrze. Wykreowanie takich charakterów miało swój cel, ale też jedną zasadniczą wadę: nie wyczułam tam żadnej dobrej, szczerej z dobrego serca postaci. Trochę nad tym ubolewam, ale zakończenie zrekompensowało mi wszystko. Może i nie podam konkretów, bo każdy na swój sposób był do siebie podobny i po dłuższym przemyśleniu wszyscy zlali mi się w jedną całość. Dziwne, ale tak właśnie to czuję. Dziwniejsze jest jeszcze bardziej to, że nawet mi się to podobało.

Z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne książki pani Felicii bo pomysłem na fabułę skradła moje serce od pierwszych stron. Wymyślenie tak szczegółowego i misternego planu zasługuje na zauważenie i pochwałę. Jako czytelnik jestem jak najbardziej zadowolona i pragnę więcej takich mrocznych historii na rynku. Ze swojej strony nie pozostaje mi nic innego, jak gorąco polecić Wam ten tytuł.
Czytaj dalej »

niedziela, 3 listopada 2019

"O północy w Czarnobylu" Adam Higginbotham


Tytuł: O północy w Czarnobylu
Autor: Adam Higginbotham
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo SQN
Data wydania: 2 października 2019
Ilość stron: 536
Gatunek: literatura faktu
Ocena: 8/10


Nikołaj Fomin nie miał pojęcia o energii jądrowej i fizyce nuklearnej – tej ostatniej uczył się na kursie korespondencyjnym. Anatolij Diatłow trzymał się swoich tez nawet wtedy, gdy zostały obalone. Wiktor Briuchanow, pierwszy dyrektor, chciał zrezygnować ze swojej funkcji, ale podanie zostało podarte na jego oczach.
Nikt nie wiedział, że do budowy elektrowni kazano użyć materiałów, które nie były nawet produkowane w ZSRR, a wcześniejsze wypadki i incydenty kwalifikowano jako ściśle tajne. Prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego – aż do teraz.

~lubimyczytac.pl


Nie ukrywam, że temat Czarnobyla i katastrofy, która miała tam miejsce, od zawsze mnie ciekawił. Oglądałam wiele filmów dokumentalnych, a teraz miałam okazję przeczytać co nieco o tej tragedii. I chociaż wiecie, że nie zaczytuję się w tego typu literaturze, to temu tytułowi nie byłam w stanie się oprzeć.

Z początku przerażała mnie zarówno ilość stron, jak i słownictwo. Mimo dużej czcionki ciężko było mi się wczytać, gdyż kilkakrotnie nieraz musiałam powtarzać przeczytane zdania. Specjalistyczne słownictwo dla takiego laika jak ja było ciężkie do przebrnięcia, momentami zwyczajnie mnie nudziło. Ba, zdarzały się nawet chwile, kiedy nie miałam pojęcia o czym właściwie czytam. Jednak w tym wszystkim najważniejsze było to, że nie mogłam się oderwać. Ten dokument został napisany w sposób mimo wszystko przystępny, autor pomieszał historię reaktora z losami ludźmi, którzy mieli z nim styczność. Nie powiem, że wszystko to powaliło mnie na kolana z wrażenia, ale na pewno mocno mną wstrząsnęło.


Okazuje się, że pomimo zgłębiania tematu, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Dowiadywanie się o tylu bezsensownych i okropnych śmierciach poruszyło mną dogłębnie. Wszyscy wiemy jakie skutki może mieć zepsucie się takiego reaktora, ale jednak czytanie konkretnych przypadków, miejsc i przede wszystkim imion... Bolało. A najstraszniejsza jest w tym ludzka głupota i chęć bycia nieomylnym. Jak mało warte jest dla niektórych ludzkie życie można przekonać się, czytając właśnie ten tytuł.

Wiem, że szczegółów raczej zbyt wielu nie podałam, ale i jakie mogłabym tu przytoczyć? Ta książka to dokument, pokazujący szczegółowo losy mieszkańców i pracowników. To książka, która porusza temat niezwykle ważny, gdzie sam autor nie boi się pisać prawdy, przytoczyć okrutnych zachowań. To książka, która pokazuje jakie wartości były ważne dla ludzi na wysokich stanowiskach, jak bezduszni potrafili oni być. Pokazuje jakie skutki miało zatajanie "nic nieznaczących" drobnych awarii. To dokument, który poruszył mnie całą. Mimo ciężkiego słownictwa, długich, czasami nie mających dla mnie sensu opisów, czułam, że muszę poznać tą historię do końca. Jestem to winna tym ludziom, którzy tak wiele stracili. Sądzę, że jeżeli ktokolwiek, chociaż odrobinę interesuje się tym tematem, po ten tytuł sięgnąć powinien.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

sobota, 26 października 2019

"Rytuały wody" Eva Garcia Saenz de Urturi



Tytuł: Rytuały wody
Autor: Eva Garcia Saenz de Urturi
Seria/tom: Trylogia białego miasta (tom 2)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Data wydania: 30 października 2019
Ilość stron: 534
Gatunek: kryminał
Ocena: 9/10

W górach zostaje znalezione ciało zamordowanej kobiety w ciąży. Została utopiona w zabytkowym celtyckim kotle z wodą i powieszona za nogi na drzewie. Sprawca ewidentnie inspirował się pochodzącym sprzed wieków rytuałem potrójnej śmierci. Okazuje się, że śledczy Kraken znał ofiarę — to jego pierwsza dziewczyna.
Już pierwsze zabójstwo nasuwa przypuszczania, że mogą nastąpić kolejne. Wszystko wskazuje też na to, że na celowniku mordercy znajdują się przyszli rodzice, a jego ofiarą może stać się także sam Kraken. Śledztwo zostaje utajnione, policjanci boją się zbiorowej paniki, która ogarnęła Vitorię zaledwie kilka miesięcy wczesniej...
~lubimyczytac.pl

Na ten tytuł czekałam od dawna. Pierwsza część skradła moje serce, a ta nie pozostała jej dłużna. Po raz kolejny autorka zwaliła na czytelnika bombę, po której ciężko się pozbierać. Tym razem w mieście dochodzi do zabójstwa ciężarnej kobiety, która okazuje się dawną znajomą Unai'a. Kilka dni później w ten sam sposób zostaje zamordowany jego przyjaciel. Okazuje się, że wszyscy z grupki znajomych są teraz w niebezpieczeństwie, a sam główny bohater najbardziej. Czy było to naciągane? Minimalnie, gdyż Unai za bardzo i za często się narażał. Był to jednak dla mnie jedyny minus całej tej historii i do niczego innego doczepić się nie mogę. Po raz kolejny otrzymałam szybką i wartką akcję. Zwrotów jej było tutaj multum, nie mogłam odetchnąć. Co chwila także na jaw wychodziły nowe wątki w śledztwie, a moje serce przestawało na chwilę bić. Takich momentów było bardzo wiele, aż sama jestem w szoku. Fabuła sztosik, nic dodać nic ująć. Dopracowane w każdym calu, każdym szczególe. Czytelnik może się tylko o wyłącznie zachwycać.



Po raz kolejny też mieliśmy okazję obserwować bohaterów Unaia, Albę i innych z poprzedniej części. Nie ukrywam, że wiele szczegółów wyleciało mi z głowy, ale autorka umiejętnie przywracała mi tą pamięć, nie zamęcając aktualnych problemów. Jeżeli chodzi o postaci, to możecie się śmiało domyślić, że jestem z nich równie zadowolona, co z fabuły.  Byli tak samo dobrze wykreowani, jak poprzednio. Po raz kolejny miałam okazję obserwować ich doskonałą grę aktorską, nie domyślałam się, kiedy zaczynało dziać się coś podejrzanego. A kiedy na jaw wychodziła prawda, a nic nie znacząca dla mnie osoba okazywała się kimś zupełnie innym? Byłam w szoku. Tylko tyle i aż tyle. Przez cały czas czytania książki nie opuszczały mnie emocje. Ciągle coś się działo, a jednak nie było to naciągane, czy nie przytłaczało. Było idealnie.



Wiem. Wiem, że kolejny raz jest to opinia dosyć chaotyczna. Ale jest to także kolejny raz, kiedy książka wywołuje we mnie tak wiele emocji. W tym przypadku na szczęście pozytywnych. Rytuały wody skradły moje serce od pierwszych stron, kiedy to już akcja nabierała tempa. Od pierwszych stron po raz kolejny pokochałam zespół i po raz kolejny chciałam, aby autorka nie kończyła tak szybko książki. W tym wypadku te ponad pięćset stron to zdecydowanie za mało i mam nadzieję tylko, że kolejna część ukaże się jak najszybciej. Ze swojej strony gorąco polecam! 

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

czwartek, 17 października 2019

"Sieci widma" Leszek Herman


Tytuł: Sieci widma
Autor: Leszek Herman
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Data wydania: 2 października 2019
Ilość stron: 608
Gatunek: kryminał/thriller
Ocena: 5/10


Początek czerwca. Piątek. Terminal Promowy w Świnoujściu. Dochodzi 22.45, gdy ostatni samochód znika w czeluściach ładowni, a zaraz potem zamykają się za nim stalowe wrota. Kilkanaście minut później rozlega się dźwięk syreny okrętowej i wielki biały prom odrywa się od nabrzeża…
Rejs do Ystad i rozpoczynające się wakacje splatają ze sobą losy kilkorga pasażerów. Młode małżeństwo z sześcioletnim synkiem wybiera się w sentymentalną podróż do Norwegii. Sześcioro młodych ludzi jedzie na szaloną wakacyjną wyprawę do Skandynawii. Zdesperowana młoda dziewczyna porzucona przez żonatego mężczyznę udaje się za nim w pogoń, licząc, że nie wszystko jeszcze stracone. Małżeństwo w średnim wieku płynie odwiedzić mieszkającą w Szwecji córkę. Wszyscy zostawiają za sobą na lądzie różne sprawy, różne strachy i mniejsze lub większe problemy, które i tak wkrótce dopadną każdego z nich na morzu.
Ta noc na promie miała być po prostu miła i atrakcyjna. Stała się jednak prawdziwie przerażająca – z powodu tego, co wydarzyło się tydzień wcześniej w Szczecinie, a także kilka lat wcześniej w Rotterdamie…

~lubimyczytac.pl

Po dwóch tygodniach mogę się w końcu pochwalić przeczytaną książką! Dawno już niczego nie czytałam tak długo, ale cóż... Bywa.

Sieci widma skupia swoją fabułę na promie oraz w Szczecinie, przeplatają ze sobą losy kilkunastu osób. Czytelnik ma okazję poznać losy wielu bohaterów, którzy z różnych przyczyn udają się w rejsc po Morzu Bałtyckim. Nikt z nich nie spodziewa się jakichkolwiek komplikacji, każdy liczy na dobrą zabawę lub odpoczynek. Los chciał jednak inaczej i stopniowo jesteśmy przygotowywano na katastrofę. Czy było to rzeczywiście umiejętne budowanie napięcia? Nie dla mnie. Nie czułam tego. Przewidziałam dosyć szybko co może się stać dlatego wiele rzeczy nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem. Emocji w ogóle jakoś mi tu było mało. Nie będę szczera, pisząc, że to wina autora w stu procentach. Od początku miałam uprzedzenie do tej książki i chyba nawet nie próbowałam znaleźć w niej niczego pozytywnego. Czułam, że autor próbował i się starał. Rozbudował fabułę, może nawet za bardzo bo rozwlekał wszystko niemiłosiernie w czasie. I chociaż owa fabuła była na swój sposób naprawdę ciekawa i wciągająca, to sposób pisania pana Hermana nie przypadł mi do gustu, a co za tym idzie i książka. A te częste opisy pracy na promach, ich załogi i sprzętu? Zdecydowanie nie!

Jak już wspomniałam bohaterów było tutaj całkiem sporo, a co za tym idzie dosyć ciężko było się bliżej zapoznać z którymkolwiek z nich. Jak w każdej książce pojawiły się te gorsze i te lepsze. Wielu z nich polubilam, byli dobrze wykreowani i z charakterem. Inni natomiast swoją chęcią wiedzy wszystkiego i koniecznością bycia wszędzie doprowadzili mnie do szału. Tak więc rozstrzał był tutaj ogromny, ze skrajności w skrajność prowadził mnie autor. Czy było to dobre? Z pewnością czasami takie postaci są potrzebne, ale tutaj miałam wrażenie, że niektórych osób mimo wszystko wcale mogłoby nie być. Mimo tego, że każda z nich miała znaczący udział w fabule.



Można by pomyśleć, że jestem zupełnie niezadowolna z lektury i rozczarowana na najwyższym poziomie. Otóż nie! Sama nie wiem, ale na swój sposób ta książka mi się podobała. Miała swoje momenty, gdzie nie mogłam się oderwać, jednak w głównej mierze męczyłam się z czytaniem. Skończenie tej cegiełki zajęło mi dwa tygodnie, a jest to dla mnie bardzo długo. Nie wiem już co myśleć. Jestem skołowana i chyba muszę się porządnie przespać po lekturze tej książki. Na ten moment uważam, że jest to przecietniak i sami muscie wybrać, czy chcecie po niego sięgnąć.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

sobota, 5 października 2019

"Ps Kocham Cię na zawsze" Cecelia Ahern


Tytuł: Ps Kocham Cię na zawsze
Autor: Cecelia Ahern
Seria/tom: Ps I Love You (tom 2)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Akurat
Data wydania: 16 października 2019
Ilość stron: 448
Gatunek: literatura piękna
Ocena: 7/10


Akcja „PS Kocham Cię na zawsze” rozpoczyna się siedem lat po śmierci Gerry’ego. Jego żona Holly Kennedy poukładała swoje życie na nowo. Ma stabilną pracę i zamierza zamieszkać ze swoim nowym partnerem, Gabrielem. Ciara, siostra Holly, namawia ją do udziału w podcaście, w którym miałaby opowiedzieć o swoich doświadczeniach po śmierci Gerry’ego i o listach, które jej zostawił. Ta jednak obawia się powrotu do traumatycznych wydarzeń, które zostawiła już za sobą…
~lubimyczytac.pl

Czy jest tutaj ktoś kto nie zna filmu/książki Ps Kocham Cię? Ja osobiście dawno temu się w nim zakochałam, dlatego też po kontynuację tej historii sięgnęłam w ciemno. Zaintrygowało mnie co może dziać się teraz w życiu Holly, która straciła męża. Jak sobie radzi w życiu? Przyznam szczerze , że liczyłam chyba na więcej wspomnień o Gerrym, nadal chciałam abym mogła śledzić ich wspólne chwile. Ta książka opowiada natomiast o czymś zupełnie innym. Opowiada o dojrzałej kobiecie, która myśli, że odkryła już siebie. Jednak nowo odkryty klub sprawia, że Holly dopiero teraz w pełni potrafi ruszyć przed siebie. Jednocześnie autorka przypomina nam Gerrego i to, jakim cudownym był człowiekiem, a jednocześnie sprawia jakby wcale nie było go w tej części. Czułam niedosyt. Z drugiej strony ten zabieg otworzył mi oczy na nowe życie Holly. I jakie trudne było uświadomienie sobie, że ja zwykły czytelnik nie mogę poradzić sobie z pójściem kobiety do przodu. Miałam w sercu dziwne uczucie, mimo że wiedziałam iż ona wcale nie chce zupełnie zapomnieć o mężu. To wszystko było takie skomplikowane... Muszę też zaznaczyć, że cały ten Klub nie do końca mi się spodobał- dlaczego? Nie pytajcie, sama nie wiem. Po prostu oczekiwałam chyba czegoś innego. Miało to za to inny wpływ na mnie, ale o tym poniżej.

Zanim zacznę bliżej powyższy temat, chciałabym wspomnieć o bohaterach. Nie znam wersji papierowej pierwszej części, więc wzoruje się na filmie, Holly natomiast nie do końca przypadła mi do gustu i chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o jej niezdecydowanie. Rozumiem, że sytuacja w której się znalazła była trudną, ale mimo to wiecie, jak nie lubię takich postaci. Pod innymi względami wszystko było idealne. To nadal ciepła, kochająca osoba. Chce pomagać innym, chociaż sama nie ma w życiu lekko. Próbuje zaznać szczęścia, pomimo wiecznie czającego się w pobliżu ducha zmarłego męża. Współczułam jej, pragnęłam jej szczęścia, a jednocześnie mnie irytowała. Cała ja i moje uczucia. Najważniejsze jednak w tej książce były dla mnie jej przyjaciółki, rodzina. To postaci barwne, zabawne, charakterne. Takie osoby, które rozładowują napięcie i wnoszą humor do historii, a jednocześnie jest to zupełnie naturalne i przyjemne. Kto nie kocha takich bohaterów? Czułam się z nimi jak w domu, jakby byli moją rodziną.


Wracam do obiecanego wątku. Bardzo ważne w tej historii były dla mnie emocje. Emocje, których tutaj nie brakowało, które wylewały się z kartek i trafiały prosto do mojego serca. Chcę napisać, że autorka kilkakrotnie sprawiła, że zabolało mnie serce. Kilkakrotnie łzy leciały mi ciurkiem po policzkach i nie jeden raz zmusiła mnie do dłuższej refleksji. Po lekturze tej książki czuję lekki strach. Chce jak najwięcej czasu poświęcić bliskim, nikt nie wie kiedy nadejdzie jego godzina. Autorka ukazała to w sposób, który po prostu odbiera mi mowę. Moje serce nadal nie bije równo, czuję że minie sporo czasu zanim zapomnę o bohaterach tej historii. Chciałabym żebyście i Wy ją poznali, mimo tego że mnie ona wcale na kolana nie powaliła. Dla mnie była napisana przeciętnie, ale z pięknym przesłaniem, które złapało mnie za serce.

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

środa, 2 października 2019

"Szeptacz" Alex North


Tytuł: Szeptacz
Autor: Alex North
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Muza
Data wydania: 16 października 2019
Ilość stron: 480
Gatunek: kryminał
Ocena: 10/10

Pisarz Tom Kennedy nie potrafi pogodzić się z nagłą śmiercią żony. Tęsknota za nią staje się szczególnie dotkliwa w momentach, gdy nie może znaleźć wspólnego języka ze swoim synem. Obaj mają nadzieję, że zmiana otoczenia pozwoli im uporać się z traumą.
Senne Featherbank wydaje się idealne, by zacząć wszystko od nowa. Ale miejscowość ma swoją mroczną przeszłość. Dwadzieścia lat wcześniej seryjny morderca zamordował tu pięciu kilkuletnich chłopców. Prasa nadała mu przezwisko Szeptacz, ponieważ w nocy miał w zwyczaju szeptać pod oknami swych ofiar.
Kiedy dochodzi do zaginięcia małego chłopca, koszmar sprzed lat powraca. Prowadzący śledztwo detektywi dostrzegają niepokojące podobieństwo do sprawy Szeptacza...
~lubimyczytac.pl


Myślałam, że kiedy prześpię się z emocjami towarzyszącymi mi po przeczytaniu książki, będzie lepiej, że będę w stanie napisać cokolwiek sensownego. Nic bardziej mylnego. Nadal buzuje we mnie tak wiele, że nie mogę się skupić. Ten tytuł mnie poruszył, długo o nim nie zapomnę.

Fabuła książki skupia się na losach rodziny Kennedy'ch- syna Jake'a i ojca. Przeprowadzają się oni do nowego domu, gdzie po pewnym okresie na jaw zaczynają wychodzić przerażające sekrety. W okolicy ponadto grasuje porywacz dzieci, a zamknięty w sobie Jake nie współpracuje w żaden sposób z ojcem. Dochodzi przez to do istotnych nieporozumień, które mogą mieć fatalny wpływ na życie obojga. Muszę przyznać, że od pierwszej strony zbudowano nastrój grozy i dreszczyk oraz niepokój nie odpuszczały mnie ani na moment. Ponadto każda kolejną stroną nie tylko wciągała mnie bardziej i bardziej, ale i przerażała mnie. Zaginięcia chłopców były tu strzałem w dziesiątkę, a połączenie ich z mordercą sprzed dwudziestu lat? Mistrzostwo. Wszystko wyszło idealnie, na nic nie narzekam. Ta historia wciągnęła mnie na maksa pod każdym względem! Akcja, jej tempo- wszystko było dobrze. Ciekawie, szybko i na temat. Oczywiście pojawiło się kilka pobocznych wątków, ale były one równie ciekawe, co te główny.

W książce pojawiło się wielu bohaterów, nie miałam jednak problemu z rozróżnieniem kto jest kim. Za to, co u mnie jest rzadko spotykane, polubiłam każdego. Nawet złe charaktery. Kibicowałam wielu osobom, z mnóstwem się zżyłam. Ich historie były na tyle ciekawe, że z przerywniki przyjmowałam z radością, w końcu wracałam do innej ciekawej postaci. Bez cienia wahania mogę napisać, że postaci były wykreowane idealnie i do swojej roli pasowały jak ulał. Po raz kolejny nie mam nic konkretnego do napisania, za to po raz kolejny się powtórzę: było świetnie!



Nie jestem zadowolona z tego co napisałam. Chciałam pokazać Wam jakie wrażenie wywarła na mnie ta książka i z całej siły zachęcić Was do jej przeczytania. Wyszło jak wyszło i nic konkretnego nie napisałam. Nic na to nie poradzę! To było tak dobre, że nie mam czego opisywać. Mam tyle emocji w sobie, tyle we mnie siedzi i buzuje nadal. Chcę więcej! Wszystko było tak jak trzeba, musicie mi uwierzyć. Po prostu sięgnijcie i dajcie szansę tej książce. Gwarantuję, że po jej przeczytaniu sami nie będziecie w stanie napisać zupełnie nic. 😉


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 30 września 2019

"Kształt gruszki" Magdalena Kołosowska



Tytuł: Kształt gruszki
Autor: Magdalena Kołosowska
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Feeria
Data wydania: 16 czerwca 2017
Ilość stron: 328
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 3/10

Iga jest w rozsypce. Właśnie straciła pracę, a narzeczony ulotnił się wraz z zawartością jej konta. Zostały po nim tylko długi do spłacenia i ogromny żal i lęk przed przyszłością. Dlatego odsunęła się od bliskich i w samotności stara się dojść do siebie. Ktoś się jednak o nią martwi. Gdy pewnego dnia wraca do domu, pod drzwiami swego mieszkania spotyka dawnego przyjaciela (i nie tylko), który, zmartwiony brakiem wieści od niej, postanowił osobiście sprawdzić, co u niej słychać. Wieczór kończy się dla nich zupełnie inaczej, niż oboje planowali... Rano ich drogi się rozchodzą. Nie spotkają się przez kolejne kilka lat. Paweł nie wie – i ma nigdy się nie dowiedzieć! – że po ostatniej wspólnej nocy połączyło ich zdecydowanie więcej niż tylko wspomnienie. Po latach spotkają się ponownie, ale czy dzieląca ich tajemnica nie będzie zbyt wielka, by ich znajomość mogła przetrwać?
~lubimyczytac.pl

Sięgając po ten tytuł spodziewałam się szybkiej lektury, na góra dwa dni. Duża czcionka i spory margines- to dawało mi wręcz pewność, że książkę pochłonę w chwilę. Niestety styl autorki tak bardzo nie przypadł mi do gustu, że wyszło zupełnie inaczej. Tydzień męczyłam Kształt gruszki i nie mogłam się za nic zmusić pośpieszenia tego.

Fabuła, muszę przyznać, była nawet ciekawa. Spotykają się po latach (a może miesiącach?), spędzają razem noc, po której zostaje dziecko. Rozstają się na kolejne cztery lata, on nie wie nic o dziecku. Znowu na siebie wpadają. I to byłoby nawet ciekawe, gdyby nie pani Kołosowska i jej chęć do ciągnięcia na siłę wątku. Chociaż tu był praktycznie tylko jeden wątek, ale to za moment. Chodzi o to, że jedyne co pamiętam po lekturze tej książki to dwa zdania: "powiedz mu!" i "nie powiem!". I tak w kółko. Cała radość z czytania znikała mi przy tych scenach. A potem kolejny dramat i kolejny... Jakby dojście do happy end'u musiało być aż tak nieznośnie wyboiste. Tak więc fabuła skupia się głównie na nie powiedzeniu Pawłowi, że ma dziecko i próbą uratowania Igi. Nie chcę wspominać o dialogach, ale muszę. Ciągłe powtarzanie imion bohaterów nie mogło być poytywne. Czytając, miałam ochotę rzucić książką w ścianę.


Bohaterowie tej historii wcale nie byli lepsi od fabuły. Irytujący, zmienni. Ona, która za wszelką cenę chciała utrzymać istnienie córki dla siebie, jednocześnie marzyła i na różne sposoby chciała przekazać wiadomość o dziecku Pawłowi. On, który mówi że kocha ją od zawsze, ale w najważniejszym momencie ucieka i nie chce mieć z nią nic wspólnego. Zostawię to bez komentarza. Właściwie to nie mam już nic do powiedzenia jeżeli chodzi o ten tytuł. Jedno wielkie rozczarowanie. Nie potrafię znaleźć w tym tytule niczego pozytywnego, mimo że bardzo się starałam. Przespałam się z tą recenzją, ale nadal nie potrafię skleić zupełnie niczego. Ani sensownego, ani długiego. Nie ma co na siłę pisać, w tej chwili to wszystko. Nie polecam.
Czytaj dalej »

niedziela, 22 września 2019

"First last look" Bianca Iosivoni


Tytuł: First last look
Autor: Bianca Iosivoni
Seria/tom: First (tom 1)
Wydawnictwo: Wydawnictwo Jaguar
Data wydania: 20 marca 2019 
Ilość stron: 376
Gatunek: literatura obyczajowa i romans
Ocena: 7/10

Kiedy Emery Lance zaczyna swoje studia w Wirginii Zachodniej, jedynym czego sobie życzy jest nowy początek. Chce po prostu studiować: bez plotek na jej temat i potępiających spojrzeń nieprzyjaznych jej ludzi. Za to jest gotowa znieść naprawdę dużo, choćby wytrzymać w jednym pokoju z najbardziej denerwującym gościem wszech czasów. Ale sytuacja się komplikuje: najlepszy przyjaciel jej współlokatora, Dylan Westbrook, jednym spojrzeniem przyprawia ją o szybsze bicie serca. Przy czym jest to rodzaj faceta, od jakich Emery zawsze starała się trzymać z daleka: za przystojny, za miły i zdecydowanie zbyt zabawny. Jej serce jest znowu w niebezpieczeństwie…
~lubimyczytac.pl


Fabuła książki skupia się na losach Emery, dziewczyny, która rozpoczyna swoją przygodę z collegem. Chce ona uciec jak najdalej od dawnej szkoły i znajomych po przykrej sytuacji, która ją spotkała. Zaczyna się dosyć banalnie, ale na tym koniec. Trzeba przyznać, że książka ta jest dosyć niezwykła. Chociaż obfituje w wiele schematycznych wątków, to bardzo duża z nich ilość kończy się w zupełnie inny sposób niż czytelnik by się tego spodziewał. Był to ogromny plus tej historii i mocno mnie przy niej trzymał do końca. Dodatkowym atutem był humor, który już od pierwszych stron przypadł mi do gustu. Było to bowiem niewymuszone w żaden sposób i lekkie. Dodając do tego postaci z charakterkiem musiało wyjść z tego coś dobrego. I tak właśnie było. Autorka postawiła na zabawną historię dwojga młodych ludzi, z trudną przeszłością, która nie daje o sobie zapomnieć, nie ważne gdzie się udasz. Mogliśmy śledzić ich losy z dwóch perspektyw- jej i jego. Muszę przyznać, że czytało mi się bardzo przyjemnie, chociaż nie mogłam się za nic wkręcić. Szło mi opornie, mimo tego że w fabule wszystko grało. Trochę to sprzeczne, ale tak właśnie było.

Emery jako główna bohaterka przypadła mi do gustu. Była to postać z charyzmą, pewna siebie, pomimo tego wszystkiego co już w życiu przeszła. Odważna, zadziorna, z charakterem. Zabawna, mimo że sama nie zdawała sobie z tego sprawy. Lubiła sarkazm i dogryzanie innym, kiedy było to potrzebne. I za to właśnie ją polubiłam. Za bycie sobą w każdej scenie, za to że nigdy nie udawała nikogo innego. Postawienie na jej drodze Dylana mogło oznaczać tylko jedno- dobrą zabawę dla czytelnika. I tak też było. Ich przekomarzanie się i wzajemne wyzwania śledziło się z wielką przyjemnością, dawno już nie polubiłam tak żadnej książkowej pary. Do tego Dylan był chłopakiem pewnym siebie, ale i słodkim kiedy było trzeba. Takie postacie uwielbiam.



First last look w gruncie rzeczy była dobrą książką. Z ciekawą i nie do końca schematyczną fabułą. Z dobrze wykreowanymi postaciami. Czy widzę w niej jakieś wady? Kilka ich z pewnością było ale te mankamenty nie były na tyle duże, żeby się nimi przejmować. Zabrakło mi natomiast tego czegoś. Tego czegoś, co sprawiło by, że nie byłabym w stanie oderwać się od jej lektury. Na razie mam tylko nadzieję, że kolejne części będą lepsze.

Czytaj dalej »

piątek, 20 września 2019

"Teraz zaśniesz" C. L. Taylor


Tytuł: Teraz zaśniesz
Autor: C. L. Taylor
Seria/tom: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Data wydania: 3 lipca 2019
Ilość stron: 400
Gatunek: kryminał/thriller
Ocena: 8/10



Anna marzy o tym, by zasnąć. Ale wyniszczająca bezsenność, lęki i prześladujące ją wspomnienia tamtej straszliwej nocy sprawiają, że to niemożliwe.

Gdyby tylko nie czuła się tak winna...
Aby uciec od dręczącej ją przeszłości, Anna przyjmuje posadę w hotelu na odległej szkockiej wyspie Rum. Kiedy jednak dołącza do niej siedmioro gości, to, co zdawało się ratunkiem przed światem, zamienia się w śmiertelnie przerażający koszmar.
Każdy z gości, którzy zatrzymali się w hotelu Bay View, skrywa jakąś tajemnicę. Nikt nie mówi prawdy o tym, kim jest i dlaczego znalazł się w tym miejscu. Wśród siedmiorga nieznajomych jest morderca

~lubimyczytac.pl

Książka, którą pochłonęłam w jeden wieczór. Kryminał na chłodną noc, od którego nie można się oderwać, zanim nie dojdzie się do końca. A jednocześnie tytuł, po którym czuję wielki niedosyt.

Teraz zaśniesz trochę czasu już się na mojej półce kurzyło, ale nie znaczy to, że nie miałam na niego ochoty. Musicie przyznać, że okładkę ma niesamowitą i ciężko oderwać od niej wzrok. Miałam nadzieję, że wnętrze będzie równie ciekawe, jednak się rozczarowałam. Fabułą tytuł ten przypomina mi lekko książki pani Agathy Christie: siedem osób zostaje "uwięzione" w hotelu z powodu szalejącej na zewnątrz burzy. Są oni całkowicie odcięci od świata, gdyż żadna sieć nie łapie tam sygnału. Z każdym kolejnym dniem między bohaterami rośnie napięcie, a akcja nabiera tempa. Dziwnym sytuacjom nie ma końca, a winnych brak. Każdy wydaje się jednocześnie winny i przeciwnie. Próbowałam odgadnąć kto może stać za tym wszystkim, jednak nie dałam rady. Każdy wzbudzał we mnie i zaufanie i niepewność za jednym zamachem. Był to zdecydowanie ogromny plus tej historii i czytało się ze względu na to z lekkim napięciem. Z drugiej jednak strony zupełnie nie mogłam się wciągnąć w losy bohaterów. Może i pochłonęłam tą historię za jednym zamachem, ale to nie było to. Nie wiem o co chodzi, po prostu tak wyszło. Pod względem fabuły było naprawdę dobrze: od pierwszych stron coś się działo, ale bez przesady. Akcja utrzymywała tempo, czytelnik nie miał chwili odpoczynku. Postaci także w porządku... Ktoś wytłumaczy mi zatem dlaczego czuję taki niedosyt?

Jeżeli chodzi o bohaterów, to jak już wspomniałam wyżej, tutaj również nie mam zbyt wielu zastrzeżeń. Każdy z nich został wykreowany w sposób dokładny i ciekawy. Pomieszanie tylu różnych charakterów miało swój urok, jednocześnie wprowadzenie tylu bohaterów nie było męczące. Zdarzały się momenty dezorientacji kto jest kim, ale szybko naprowadzano mnie na właściwe tory. Z główna postacią polubiłam się od początku, i chociaż zdarzały się momenty, kiedy mnie irytowała, to biorąc pod uwagę sytuację, w której się znalazła, "zagrała" ona swoją rolę wyśmienicie. Po raz kolejny plusy, plusy.


Wychodzi na to, że nie mam do czego się przyczepić i tak właśnie jest. Nie dałam najwyższej oceny bo nie czułabym się z tym dobrze. Książka nie wbiła mnie w fotel, nie sprawiła, że przyspieszył mi oddech. Była to po prostu szybka lektura, o której niestety raz dwa zapomnę. Żałuję, ale Wam nie odradzam sięgnięcia- wręcz przeciwnie! Warto poznać historię Anny i chwilowych mieszkańców hotelu. Wielbiciele pióra Agathy Christie na pewno będą zadowoleni.
Czytaj dalej »
© SZABLON WYKONAŁA: RONNIE | RC |